Pierwsze rozmowy nowego ministra środowiska Henryka Kowalczyka z rolnikami, ekologami, leśnikami i przedstawicielami innych organizacji odbyły się 19 stycznia. Władze resortu obiecały, że poprawki zgłaszane przez organizacje pozarządowe są warte uwagi i część z nich zostanie uwzględniona w nowelizacji Prawa łowieckiego. Jednak Ministerstwo Środowiska dopiero 30 stycznia 2018 r. przedstawiło dokładne propozycje zmian w ustawie Prawo łowieckie.
– Proponujemy rekomendacje do nowelizowanej obecnie ustawy Prawo łowieckie, które są kompromisowe dla wszystkich środowisk – podkreślał Henryk Kowalczyk.
Minister środowiska chce zwiększyć kontrolę nad PZŁ
Jedną ze zmian zaproponowanych przez resort środowiska ma być wzmocnienie nadzoru Ministra Środowiska nad Polskim Związkiem Łowieckim. Zgodnie z tym, to właśnie szef resortu mógłby powoływać i odwoływać Łowczego Krajowego oraz zatwierdzać statut PZŁ. Zarząd Związku już się przeciwstawił takiemu pomysłowi argumentując, że spowoduje to upolitycznienie organizacji.
PZŁ też miałby płacić za szkody łowieckie
– Rekomendujemy, by ponownie rozpatrzyć kwestię przejęcia przez PZŁ zobowiązań kół łowieckich z tytułu niewypłacanych w terminie odszkodowań za szkody łowieckie. Jeżeli koło łowieckie nie wypłaci go w terminie, obowiązek ten przeszedłby na Polski Związek Łowiecki – wyjaśniał minister środowiska.
- Henryk Kowalczyk chce, aby na nowo sprawdzić możliwość, aby to PZŁ pokrywał część odszkodowań dla rolników za szkody łowieckie
Każdy, bez podawania przyczyn mógłby wyłączyć swoje nieruchomości z granic obwodu łowieckiego
Kolejna propozycja Ministerstwa Środowiska dotyczy postulatu niektórych organizacji i wyroku Trybunału Konstytucyjnego wyłączenia nieruchomości z granic obwodu łowieckiego. Resort chce, aby każdy obywatel mógł skorzystać z takiego prawa bez podawania przyczyny, wyłącznie na podstawie oświadczenia w formie aktu notarialnego.
Polowania w odległości co najmniej 150 metrów od domostw
Wreszcie ministerstwo proponuje także zmiany w zachowywaniu przez myśliwych odpowiednich odległości od zabudowań mieszkalnych w czasie polowań. Zdaniem resortu powinno to być co najmniej 150 metrów od domostw. Jednak organizacje ekologiczne chciały, aby ta odległość wyniosła minimum 500 metrów. Niektórzy uważają, że takie ograniczenie ograniczyłoby możliwość polowań niemal wyłącznie do dużych lasów.
– To uniemożliwiłoby skuteczną redukcję populacji zwierzyny, w tym dzika w ramach zwalczania afrykańskiego pomoru świń oraz powodowałoby ogromne szkody w rolnictwie – wyjaśnia Henryk Kowalczyk.
Izby rolnicze chcą, aby konsultować z nimi plany łowieckie
Z kolei KRIR oraz Wielkopolska Izba Rolnicza chcą, aby w nowym Prawie łowieckim znalazł się zapis o konieczności zasięgnięcia opinii izby rolniczej przy tworzeniu rocznych planów łowieckich. Samorząd rolniczy chce także, aby kiszonki zostały uznane za płody rolne lub wytwory działalności rolniczej, za które również przysługiwałoby odszkodowanie w przypadku szkód wyrządzonych przez zwierzynę łowną.
Paweł Mikos
Fot. KPRM, Pixabay