Mięso i produkty zwierzęce dla ekologów są tak samo niebezpieczne jak węgiel
Jednym z problemów, z jakimi Janusz Wojciechowski będzie musiał się zmierzyć, jest rosnąca w Europie antyreklama mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Z jednej strony wynika ona z walki tzw. animalsów o prawa zwierząt. Dla nich produkcja mleka, to znęcanie się nad krowami, a produkcja prosiąt – torturowanie loch.
Z drugiej strony, zwierzęta gospodarskie oskarżane są o to, że przyczyniają się do ocieplenia klimatu, bo emitują gazy cieplarniane. Mięso i produkty zwierzęce stały się największym wrogiem ekologów zaraz po węglu. Na marginesie warto zauważyć, że nikt z nich nie piętnuje ropy naftowej, wszyscy czepiają się samochodów.
Sylwia Szpurek z Wiosny: musimy sprawić, aby mięso było droższe
Ze spożyciem mięsa walczą liczni celebryci–wegetarianie i weganie oraz zwykli ludzie, którym namieszano w głowach.
Niedawno dołączyły do nich trzy radne Ochoty, jednej z dzielnic Warszawy, które zaproponowały wprowadzenie w szkołach bezmięsnych posiłków, aby „kształtować postawy konsumenckie korzystne dla środowiska”. W zasadzie sprowadza się to do tego, żeby uczniom od dziecka wpajać, że mięso jest złe i szkodzi środowisku.
W ten trend wpisuje się europosłanka Sylwia Szpurek z Wiosny, która zapowiedziała, że „musimy sprawić, aby mięso było droższe”. I pomyśleć, że Wiosna przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wystartowała z inicjatywą AgroWiosna reklamowaną jako „nasza oferta dla rolników”.
Centralne Biuro Antymięsne będzie czuwać nad bezmięsnymi dniami
Jako ludzie przyprószeni już siwizną proponujemy wprowadzenie, wzorem PRL, bezmięsnych poniedziałków. Konserwatywna i wierząca część społeczeństwa będzie pościć w piątki, a reszta może w poniedziałki. Można iść jeszcze dalej i wprowadzić kartki na mięso i z roku na rok zmniejszać przydziały kartkowe. Zaś nad prawidłowością owego systemu czuwałaby policja pod kierunkiem CBA, czyli Centralnego Biura Antymięsnego.
Działania ekologów sprawią, że do Europy przyjedzie mięso gorszej jakości spoza UE
A tak na poważnie, warto, aby radne z Ochoty i europosłanka, i cała reszta zaślepionych ekologów uświadomili sobie, że jeśli zniszczą produkcję mięsa w Polsce i Unii Europejskiej, to przyjedzie ono do nas ze Stanów Zjednoczonych (dezynfekcja drobiu chlorem), Ukrainy (mączki mięsno-kostne w paszach) i Brazylii (stosowanie stymulatorów wzrostu). Pamiętajcie także, że pożary Amazonii to wypalanie dżungli pod pastwiska dla bydła, które w postaci steków przyjedzie do Europy.
Będziemy jeść mięso, nad którego produkcją nikt nie czuwa. Nikt nie sprawdza dobrostanu zwierząt, czym są karmione i leczone. Przebudzimy się, kiedy po filecie z kurczaka zaczniemy w nocy świecić.
Paweł Kuroczycki
Fot. Pixabay