Miastowy kontra rolnik – konflikt na pograniczu dwóch światów
Życie na wsi dla rolnika do zawsze wiązało się z tym, że jest głośno – szczególnie w okresie żniw i są zapachu, od których nie da się uciec. Tak było, jest i tak pozostanie. Jednak coraz częściej na wieś sprowadzają się napływowi mieszkańcy, tzw. miastowi, którzy z pracą na roli nie mają nic wspólnego, a dom na wsi traktują jako odskocznię od miejskiego zgiełku.
To powoduje konflikty na linii rolnik-miastowy. Temu drugiemu przeszkadza, że na wsi śmierdzi, że koguty pieją, że w czasie żniw pracuje się do późna.
Na gospodarzy nasyłana jest policja, nierzadko sprawy trafiają do sądów.
Zmiana prawa ochroni rolnika
Widząc, co się dzieje Pomorska Izba Rolnicza wystosowała do prezesa Krajowej Izby Rolniczej inicjatywę w sprawie rozpoczęcia prac nad ustawą o ochronie sensorycznego dziedzictwa wsi.
Zdaniem Izby wprowadzenie ustawy „o ochronie hałasów i zapachów na wsi” chroniłoby rolników przed nieprzyjemnościami. Jak zaznaczono, zapachy i dźwięki wsi to część narodowego dziedzictwa, które powinno podlegać ochronie. Pomorska Izba Rolnicza liczy, że Krajowa Izba Rolnicza się przychyli do tej inicjatywy i będzie lobbować za nią w Sejmie.
Francja już chroni dźwięki i zapachy wsi
Pomysł PIR nie wziął się z niczego. Francja już uchwaliła prawo, które chroni rolników na wsi. Dzięki temu francuscy rolnicy mogą spać spokojnie, bo nie obawiają się odpowiedzialności za np. wczesne poranne pianie koguta, czy śmierdzący obornik.
Stosowany akt prawny został przyjęty przez francuski senat 21 stycznia tego roku.
Michał Czubak
Fot. Pixabay