O 10 złotych ma być zwiększony limit zwrotu akcyzy za paliwo rolnicze. To zdecydowanie za mało!
Nie chcemy bawić się w szczegóły związane z Krajowym Planem Odbudowy dotyczące rozwoju rolnictwa. Chodzi nam o podniesienie limitu zwrotu akcyzy na paliwo rolnicze – o 10 złotych na 1 hektar. Naszym zdaniem, dyskusję trzeba byłoby wstępnie zacząć od 25 złotych na hektar i podwojeniu tej stawki dla gospodarstw produkujących mleko, czy też nastawionych na bydło opasowe. Dlatego też tzw. „naukowcom radzieckim” oraz specom od rolnictwa ze Zjednoczonej Prawicy pozostawiamy odpowiedź na pytania typu: czy lepsze byłoby, aby ten limit wzrósł o 9,5 złotego albo o 10,47 złotego na hektar? Wyniki owej debaty – oczywiście w telegraficznym skrócie – opublikujemy niezwłocznie na łamach TPR. Z tego co wiemy, owe 10 złotych nie było konsultowane z samorządem rolniczym ani organizacjami rolniczymi czy też spółdzielczymi – nawet z kierownictwem Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich. Wszak obecna władza już od pewnego czasu lekceważy oraczy od Witosa.
Będą wybory, to o rolników władza bardziej zadba?
No cóż, właściciele towarowych gospodarstw nie są już liczną grupą wyborczą. Są nimi nadal mieszkańcy wsi niebędący rolnikami albo właściciele małych gospodarstw. Dlatego propozycje zawarte w Krajowym Planie Odbudowy są bardziej dla nich atrakcyjne. Jednak, naszym zdaniem, jeżeli jesienią tego roku odbędą się wybory parlamentarne, a jest to bardzo prawdopodobne, mogą się pojawić nieco lepsze rozwiązania dla rolników prowadzących średnie i większe gospodarstwa rodzinne.
Dlaczego jesienią może dojść do wyborów? Wszak PiS dzięki większym – i to znacząco – funduszom z UE oraz umiejętnej propagandzie może te wybory wygrać i zwyciężyć nie tylko opozycję, która poza partią Polska 2050 Szymona Hołowni jest w totalnej rozsypce. Do zrealizowania jest jeszcze drugi cel: ograniczenie wpływu w Zjednoczonej Prawicy Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina. Umiejętne manipulowanie miejscami wyborczymi może sprawić, że do parlamentu wejdzie co najwyżej łącznie 10 członków obydwu małych partii. I PiS będzie górą! Zaś w wyborach w 2023 roku PiS może przegrać!
Ceny mleka są na wysokim poziomie i raczej szybko nie będą spadać
Sytuacja na światowym rynku mleka zaskakuje ekspertów. Ceny, mimo spadku na ostatniej sesji giełdy Global Dairy Trade, nadal utrzymują się na wysokim poziomie. Na początku roku ekonomiści spodziewali się, że zaczną one spadać. Przyczyna miała być niezwykle prosta – wysokie ceny zachęcić miały do zwiększenia produkcji. Więcej mleka to po prostu tańsze mleko. Bardzo boleśnie przekonaliśmy się o tym po likwidacji kwot mlecznych w 2015 r. Jednak dziś taki scenariusz jest mniej prawdopodobny. Wynika to z prostej przyczyny: ceny pasz, nie tylko białkowych, są dziś znacznie wyższe niż rok wcześniej. I ten fakt ogranicza wzrost produkcji. Są też inne równie istotne przyczyny wzrostu produkcji mleka w Polsce. Wielokrotnie o nich pisaliśmy.
Ciekawe jest to, że w Nowej Zelandii, kraju, który eksportuje najwięcej mleka na świecie, zaczynają działać ograniczenia środowiskowe w jego produkcji. Z ich przyczyny tamtejsi farmerzy, dostarczający najtańszy surowiec na świecie, nie mogą więcej doić. Żadna Bruksela niczego im nie narzuciła. Tamtejsze władze same na to wpadły.
Większa produkcja nie zrównoważy więc tak szybko popytu, co oznacza, że nie grozi nam globalny krach. Sytuację w państwach Unii Europejskiej poprawia też efekt brexitu. Dziś brytyjscy eksporterzy nie płaczą nad rozlanym – lecz nad niesprzedanym mlekiem. I tak w lutym 2021 r. Brytyjczycy sprzedali do UE o 96,4 procenta mleka i śmietany mniej niż rok wcześniej. Natomiast eksport sera zmniejszył się o 65 procent (w styczniu spadek ów wyniósł aż 85 procent). Brytyjscy eksporterzy zapłacili już w ten sposób za brexit ponad 1 mld funtów, czyli ponad 5,5 mld złotych. Jak do tej pory, eksport do krajów spoza Unii nie zrównoważył spadków wynikających z brexitu!
Piszemy o tym, bo często krytykujemy UE – choćby za jej przerośniętą biurokrację. Jednak przykład Wielkiej Brytanii – kraju nieporównanie bogatszego niż Polska – pokazuje, jakie skutki może przynieść opuszczenie Unii Europejskiej. Pewnie Brytyjczycy się z tego podniosą i znajdą nowe rynki na swoje produkty, ale straconych pieniędzy nikt im nie odda. Wszak stracili je na własną prośbę!
W Nowej Zelandii
W Nowej Zelandii oraz Australii ceny zbytu produktów mleczarskich są stosunkowo wysokie. W wielu państwach starej Unii Europejskiej te ceny są niższe, ale nadal atrakcyjne. Wyższe ceny zbytu są też w USA. Jednak w Polsce jest gorzej, chociaż lepiej niż kilkanaście dni temu. I tak masło w blokach trudno sprzedać po 17,6 złotego za kilogram. Znacznie lepiej płaci śmietana przerzutowa, bowiem cena za jednostkę tłuszczu przekracza granicę 22 groszy. Tak więc jej sprzedaż jest bardziej opłacalna niż produkcja masła. Nie ruszył się jeszcze w pełni rynek odtłuszczonego mleka w proszku – mimo końca Ramadanu. Dopiero przetarg na „Algierię”, którego wynik się rozstrzygnie jak ten numer TPR (22/2021) trafi do znacznej części gospodarstw, może być zapalnikiem procesu zwiększenia popytu i wyższych cen na odtłuszczone mleko w proszku, którego obecnie cena zbytu kształtuje się w przedziale 11,4–11,7 złotego za kilogram.
Na dodatek, na rynku krajowym wielkie sieci handlowe coraz bardziej rozgrywają przetwórców mleka, nawet tych z ekstra ligi. To oznacza, że będzie bardzo trudno przeprowadzić podwyżki cen skupu mleka. Bardziej realne są bowiem obniżki. Tak drodzy „krowiarze”. Najwyższy czas zakończyć wirtualne dyskusje w Internecie i poprzeć protesty AgroUnii kierowanej przez jej lidera Michała Kołodziejczaka, które są organizowane przed marketami.
Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki
Redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Fot. Pixabay