W obliczu trzeciej fali koronawirusa
Trzecia fala koronawirusa stała się faktem. Dzienna liczba zakażonych przekroczyła 20 tysięcy osób. W mediach widzimy obrazy dobrze już znane. Zapełniające się szpitale covidowe, karetki, które nie zdążają dowieźć chorych na czas, setki zmarłych co dzień. Trochę nawet już zobojętnieliśmy na to wszystko. Pandemia staje się częścią naszego życia. Z niesmakiem obserwujemy próby jej wykorzystywania do doraźnych celów politycznych. Nie pora na to i bardzo źle świadczy o politykach, którzy się do tego posuwają. Owszem, czym innym jest ostra, ale rzeczowa dyskusja na poziomie ekspertów. Zapewne czas rozliczeń nadejdzie, gdy pokonamy koronawirusa. Wówczas będzie można powołać nawet komisję śledczą!
Szczepmy się!
Chcielibyśmy wlać w serca naszych Czytelniczek i Czytelników nieco otuchy. Niedawno, największy skandynawski bank Nordea przygotował prognozę rozwoju pandemii. Co zaskakujące, jest ona bardzo optymistyczna. Eksperci Nordea przeanalizowali rozwój sytuacji w krajach, gdzie program szczepień jest już dość zaawansowany. Okazuje się, że zaszczepienie niewiele ponad jednej trzeciej mieszkańców danego państwa istotnie zmniejsza liczbę nowych zachorowań.
Przykładem jest Izrael, gdzie po zaszczepieniu 35% obywateli w ciągu kilku tygodniu liczba nowych przypadków koronawirusa spadła o połowę. W Polsce zaszczepiliśmy ponad 4 mln osób. Aby osiągnąć widoczny efekt musimy zaszczepić trzy razy więcej.
Dziś największą przeszkodą nie wydaje się system opieki zdrowotnej, który te szczepienia wykonuje, lecz chciwość firm farmaceutycznych, które mimo podpisanych umów wysyłają szczepionki tym, którzy więcej zapłacą. Nadzieja w tym, że na europejski rynek dopuszczane będą nowe szczepionki i dzięki temu akcję będzie można przyspieszyć. Apelujemy zatem do naszych Czytelniczek i Czytelników o to, abyście się zaszczepili. Rozumiemy tych, którzy obawiają się ewentualnych niepożądanych skutków szczepień. Jednak bez szczepionek nie poradzimy sobie z koronawirusem, tak jak przez stulecia nie radziliśmy sobie z wieloma chorobami zakaźnymi. Podtrzymujemy deklarację, że gdy nadejdzie nasza kolejka również się zaszczepimy.
Ceny zbóż rosną, jak grzyby po deszczu
Wróćmy jednak do rolnictwa. Od pewnego czasu obserwujemy wzrost cen zbóż na całym świecie. Wśród producentów ziarna budzą one radość, producenci trzody, zwłaszcza przy niskich cenach żywca, się smucą. Czy to efekt kolejnych spekulacji? Przecież jesteśmy ich świadkami nieustannie. Tak było w czasach kryzysu finansowego 2008–2010, kiedy na skutek spekulacji największych firm handlujących zbożami doszło do wzrostu cen ziarna, który m.in. sprowokował wybuch „Arabskiej Wiosny”, o której efektach (setki tysięcy zabitych i ponad milion uchodźców w Europie) już wspominaliśmy w tej rubryce.
Kiedyś mówiło się, że kiedy Ameryka kichnie, to cały świat ma katar. Dziś to się zmieniło. Nieżyt nosa Xi Jinginga, prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej, powoduje, że kichanie słychać od Nowej Zelandii po Londyn. Pamiętacie drogie Czytelniczki i Czytelnicy jak przed dwoma laty w całej Polsce zapłonęły składowiska odpadów? Wówczas Chiny zakazały importu śmieci.
Chiński wpływ na ceny zbóż
Ziarno drożeje na całym świecie? To Chiny zakazały używania resztek żywności do karmienia zwierząt gospodarskich. Rosnący popyt na zboża paszowe nie wynika ze wzrostu pogłowia krów, świń i drobiu lub drastycznego załamania produkcji ziarna. Eksperci oceniają, że chiński zakaz może zwiększyć zapotrzebowanie na ziarno paszowe o 30 mln ton i to dziś napędza rynek.
Kolejny spisek? Tym razem na rynku mleka
Kolejny niespodziewany czynnik, który przyczynia się do wzrostu cen, tym razem mleka, to spekulacje kontenerowe. W Azji kupują mleko w proszku na wyścigi, bo obawiają się, że może brakować kontenerów. Kolejny niespodziewany czynnik, który przyczynia się do wzrostu cen, tym razem mleka, to spekulacje kontenerowe. Ale przecież te kontenery, które pływały po morzach i jeździły po lądach nagle nie zniknęły. Powszechne jest przekonanie, że stoją za tym wielkie firmy transportowe, które postanowiły nadrobić straty z 2020 roku, więc za przewóz jednego kontenera z Europy do Chin trzeba zapłacić 5–10 razy więcej niż przed pandemią. Są więc wojny handlowe są i kontenerowe i to całkiem na serio.
Odtłuszczone mleko już jest drogie, a to nie koniec
Należy tutaj dodać, że cena odtłuszczonego mleka w proszku z Polski przekroczyła już poziom 11,2 złotego za kilogram. I zapewne kolejne notowanie nowozelandzkiej giełdy Fonterra sprawi, że cena odtłuszczonego mleka w proszku pójdzie znowu w górę. Według ekspertów, dobre ceny tego produktu mogą się utrzymać przez dłuższy okres. Masło w blokach kosztuje w granicach 18,50–19 zł za kilogram. Natomiast cena jednostki tłuszczu w śmietanie przerzutowej przekroczyła już 22 grosze. Bardzo dobrym biznesem jest sprzedaż śmietany przerzutowej do Niemiec. Jednak nie ma pewności czy zwyżka cen tłuszczu mlecznego będzie dotyczyła dłuższej perspektywy czasowej. Na dodatek z nieoficjalnych wiadomości wynika, że nawet największe firmy mleczarskie były zmuszone do podpisania niekorzystnych kontraktów z wielkimi sieciami handlowymi.
Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki
Redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
Fot. Pixabay