W miniony czwartek nad Mazuchówką k. Wydmin w powiecie giżyckim (woj. warmińsko-mazurskie) przeszła potężna nawałnica. Grad wielkości kurzych jaj spadał z nieba z niesłychaną siłą. Wystarczyło więc kilkanaście minut, by niemal doszczętnie zniszczyć 12 ha kukurydzy, które Nasz Czytelnik, pan Krystian Kordowski uprawiał na kiszonkę dla bydła mlecznego.
- Cała powierzchnia mojej kukurydzy jest zniszczona. Najpierw przyszła czarna chmura i zaczął padać lekki deszcz. Myślałem, że szybko minie. Ale w pewnym momencie pojawił się gwałtowny grad. Padał przez pół godziny i dosłownie ściachał wszystkie moje rośliny. Czegoś takiego nie widziałem nigdy w życiu – opowiada nam pan Krystian.
Tak wygląda plantacja kukurydzy na kiszonkę dla bydła mlecznego u pana Krystiana. - 30 minut nawałnicy z gradem zniszczyło moje uprawy - żali się rolnik.
Na polu stoi woda, a w dołkach pół metra mułu
Rolnik ocenia, że przynajmniej połowa jego upraw jest całkowicie zniszczona. Ale dokładne straty będzie szacował, gdy woda na polu opadnie i będzie można w nie wjechać.
- Muszę poczekać około tygodnia, żeby obeschło. W tej chwili w dołkach jest nawet pół metra mułu naniesionego z górek, więc w tych miejscach kukurydza jest całkowicie przykryta. Po lustracji pól okaże się, czy coś w ogóle odbija i ile trzeba będzie przesiewać – wyjaśnia pan Krystian.
Po raz pierwszy od 30 lat grad zniszczył kukurydzę w gospodarstwie p. Kordowskich
Sytuacja gospodarza jest trudna, bo kukurydza nie była ubezpieczona od gradu.
- Nigdy przez ostatnie 30 lat, odkąd mój tata, a teraz ja, uprawiamy kukurydzę, nie mieliśmy gradu, który dokonałby takich spustoszeń. Dlatego nie ubezpieczaliśmy tej uprawy – wyjaśnia Czytelnik.
Zniszczona kukurydza miała służyć za pasze krów
Nasz Czytelnik martwi się teraz, jaki będzie plon z kukurydzy, która zostanie wysiana w drugiej połowie czerwca. Ma przecież do wykarmienia pokaźne stado bydła. Samych krów mlecznych jest 50 sztuk.
Rolnik posiada co prawda zapas kukurydzy z tamtego roku, ale wystarczy mu on do grudnia.
W dzisiejszych czasach takie widoki to dla rolnika tragedia - mówi pan Krystian.
Deszcz utrudnia zielone żniwa
Dodatkowo Naszego Czytelnika niepokoją problemy ze zbiorem zielonki. Na razie udało mu się pozyskać połowę pierwszego pokosu, ale zielone żniwa utrudnia padający deszcz.
- Ciężko w tym roku jest zebrać pokos. Mam zaledwie połowę pierwszego, bo przez pogodę prace idą powoli. Więc ten niezebrany pokos się starzeje, a to co skosiliśmy koło 20 maja już za chwilę będzie wymagało kolejnego koszenia – wyjaśnia rolnik.
Sito z folii, połamane zboże
Pan Krystian dodaje, że dramatyczne chwile przeżyli także rolnicy w sąsiednich wsiach.
- U kolegi na świeżo założonej pryzmie grad zrobił z folii dosłownie sito. W sąsiednich miejscowościach, jak Wydminy czy Szczepanki zboże zostało całkowicie zniszczone – mówi.
Kamila Szałaj, fot. Krystian Kordowski