StoryEditorWiadomości rolnicze

Federacja rządzi i protestuje

03.12.2014., 12:12h
27 listopada w Warszawie odbyła się Mleczna pikieta, którą zorganizowała i sfinansowała Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Wzięło w niej udział ponad 3 tysiące osób. Wśród nich byli zarówno hodowcy, jak i zwykli producenci mleka oraz pracownicy PFHBiPM. Manifestacja ta miała charakter pokojowy, a jej postulaty były jak najbardziej słuszne. 

Przykładem niech będą dwa z nich: zlikwidowanie kar mlecznych za ostatni rok kwotowy czy też wypłacenie 30 groszy za każdy kilogram kwoty mlecznej w ramach rekompensaty za zniesienie systemu kwotowania mleka. Transparenty głosiły też bardzo słuszne hasła, przypominające ile zła polskiemu rolnictwu wyrządziła wielka polityka, czyli embargo rosyjskie czy też zakaz uboju rytualnego. Jakie są więc echa tej manifestacji? Bardzo słabe! Zarówno media, jak i mieszkańcy Warszawy jej nie zauważyli. Chociaż najazdy rolników organizowane przez Andrzeja Leppera traktowali jako dopust Boży. A i policja miała wówczas z rozgniewanymi rolnikami kłopoty. Natomiast w przypadku Mlecznej pikiety jej pokojowy charakter został jak najbardziej przez policję warszawską oceniony pozytywnie. No cóż, 27 listopada tematem numer jeden w mediach było zakończenie sprawy zegarka ministra Nowaka i inne tego typu pierdoły. Za co media miały chwalić rolników? Za słuszne postulaty czy też za to, że byli grzeczni i zdyscyplinowani! Tak. Media zauważyłyby rolników, gdyby zachowywali się tak agresywnie jak górnicy albo namawiali do picia – ale gorzały, a nie mleka. Albo gdyby protestujących było przynajmniej kilkanaście tysięcy i Warszawa byłaby przez cały dzień zablokowana. Jednak tak duża demonstracja musiałaby być efektem zgodnego współdziałania całej branży mleczarskiej. Ale to Federacja rozwaliła Zjazd Mleczarski w Nieborowie, którego jednym z celów było wypracowanie zgodnego współdziałania całej polskiej branży mleczarskiej. W mediach nie odnotowano też faktu, że organizatorzy Mlecznej pikiety zostali łaskawie przyjęci przez samego ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który oświadczył, że będzie współdziałać na rzecz realnego rozwiązania postulatów Mlecznej pikiety! Czyli kar nie będzie, a będą rekompensaty za utracone kwoty? Chciałbym uwierzyć w owe ministerialne obiecanki cacanki. Szkoda, że minister Marek Sawicki wystraszył się tej pokojowej manifestacji i nie wyszedł do rolników, aby przekazać im te dobre wieści. Ale mniemam, że zapewnienia co do dobrej woli ministra w realizacji wspomnianych postulatów – przekazane przez prezydenta PFHBiPM Leszka Hądzlika – są jak najbardziej wiarygodne. Wszak ci panowie doskonale się znają i często spotykają. Więc nie może być mowy o jakichkolwiek przekłamaniach. Jednakże podstawowy cel owej pikiety – jaki sobie założyli organizatorzy – został jak najbardziej zrealizowany! Po tej manifestacji minister Marek Sawicki umocnił się w swoim przekonaniu, że to Federacja rządzi i rozdaje karty w Polskim Mleku. 

 

Chciałbym podziękować tysiącom rolników, którzy przyjechali do Warszawy 27 listopada, aby wziąć udział w tej Mlecznej pikiecie. Wiem, że ich obawy i żale są jak najbardziej słuszne. Od ładnych kilku miesięcy w mleczarstwie panuje kryzys, którego końca nie widać, zaś zniesienie kwotowania niewątpliwe ów kryzys spotęguje. Tysiące polskich gospodarstw może wypaść z produkcji mleka. O tych zagrożeniach pisaliśmy znacznie wcześniej. To znaczy wtedy, gdy we władzach PFHBiPM dominowały optymistyczne nastroje, widoczne jeszcze na wspomnianym Zjeździe Mleczarskim w Nieborowie.

Krzysztof Wróblewski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. listopad 2024 01:22