StoryEditorWiadomości rolnicze

Fikcja plus

20.06.2016., 14:06h
Do redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego“ zadzwonił Czytelnik, który uzyskał bardzo dobrą ocenę swojego wniosku o dotację z PROW na budowę chlewni. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zażądała od rolnika kosztorysu końcowego. Rolnik jest bezradny, bo taki kosztorys to przecież fikcja, a jeśli nie będzie się zgadzać z rzeczywistością, to Agencja może zażądać zwrotu dotacji.

Ustaliliśmy z naszym Czytelnikiem, że skoro wszystkie dotychczasowe programy odbudowy pogłowia trzody zawiodły, a pewnie i dotacje z PROW niewiele dadzą, proponujemy nowy program: Locha+, na wzór 500+. Niech państwo rozda każdemu rolnikowi po prośnej loszce. W ten sposób pogłowie wzrośnie w ciągu kilku miesięcy. Zyskają producenci materiału zarodowego, rolnicy będą mieli świnie, część z nich na pewno zostanie przerobiona na swojską kiełbasę. Mniej kupimy importowanego mięsa w marketach, a to zaszkodzi Niemcom i Duńczykom. Niestety, program Krowa+ nie wchodzi w grę, bowiem nasz kraj jest zalany mlekiem. Ale i tutaj – przy produkcji mleka – sporządzenie kosztorysu końcowego w przypadku dotacji z PROW na oborę jest również fikcją.

Ministerstwo i Agencja muszą się w końcu zdecydować czy chcą pomóc producentom trzody czy nie. Duński dostawca prosiąt do gospodarstwa naszego Czytelnika w sierpniu ub.r. rozliczył dotację na nową chlewnię ze 100 stanowiskami do wyproszeń, dostał 4000 euro na stanowisko. Polski rolnik może liczyć na połowę tego, a do tego urzędnicy rzucają mu kłody pod nogi.

A teraz cytat: „Żywność powinna być oddawana za darmo do systemu dystrybucji społecznej. Natomiast rolnik żyje z dopłat, które otrzymuje, jak pensję, z Unii Europejskiej”. To słowa, które padły z ust profesora z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (z litości nie podajemy nazwiska) w bardzo przez nas szanowanym i lubianym programie „Agrobiznes” w Telewizji Polskiej. Uważamy, że można pójść znacznie dalej w takich pomysłach. Po co rolnik ma w ogóle produkować? Unia niech mu płaci pensję. Tak będzie taniej. Odpadają problemy z cenami, suszami, wymarznięciami...

Czy naprawdę warto prezentować takie poglądy w przedostatnim rolniczym programie w publicznej telewizji? Nawet, jeśli zdanie zostało wyrwane z kontekstu, to ma jakiś sens i znaczenie. Czy chcemy doprowadzić do całkowitej degradacji wsi, zniszczenia jej tkanki społecznej i wyludnienia? Przeciętne polskie gospodarstwo ma 10,49 ha. To z grubsza licząc 10 500 zł rocznie. Ledwie wyciągnęliśmy wieś i rolnictwo z nędzy i znów chcemy je w nią
wtrącić?

Na deser zostawiamy hit tygodnia. Komisja rolnictwa 22 czerwca ma rozpatrywać projekt ustawy o Izbach Rolniczych. Złożyli go „chłopi od Kukiza”. Wieść niesie, że projekt to pomysł Jarosława Sachajki, przewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa. Podobno Sachajko startował kiedyś w wyborach do Izby Rolniczej i nie został wybrany. Teraz więc chce tę jawną niesprawiedliwość naprawić. „Chłopi od Kukiza” proponują, aby wybory do Izb odbywały się nie na szczeblu gminy, lecz sołectwa (ogromny wzrost kosztów). Jednocześnie chcą zmiany systemu finansowania Izb. Według Liroya i innych „chłopów od Kukiza” Izby powinny otrzymywać 1-procentowy odpis od podatku rolnego, a o tym, jaka organizacja otrzyma drugi 1%, powinien decydować rolnik. W związku z tym, w serca działaczy Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych wstąpiła nowa nadzieja. A i inne organizacje rolnicze, tak skutecznie broniące chłopa przed wyzyskiem, mogą się na tym procencie utuczyć. Zaś Izby Rolnicze na tej reformie dużo stracą i po prostu będą słabsze. I o to chyba w tej grze chodzi.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. listopad 2024 12:01