Kalisz. W Bogusławicach sieczkarka do kukurydzy wciągnęła 47-letniego rolnika
W miniony czwartek 16 września podczas prac polowych w Bogusławicach (woj. wielkopolskie) doszło do poważnego wypadku. Sieczkarka do kukurydzy wciągnęła obie ręce 47-letniego rolnika. Na miejsce natychmiast zadysponowano strażackie zastępy z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnych, Zespół Ratownictwa Medycznego oraz załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Mężczyzna miał tyle szczęścia – jeśli w ogóle można tak powiedzieć, że nie stracił przytomności. Natychmiast zajęli się nim strażacy, którzy usiłowali oswobodzić uwięzione ręce 47-latka. Ratownicy musieli używać narzędzi hydraulicznych, żeby szybko oswobodzić poszkodowanego. Po uwolnieniu rolnika ten natychmiast został helikopterem LPR przetransportowany do szpitala w Kaliszu. Trafił na odział urazowo-ortopedyczny tej wielkopolskiej lecznicy.
Silne krwawienie i operacja
Z uwagi na obrażenia ciała rolnik od razu trafił na operacyjny stół. Obficie krwawił, groziła mu śmierć przez wykrwawienie. Ratowanie życia 47-letniego rolnika było dla medyków priorytetem. Operacja się udała, jednak 47-latek do końca życia pozostanie inwalidą.
Palców jednej z rąk, która została wciągnięta przez sieczkarkę, nie udało się uratować.
52-letni mężczyzna wpadł na kemper sieczkarni
52-latek zbierał kolby dość blisko pracującej sieczkarni. W pewnym momencie znalazł się zbyt blisko maszyny i wpadł wprost na kemper sieczkarni. Urządzenie do ścinania kukurydzy pewnie dokonałoby masakry, gdyby nie refleks operatora sieczkarni. Ten, gdy tylko zobaczył jak mężczyzna przewraca się na kemper natychmiast wyłączył maszynę.
W Dawidach sieczkarnia wpadła do rowu. Kierujący uwięziony w pojeździe
Z pozoru niegroźne zdarzenie drogowe, do którego doszło 14 września w Dawidach (lubelskie) wstrzymało ruch pojazdów na lokalnej drodze na kilkadziesiąt minut i wymusiło interwencje służb.
Tam w Dawidach kierujący specjalistycznym sprzętem rolniczym, konkretnie samojezdną sieczkarnią do koszenia i rozdrabniania roślin wpadł do rowu. Z uwagi na gabaryty pojazdu, chciał zachować jak największy próg bezpieczeństwa i dla niego skończyło się to źle.
Michał Czubak
Fot. OSP Zbiersk