Ograniczenia w stosowaniu nawozów i środków ochrony roślin zapisane w Zielonym Ładzie spowodują ograniczenie produkcji żywności według niektórych szacunków o 16 procent. Czym pana zdaniem może to skutkować?
– Moim zdaniem może to oznaczać konieczność sprowadzania żywności z krajów trzecich. W tym miejscu należy sobie zadać pytanie po co mamy ograniczać produkcję żywności i sprowadzać żywność z pewnością nieekologiczną? Do niedawna z Ukrainy napływało bardzo dużo zboża i kukurydzy tak naprawdę o niekontrolowanej jakości. W Unii Europejskiej mamy zakaz stosowania wielu środków chemicznych, a kupowaliśmy ziarno w produkcji którego takie środki były i są stale stosowane. Gdy ministrem rolnictwa był Krzysztof Ardanowski pisaliśmy pisma z prośbą o wyjaśnienia tej sprawy. Okazało się, że zaledwie 10 procent dostaw jest kontrolowana, ale nie pod kątem zawartości środków chemicznych niedozwolonych w UE, ale pod kątem skażenia grzybami i innymi zanieczyszczeniami. Jeśli w przyszłości zacznie brakować zdrowej żywności, będziemy zmuszeni kupować taką, jaka będzie dostępna na rynku. Warto się zatem zastanowić czy opłaca się nam ograniczać produkcję żywności w UE.
ASF, z którym walczymy od kilku lat doprowadził do tego, że w Polsce hodowla trzody chlewnej drastycznie zmalała.
– Niedawno uczestniczyłem w spotkaniu w powiecie jaworskim, w którym obecnie hodowanych jest 20 tys. tuczników, a produkcją zajmuje się 23 rolników. Takie sytuacje występują na terenie całego kraju. Krajowa produkcja wieprzowiny zaspokaja jedynie 30 proc. zapotrzebowania na wieprzowinę. Oznacza to, że zmuszeni jesteśmy do importu mięsa wieprzowego niejednokrotnie przepłacając. Z kraju, który był potęgą w hodowli świń staliśmy się importerem mięsa wieprzowego. Kupujemy, a więc wspieramy rynki Danii, Holandii czy Belgii. Malejąca skala produkcji wieprzowiny negatywnie odbija się na innych kierunkach produkcji chociażby na produkcji zbóż, z których wytwarzane są pasze.
Czy Zielony Ład przyniesie więcej pożytku czy strat polskim rolnikom?
– Na pewno więcej szkody. Obecnie jest wiele niewiadomych i niejasności. Rolnicy z pewnością będą musieli poświęcić wiele czasu na studiowanie przepisów, by otrzymać odpowiedni poziom dopłat. Na pewno przy składaniu wniosków o skorzystanie z ekosystemów niezbędna będzie pomoc specjalistów, którzy przygotują wnioski, to z kolei wiązać się będzie z wydatkami. Nie wykluczam, że część rolników nie będzie chciała korzystać z ekoschematów. Obniżenie wielkości dopłat bezpośrednich plus rosnące koszty produkcji mogą spowodować upadek części gospodarstw rolnych. Uważam, że niezbędny będzie system rekompensat, by wspomóc gospodarstwa. Stawki do poszczególnych ekosystemów zostały już ustalone, ale biorąc pod uwagę fakt, że mają wejść w życie 1 stycznia 2023 r. i rosnąca inflacja mogą spowodować ich „nieatrakcyjność”. Uważam, że powinny zostać zwaloryzowane. Cele założone przez Unię Europejską dotyczące reformy Wspólnej Polityki Rolnej powinny być skonsultowane z rolnikami, samorządami rolniczymi, rolniczymi związkami zawodowymi i instytucjami działającymi w bezpośrednim otoczeniu rolnictwa, naukowcami, praktykami. Odnoszę wrażenie, że głosy te nie były brane pod uwagę przy pracach nad reformą WPR. Warto zbadać czy polski rolnik zyska czy straci. Warto pamiętać, że rolnik nie może i nie powinien pracować dla idei, ale po to, by wyżywić obywateli naszego kraju, a rodzinie zapewnić godziwe warunki życia. Przypomnę, że prace nad WPR trwają już dość długo i zastanawiam się na ile wyliczenia Komisji Europejskiej sprzed 2–3 lat są aktualne dziś.
Czy polska żywność nadal będzie się cieszyć zainteresowaniem w UE?
– Polska żywność od lat cieszy się wielkim zainteresowaniem w UE, gdy zaczną obowiązywać nowe zasady WPR z pewnością to zainteresowanie jeszcze wzrośnie. Obawiam się, że większość naszej żywności trafi na Zachód, a polski konsument będzie zaopatrywany w gorszej jakości żywność sprowadzaną z zagranicy. Temu sprzyjać może fakt, że większość sieci handlowych należy do obcego kapitału. Ograniczenie produkcji żywności z pewnością spowoduje wzrost cen, czy polskiego klienta będzie stać na to, by kupować polską zdrową, smaczną, ale drogą żywność?