Manifestacja przygotowana została przez organizacje ekologów zrzeszone w koalicji „Niech Żyją!”. Wśród zgłaszanych przez uczestników postulatów znalazły się bowiem: zakaz urządzania polowań w odległości mniejszej niż pół kilometra od zabudowań, zakaz udziału w polowaniach i nagonkach dzieci, a także zakaz używania przez myśliwych amunicji z ołowiu. Protestujący wyliczyli, że polskie koła łowieckie wystrzeliwują w lasach rocznie około 600 ton toksycznego metalu. To według nich, dwa razy więcej niż emitują kominy fabryk.
Wiele wysuwanych pod adresem polityków zarzutów i zgłaszanych do ustawy uwag, zbieżnych było ze stanowiskiem środowisk rolniczych. Manifestujący głośno zwrócili uwagę na to, że Prawo łowieckie sami dla siebie znów konstruują myśliwi – aż 6 z 7 członków sejmowej podkomisji pracującej nad ustawą to zapaleni myśliwi. Zdaniem organizatorów manifestacji, lobby myśliwych znów pokazało swoją siłę i arogancję wobec reszty społeczeństwa. W trakcie prac nad ustawą odrzucono bądź zignorowano wszystkie społeczne protesty i petycje. Polski Związek Łowiecki robi zaś wszystko, by pozostać poza kontrolą państwa.
Ekolodzy podnosili, że powodem nowelizacji Prawa łowieckiego był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z lipca ub.r., który stwierdził, iż obowiązujące przepisy są niezgodne z Konstytucją RP i ograniczają prawa właściciela do swobodnego dysponowania swoją nieruchomością.
Zdaniem koalicji „Niech Żyją”, forsowana nowelizacja w żaden sposób nie realizuje wyroku Trybunału, bowiem wprowadza jedynie zmiany kosmetyczne w obowiązującym prawie. Zaproponowana formuła konsultacji społecznych przy nakładaniu reżimów łowieckich stwarza jedynie pozory dialogu. Właściciel o zakaz polowań na swojej ziemi musi walczyć w sądzie, a sąd może jego prośbę odrzucić. W opinii ekologów, obywatel powinien mieć pełne prawo, by nie zgodzić się na prowadzenie polowań na swoim terenie, choćby ze względu na swój światopogląd czy wyznanie. Domagają się wprowadzenia do ustawy mechanizmu skutkującego zakazem polowania na prywatnej ziemi bez zgody właściciela.
Tego samego od lat domagają się polscy rolnicy. Zbieżne z interesem rolników są również postulaty wprowadzenia zakazu dokarmiania zwierzyny łownej. Według ekologów, zaburza to równowagę w przyrodzie i źle wpływa na rozwój poszczególnych populacji zwierząt. Jego efektem jest m.in. nienaturalny przerost populacji dzików w polskich lasach. Idzie za tym lawina słusznych roszczeń rolników o odszkodowania za straty poniesione w uprawach.