Czegoś takiego jeszcze nie było
Z jednej strony pryzmy, przyczepa, z drugiej – brona położona kolcami do góry, z trzeciej – przetrząsaczo-zgrabiarka. W ten sposób Andrzej Zygmuntowicz z Chlebowic gm. Głowno, właściciel 15 krów, stara się ratować kiszonkę z kukurydzy, a właściwie resztki, które po niej zostały. Zabezpieczanie pryzm to ostatnio stałe zajęcie okolicznych rolników, którzy żyją z mleka (surowiec odstawiają do OSM Łowicz). Andrzej Zygmuntowicz uprawia 6,5 ha kukurydzy, z czego połowę na ziarno, a połowę na kiszonkę. Do tej pory dało się znieść obecność dzików. Zwierzęta wprawdzie niszczyły rośliny na polu, ale nie na taką skalę jak w innych regionach kraju. W gminie Głowno „schody” zaczęły się w tym roku.
Powtórzyło się to na początku czerwca i tydzień później, z tym że ok. 5 dziur miało ponad metr średnicy, reszta była mniejsza. Folia była porozrywana, kiszonka przemieszana, zanieczyszczona ziemią i odchodami – bardziej zniszczona niż zjedzona. Gospodarz przez cały dzień próbował ratować co się da, spryskał preparatem przeciw pleśni, przykrył pryzmę kolejną folią.
Cały artykuł przeczytacie Państwo w numerze 27/2016 "Tygodnika Poradnika Rolniczego".
Jeżeli jeszcze nie masz prenumeraty "Tygodnika Poradnika Rolniczego", możesz ją zamówić korzystając z zakładki Prenumerata, zadzwonić pod numer (61) 886 06 30 lub skorzystać z e-wydania.