Tym razem do historii przeszedł reżyser Saramonowicz. Napisał na Facebooku, że jego zdaniem, protestujący rolnicy to barany, a Warszawa nie jest siedzibą wrogiej władzy, którą „trza zdobyć, by zajunć jej miejsce” (pisownia oryginalna). To wyraźna aluzja do Andrzeja Leppera, którą kolejne fale protestów zaprowadziły do sejmu i na stanowisko wicepremiera. Saramonowicz ma na swoim koncie trzy przeciętne filmy („Testosteron”, „Lejdis” i „Jak się pozbyć cellulitu”) radzi też, aby „Zamiast zjeżdżać się do naszego miasta, śmierdzieć piwem, szczać po parkach, tłuc szkło i wyzywać od gestapowców policjantów, którzy zjechali tu z tych samych dziur co wy, zróbcie sobie ustawkę z ministrem rolnictwa u siebie na wsi”. Od władzy oczekuje on mandatów za parkowanie w niedozwolonych miejscach dla właścicieli pier… traktorów. A ziemniaki, to Saramonowicz może jeść nawet z Cypru. Taki bezmiar pogardy i arogancja u tak wykształconego człowieka! A skąd reżyser i wielu innych pomstujących na rolników weźmie żywność, jeśli rolnictwo podzieli los kopalń albo stoczni? Z Cypru, gdzie produkcja jest droga? Tak się składa, że to polscy rolnicy i przetwórcy produkują tanio, o czym boleśnie przekonała się – nie tylko czeska konkurencja.
Gdyby minister Marek Sawicki był ministrem wszystkich polskich rolników, a nie wybranych działaczy, to by gwałtownie i jednoznacznie zaprotestował przeciwko takim kulturalnym opiniom szerzonym przez tzw. ludzi kultury i innych znających się na rolnictwie, jak senator Włodzimierz Cimoszewicz, specjalista od techniki rolniczej opowiadający o ciągnikach za 300 tys. zł i dzikach co pół worka ziemniaków wyjadły. Ale to on jest siewcą tego ziarna zła. To on opowiada o miliardach euro, jakie trafiły i jeszcze trafią do kieszeni polskich rolników. Sugerując tym sposobem, że polscy rolnicy to bogaci i pazerni ludzie, którym się w głowie poprzewracało i dlatego zimową porą – tak z nudów – zaczęli blokować drogi. Minister Sawicki kreuje się na zbawcę i jedynego dobroczyńcę polskich oraczy. I nawet resort rolnictwa zamieszcza płatne ogłoszenia na temat wielkich dokonań tego wielkiego człowieka. Nie zazdrościmy bynajmniej tych płatnych ogłoszeń. Więcej, prosimy o jeszcze jedno – najlepiej w „Gazecie Wyborczej” – o następującej treści: To Unia Europejska wymyśliła dopłaty bezpośrednie i inne sposoby wspierania rolnictwa, aby unijni konsumenci mieli tańszą żywność. Ale mieszkańcy Warszawy i innych wielkich miast mają prawo o tym nie wiedzieć, a dotychczasowe słowa ministra Sawickiego utwierdzają ich w rzekomym bogactwie polskiej wsi. Jego złe, wręcz jadowite słowa, docierają też do polskich rolników. Z czego chyba sobie minister Sawicki nie zdaje sprawy. Jest to bardzo prawdopodobne, bo gdy w jednej z telewizji naopowiadał jak dobrze mają rolnicy, którzy zamiast protestować powinni wypełniać wnioski o dopłaty, to natychmiast do redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” zadzwonił rozżalony Czytelnik i poskarżył się na pychę ministra. Zachowanie ministra Sawickiego wydaje się nieracjonalne także z punktu widzenia interesów politycznych Polskiego Stronnictwa Ludowego. Otóż, o największe poparcie w zbliżających się wyborach prezydenckich ubiega się Adam Jarubas, młody, zdolny, ale już z dużym doświadczeniem – polityk z województwa świętokrzyskiego. On może odnieść swój sukces wyborczy tylko na wsi i w małych miasteczkach. Jednak teraz minister Marek Sawicki strzelił Adamowi Jarubasowi w tzw. kolano. A może o to chodzi, aby odstrzelić Jarubasa i pozbyć się młodszego konkurenta. Wszak prezes PSL Marek Sawicki – to będzie brzmiało dumnie.
***
Dzwonią do nas Czytelnicy z tych miejsc, gdzie nie ma jeszcze blokad i zapewniają, że gorąco popierają zarówno postulaty protestujących, jak i formę protestu. Oczywiste jest, że cała Polska nie może zostać zablokowana. Jednak można wyrazić poparcie dla rolników, dzień i noc stojących na drogach, w inny sposób, na przykład wywieszając flagę państwową. Takie rozwiązanie podpowiedział nam jeden z Czytelników.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki