W poniedziałek 7 czerwca 2021 roku tuż po godz. 15.00 w gospodarstwie w Kamieńczyku pod Sokołowem Podlaskim (woj. mazowieckie) wybuchł pożar. Jak relacjonuje rolnik, zapaliła się bela słomy na środku stodoły, ale nie wiadomo jak doszło do pojawienia się ognia.
Rolnik z Kamieńczyka w pożarze gospodarstwa stracił zwierzęta i maszyny rolnicze
– Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał – opowiada Mariusz Przewoźnik, który razem z żoną i bratową prowadzi gospodarstwo. W momencie, kiedy wybuchł pożar rolnik razem z syn i córką bratowej pracował w oborze. Pożar bardzo szynko zaczął się rozprzestrzeniać i objął całą stodołę, w której przechowywano zboże i słomę. Chwilę później ogień przeszedł także na oborę, w której były utrzymywane opasy.
Mariusz jak tylko zauważył pożar próbował ratować co się da. Udało mu się wyprowadzić z wiaty ciągnik wraz z belarką, ale już nie był w stanie ewakuować krów. Dopiero strażacy, którzy przybyli na miejscu pożaru rozpoczęli akcję ratunkową zwierząt. Zdołali wyprowadzić 11 sztuk bydła, ale kolejne osiem, w tym cielęta, byki i jałówki nie przeżyło tragicznego pożaru. Cudem uratowały się 2 małe byczki, które z przerażenia uciekły z gospodarstwa, ale po kilku dniach wróciły do rolnika.
W pożarze spłonęły żywcem także króliki, które żyły w klatkach tuż obok obory. Ogień strawił także wiatę wraz z maszynami rolniczymi, które były tam przechowywane.
Rodzina rolników straciła przez to:
- owijarkę do bel,
- siewnik do zbóż,
- opryskiwacz,
- ciągnik,
- rozrzutnik,
- prasę do słomy,
- samochód.
Mariusz Przewoźnik: w 15 minut straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy całe
Na całe szczęście w pożarze nie ucierpiał żaden z domowników. Płomienie także nie zaatakowały domu rolników. Ale rodzina jest zdruzgotana tragedią.
Jeszcze nie wiadomo jaki jest dokładny rozmiar strat, bo rolnicy wciąż czekają na wizytę rzeczoznawcy, to już na pierwszy rzut oka widać, że szkody są ogromne. Zamiast normalnego gospodarstwa widać jedynie spaloną słomę, nadpalone zboże i porozrzucane blachy, które jeszcze niedawno były dachami budynków.
Co prawda, gospodarstwo było ubezpieczone, to pożar załamał rodzinę.
– Nie wiem, czy się nie poddać i nic nie odbudowywać, może szukać pracy na etacie. Nie wiem, co mam robić. W 15 minut straciliśmy prawie wszystko, na co pracowaliśmy całe życie – mówi rolnik.
Jednak po chwili rozmowy Mariusz przyznaje, że w sumie jest dla kogo odbudowywać gospodarstwo. Mieszka tu aż siedmioro dzieci – czworo Mariusza i Agnieszki oraz troje bratowej, która przed 2 laty straciła męża. Na dodatek dzieci pomagają jak mogą w gospodarstwie i lubią to.
Dzieci także zostały dotknięte osobiście pożarem. Straciły rowery, które kupiły w dużym stopniu z własnych oszczędności.
Pomoc rolników z okolicy jest bezcenna w obliczu tragedii
Po tragedii rodzinna rolnicza z Kamieńczyka poznała moc solidarności ze strony swoich sąsiadów.
– Część bel sianokiszonki na szczęście w trakcie pożaru była na polu, zwieźliśmy je. Resztę przywozili ludzie i cały czas przywożą. Na tą chwilę nie mamy gdzie trzymać, ani zboża, ani słomy, czy zwierząt – mówi Agnieszka Przewoźnik.
Ponieważ bydło nie miało się, gdzie schronić, to tymczasowo oborę użyczył im sąsiad.
Z kolei rolnicy z pobliskiej miejscowości Krzemień zaoferowali, że zdobędą drewno na krokwie na dach obory czy stodoły. Jedna z okolicznych firm naprawiła także ciągnik i nie wzięła za to żadnej zapłaty.
Każdy może pomóc rolnikom z Kamieńczyka. Wystarczy nawet kilka groszy
Jednak wciąż potrzeby są ogromne. Rodzina Przewoźników potrzebuje przede wszystkim pieniędzy.
Pozwoli im to kupić:
- materiały budowlane na odbudowę budynków,
- uzupełnienie stada bydła,
- remont lub zakup maszyn rolniczych
32 9221 0000 0026 2916 2000 0030
OSP Kamieńczyk
Pomoc dla pogorzelców
Agnieszka i Mariusz Przewoźnik
Kamieńczyk
Dorota Kolasińska
Fot. Dorota Kolasińska