RSP Połomin to niewielka spółdzielnia, do której należy pięciu rolników. Powstała 25 lat temu. Posiada gospodarstwo o powierzchni około 200 ha, z czego 151 stanowią grunty orne. Na tej powierzchni uprawiana jest kukurydza na ziarno, gryka, łubin wąskolistny oraz zboża takie jak żyto ozime, pszenica jara, jęczmień jary, owies.
W spółdzielni podczas żniw pracował tylko kombajn z 1988 roku. Dlatego zapadła decyzja, żeby kupić drugą maszynę.
– Mamy spory areał do zbioru kombajnem. Nasz stary kombajn sprawował się dobrze, ale chcieliśmy się zabezpieczyć na wypadek ewentualnej większej awarii. Na początku ubiegłego roku znaleźliśmy w Internecie ogłoszenie o sprzedaży kombajnu zbożowego Class Dominator z 1991 roku o przebiegu 4000 mth. Ten kombajn nam się spodobał. Człowiek, który oferował tę maszynę zajmował się sprowadzaniem sprzętu rolniczego z Wielkiej Brytanii. Najpierw przesłał nam zdjęcia oferowanego kombajnu, a następnie przyjechał do nas do Połomina. 10 lutego 2015 roku podpisaliśmy umowę, szczegółowo opisującą warunki zawieranej transakcji. Wówczas ten pan powiedział, że nie sprowadzi tego kombajnu, jeśli nie zapłacimy mu zadatku w wysokości 40 tys. zł. Wtedy jakoś nie zastanowiło nas to, że ten zadatek nie miał być przelany na konto tylko wypłacony gotówką do ręki. Teraz wiem, że to powinno być sygnałem, że coś jest nie w porządku – twierdzi Stanisław Sawicki.
Maszyna miała kosztować 90 tys. zł. Sprzedawca w umowie zaznaczył, że jest w pełni sprawna i nie posiada żadnych ukrytych wad. W umowie był także zapis, że do faktury VAT zostanie dołączony rachunek z gwarancją okresową.
– W umowie jest nawet numer fabryczny tego kombajnu. Ten pan przy nas dzwonił do kogoś i prosił o podanie numeru fabrycznego. Te wszystkie szczegóły sprawiały, że nie podejrzewaliśmy, iż coś może pójść nie tak. 14 marca 2015 roku ten pan miał dostarczyć kombajn do nas na plac, ale go nie dostarczył. 13 kwietnia 2015 roku otrzymaliśmy aneks do umowy podpisany przez tego pana, mówiący, że kombajn będzie dostarczony do 30 maja 2015 roku, ale w związku z opóźnieniem dostawy, będzie nas kosztował o 5 tys. zł mniej. Jeździliśmy także do tego pana do domu prosząc o uregulowanie tej sprawy. Miesiące mijały, a my cały czas mieliśmy nadzieję, że odzyskamy swój zadatek. Później jednak, widząc, że wszystkie obietnice są tylko grą na czas, zgłosiłem na policji oszustwo. Jednak ten pan zobowiązał się, że dostarczy kombajn i policja odmówiła wszczęcia dochodzenia. Ten pan złożył pisemne zobowiązanie z datą 24 lutego 2016 roku, w którym zadeklarował, że pobrany zadatek zwróci w dwóch równych ratach. Pierwszą w terminie do 5 kwietnia br., a drugą do 10 maja br. Ponadto zaznaczył, że do 1 września br. zwróci karę umowną w wysokości 20 tys. zł – wyjaśnia prezes RSP Połomin.
Członkowie RSP Połomin wielokrotnie już w konkretnych dniach czekali na dostarczenie kombajnu.
– Ten pan zachowywał się perfidnie do tego stopnia, że w pewnym momencie powiedział, że w najbliższą sobotę kombajn zostanie do nas przywieziony. Poprosiłem pracowników, żeby byli w pogotowiu i w razie potrzeby pomogli rozładować sprzęt. W sobotę kombajnu nie było, w niedzielę nie było, w poniedziałek zadzwoniłem do sprzedającego. W odpowiedzi usłyszałem, że coś nie wyszło. W ogóle mam mnóstwo SMS-ów od tego pana, w których cały czas się czymś tłumaczy i obiecuje, że się z nami rozliczy. W pewnym momencie poinformował nas, że jest w Wielkiej Brytanii, sprowadza ciągnik, a jak go sprzeda, to będzie mógł się z nami rozliczyć. Gdy zaproponowaliśmy, że weźmiemy ten traktor w rozliczeniu, to ten pan powoli wycofał się z takiego rozwiązania tłumacząc się na wszelkie sposoby. Czy nasze prawo ustanowione jest na korzyść złodzieja? Jest człowiek, który jest nam winien pieniądze. Mamy na to dokumenty i nie możemy odzyskać swojej należności – denerwuje się Stanisław Sawicki.
– Były też takie wyjaśnienia, że to ktoś tego pana okradł, a on jest niewinny. Innym razem mówił, że skierowanie sprawy do sądu nic nie da, bo on na siebie nic nie ma, więc komornik nie ma mu czego odebrać. Ja ostatnio poinformowałem tego pana, że podam go do sądu. SMS-em otrzymałem taką odpowiedź: „Zrobi pan tak jak pan będzie uważał, ale to naprawdę niepotrzebne. Ja wrócę do Polski i sprawa będzie załatwiona na 100%. W sądach będzie się tylko sprawa ciągnęła miesiącami. Później wkroczy komornik i będę mu płacił ratami, a tak, przyjadę do Polski, sprawę załatwimy i będzie w porządku” – wyjaśnia Stanisław Sawicki.
Stanisław Sawicki podejrzewa, że rolników oszukanych przez tę osobę może być więcej.
– Ogłoszenie internetowe tego pana jest już nieaktywne, ale znalazłem pod nim niedawno komentarz tej treści „to jest perfidny oszust, nie radzę z nim robić interesów i będę kierował sprawę do sądu”. Dlatego myślę, że ten pan w podobny sposób oszukał wiele osób. Może udałoby się zebrać większą grupę i złożyć w sądzie pozew zbiorowy przeciwko temu panu – mówi prezes z Połomina.
Józef Nuckowski