W piątek w Brukseli kończy się 10. runda europejsko-amerykańskich negocjacji ws. TTiP. Tym razem rozmowy dotyczyły m.in. rolnictwa, usług, inwestycji i przetargów publicznych.
Zdaniem europosła Bolesława Piechy (PiS), w Polsce umowa jest chwalona pomimo tego, że nie przeprowadzono szczegółowych analiz kosztów i korzyści wynikających z tego porozumienia. Jak podkreślił, TTIP niesie zagrożenia dla polskiego przemysłu energochłonnego - hut - oraz przemysłu chemicznego.
"Polska ma dobrze rozwinięty przemysł chemiczny, głównie przemysł nawozów sztucznych i z powodu ogromnej różnicy między cenami energii w USA i UE ten przemysł może stać się niekonkurencyjny. Proponujemy, żeby w tej umowie zawrzeć listę tzw. branż, towarów wrażliwych. Na tej liściem muszą znaleźć się właśnie te produkty, które pochodzą z przemysłu energochłonnego" - powiedział.
Dodał, że TTIP niesie też zagrożenia dla przemysłu rolniczego. "Stany Zjednoczone mają rolnictwo industrialne. Nam wydaje się, że mamy wielkie farmy w Polsce, ale naprawdę wielkie farmy są w USA, a nie w Europie. To może być zagrożeniem, bo zalew chociażby produktów mięsnych, tych przysłowiowych kurczaków może być tak duży, że polscy producenci drobiu mogą mieć ogromne kłopoty" - powiedział.
Podkreślił, że umowa niesie ze sobą także szanse - związane z eksportem polskich produktów na rynek amerykański. "W tym wypadku można wymienić leki, zwłaszcza generyczne. Dla tych leków to będzie korzystne, bo te bariery, które chronią amerykański rynek musiałyby zostać zlikwidowane. To samo dotyczy również kosmetyków. Pewnie ucieszyłaby się też część rolników, chociażby producenci tytoniu. To jedna z ważnych gałęzi eksportu naszego kraju" - powiedział Piecha. Jak dodał, jeśli uda się w ramach tej umowy znieść wizy do USA dla Polaków, to będzie to sukces.
Również europoseł Bogusław Liberadzki (SLD) uważa, że TTIP to potencjalne korzyści, ale również zagrożenia. "Te zagrożenia wynikają z przewag konkurencyjnych gospodarki USA - posiadania własnych zasobów energetycznych i radykalnie niższych cen energii.
Otwartym pozostaje pytanie, na ile Amerykanie będą chcieli się z nami dzielić swoimi zasobami gazu, także łupkowego, swoimi zasobami ropy naftowej. Obawiam się, że niekoniecznie będą chcieli się dzielić. To rodzi negatywne skutki dla naszego przemysłu chemicznego" - powiedział.
Jego zdaniem umowa będzie też szczególnie korzystna dla międzynarodowych korporacji. "Takich firm Polska nie ma. To też istotne zagrożenie. Nie oczekujmy za dużo dla małych i średnich przedsiębiorstw. Małe i średnie firmy nie będą masowo produkować na rynek amerykański" - podkreślił.
Wśród dodatnich stron umowy wymienił stworzenie większego obszaru gospodarczego, co zrodzi dla przedsiębiorstw większe możliwości. "Pamiętajmy jednak, że UE dla USA jest gospodarką konkurencyjną, a nie komplementarną. (...) Rząd Polski jest bezwarunkowo +za+ i to jest niebezpieczne" - powiedział.
Liberadzki uważa, że dla Polski zniesienie wiz do USA nie ma już tak wielkiego znaczenia, jak kiedyś. "Dlaczego? Bo jesteśmy w UE i to jest nasz rynek. Około 2-3 proc. polskiego handlu zagranicznego to są bezpośrednio Stany Zjednoczone. Powinniśmy być jednak wszyscy traktowani równo i TTIP powinien automatycznie likwidować wymóg wizowy w stosunku do wszystkich państw członkowskich UE" - powiedział.
Europoseł Jarosław Wałęsa (PO) jest zdania, że największym zagrożeniem TTIP dla Polski jest różnica w cenach energii elektrycznej i gazu - stawki w USA są dużo nisze niż w UE. "Musimy zachęcać USA do otwarcia rynku surowców energetycznych, ropy i gazu, na Europę. Dopiero jeśli to uzyskamy, następnym krokiem jest postulowanie długich, nawet 10-letnich okresów przejściowych dla polskiego sektora energiochłonnego, ale również dla rolnictwa" - powiedział. Dodał, że jeśli będziemy o tym pamiętać, to umowa może być dla Polski korzystna.
Dotychczas w ramach TTIP odbyło się dziewięć rund negocjacyjnych. Toczą się one w trzech obszarach: dostępu do rynku (towary, usługi, zamówienia publiczne), współpracy regulacyjnej oraz zasad w handlu, obejmujących m.in. surowce, energię i prawa do ochrony własności intelektualnej.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów negocjacji nad umową jest mechanizm rozwiązywania sporów państwo-inwestor, w skrócie ISDS. Takiego mechanizmu domagają się Amerykanie. Przeciwnicy ISDS, głównie organizacje pozarządowe, wskazują na niebezpieczeństwo wpływania przez inwestorów na działalność regulacyjną państw, m.in. w sprawie zabezpieczenia praw socjalnych czy ochrony środowiska. Klauzula pozwala na rozwiązywanie sporów między państwem a przedsiębiorstwem w prywatnych sądach arbitrażowych i władze stawia na równi z firmami. W razie przegranej naraża rządy na wielomilionowe odszkodowania bez możliwości odwołania.
Krytycy porozumienia m.in. wysuwają argument, że umowa służy Ameryce, a Europę stawia w roli klientów tamtejszego biznesu. Zwolennicy TTIP argumentują natomiast, że umowa przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego po obu stronach Atlantyku, wesprze istniejące sojusze i wreszcie - po latach impasu w Światowej Organizacji Handlu (WTO) - pozwoli wypracować nowy model w handlu międzynarodowym.
Łukasz Osiński (PAP)