StoryEditorWiadomości rolnicze

Frajerzy i Barany

16.02.2015., 11:02h
Żadnej grupy zawodowej nie obraża się w Polsce tak jak rolników. W pamięci na długo pozostanie słowo – frajerzy, wypowiedziane pod ich adresem przez ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Wprawdzie gorąco przepraszał za tę wpadkę. Ale patrząc na obecne zachowania ministra wobec protestujących rolników trzeba stwierdzić, iż były to wymuszone przeprosiny, wymuszone na nim przez władzę i tzw. aktyw Polskiego Stronnictwa Ludowego. 

Tym razem do historii przeszedł reżyser Saramonowicz. Napisał na Facebooku, że jego zdaniem, protestujący rolnicy to barany, a Warszawa nie jest siedzibą wrogiej władzy, którą „trza zdobyć, by zajunć jej miejsce” (pisownia oryginalna). To wyraźna aluzja do Andrzeja Leppera, którą kolejne fale protestów zaprowadziły do sejmu i na stanowisko wicepremiera. Saramonowicz ma na swoim koncie trzy przeciętne filmy („Testosteron”, „Lejdis” i „Jak się pozbyć cellulitu”) radzi też, aby „Zamiast zjeżdżać się do naszego miasta, śmierdzieć piwem, szczać po parkach, tłuc szkło i wyzywać od gestapowców policjantów, którzy zjechali tu z tych samych dziur co wy, zróbcie sobie ustawkę z ministrem rolnictwa u siebie na wsi”. Od władzy oczekuje on mandatów za parkowanie w niedozwolonych miejscach dla właścicieli pier… traktorów. A ziemniaki, to Saramonowicz może jeść nawet z Cypru. Taki bezmiar pogardy i arogancja u tak wykształconego człowieka! A skąd reżyser i wielu innych pomstujących na rolników weźmie żywność, jeśli rolnictwo podzieli los kopalń albo stoczni? Z Cypru, gdzie produkcja jest droga? Tak się składa, że to polscy rolnicy i przetwórcy produkują tanio, o czym boleśnie przekonała się – nie tylko czeska konkurencja. 

Gdyby minister Marek Sawicki był ministrem wszystkich polskich rolników, a nie wybranych działaczy, to by gwałtownie i jednoznacznie zaprotestował przeciwko takim kulturalnym opiniom szerzonym przez tzw. ludzi kultury i innych znających się na rolnictwie, jak senator Włodzimierz Cimoszewicz, specjalista od techniki rolniczej opowiadający o ciągnikach za 300 tys. zł i dzikach co pół worka ziemniaków wyjadły. Ale to on jest siewcą tego ziarna zła. To on opowiada o miliardach euro, jakie trafiły i jeszcze trafią do kieszeni polskich rolników. Sugerując tym sposobem, że polscy rolnicy to bogaci i pazerni ludzie, którym się w głowie poprzewracało i dlatego zimową porą – tak z nudów – zaczęli blokować drogi. Minister Sawicki kreuje się na zbawcę i jedynego dobroczyńcę polskich oraczy. I nawet resort rolnictwa zamieszcza płatne ogłoszenia na temat wielkich dokonań tego wielkiego człowieka. Nie zazdrościmy bynajmniej tych płatnych ogłoszeń. Więcej, prosimy o jeszcze jedno – najlepiej w „Gazecie Wyborczej” – o następującej treści: To Unia Europejska wymyśliła dopłaty bezpośrednie i inne sposoby wspierania rolnictwa, aby unijni konsumenci mieli tańszą żywność. Ale mieszkańcy Warszawy i innych wielkich miast mają prawo o tym nie wiedzieć, a dotychczasowe słowa ministra Sawickiego utwierdzają ich w rzekomym bogactwie polskiej wsi. Jego złe, wręcz jadowite słowa, docierają też do polskich rolników. Z czego chyba sobie minister Sawicki nie zdaje sprawy. Jest to bardzo prawdopodobne, bo gdy w jednej z telewizji naopowiadał jak dobrze mają rolnicy, którzy zamiast protestować powinni wypełniać wnioski o dopłaty, to natychmiast do redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” zadzwonił rozżalony Czytelnik i poskarżył się na pychę ministra. Zachowanie ministra Sawickiego wydaje się nieracjonalne także z punktu widzenia interesów politycznych Polskiego Stronnictwa Ludowego. Otóż, o największe poparcie w zbliżających się wyborach prezydenckich ubiega się Adam Jarubas, młody, zdolny, ale już z dużym doświadczeniem – polityk z województwa świętokrzyskiego. On może odnieść swój sukces wyborczy tylko na wsi i w małych miasteczkach. Jednak teraz minister Marek Sawicki strzelił Adamowi Jarubasowi w tzw. kolano. A może o to chodzi, aby odstrzelić Jarubasa i pozbyć się młodszego konkurenta. Wszak prezes PSL Marek Sawicki – to będzie brzmiało dumnie.

 ***

 

Dzwonią do nas Czytelnicy z tych miejsc, gdzie nie ma jeszcze blokad i zapewniają, że gorąco popierają zarówno postulaty protestujących, jak i formę protestu. Oczywiste jest, że cała Polska nie może zostać zablokowana. Jednak można wyrazić poparcie dla rolników, dzień i noc stojących na drogach, w inny sposób, na przykład wywieszając flagę państwową. Takie rozwiązanie podpowiedział nam jeden z Czytelników.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 04:02