Skąd się wziął ASF w Belgii?
Historia rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń, to świetny materiał na sensacyjny film z Hollywood. Film zacząłby się ujęciami ze statku handlowego, który w kwietniu 2007 r. przypłynął ze wschodniej Afryki i zawinął do gruzińskiego portu w Poti, tam w słoneczny poranek gruby kucharz wyrzuca resztki z obiadu, skażone wirusem ASF. Rozpoczyna się epidemia, która przez Rosję dociera do Unii Europejskiej. Film kończy się sceną z belgijskimi żołnierzami, którzy gdzieś w estońskich lasach ćwiczą obronę przed zielonymi ludzikami z Rosji, spieszącymi na pomoc rosyjskiej mniejszości w tym kraju. I wszystko się zgadza. Bo to właśnie belgijskie wojsko ćwiczące w Estonii jest podejrzane o zawleczenie ASF do tego kraju.
Efekty dla całej branży są piorunujące. Ceny wieprzowiny spadły. Belgowie wycięli kilka tysięcy sztuk ze „skażonego” wirusem terenu. A zakłady mięsne w Polsce wstrzymały skup od polskich rolników, bo mają bardzo tanie półtusze i żywiec z Belgii. Dla nich są tanie, ale tak naprawdę, to najdroższe świnie w Europie. Raz zapłacił za nie belgijski rząd, a po raz drugi przetwórcy z Polski.
Efekty dla całej branży są piorunujące. Ceny wieprzowiny spadły. Belgowie wycięli kilka tysięcy sztuk ze „skażonego” wirusem terenu. A zakłady mięsne w Polsce wstrzymały skup od polskich rolników, bo mają bardzo tanie półtusze i żywiec z Belgii. Dla nich są tanie, ale tak naprawdę, to najdroższe świnie w Europie. Raz zapłacił za nie belgijski rząd, a po raz drugi przetwórcy z Polski.
Nie ma sposobu na afrykański pomór świń
Najgorsze jest to, że służby weterynaryjne krajów UE są bezradne. Mijają miesiące i lata i ciągle nikt nie wie, jak skutecznie walczyć z chorobą. Jej ofiarami padają zarówno małe gospodarstwa, jak i wielkie fermy (na ponad 100 tys. świń, jak w Rumunii). Na dodatek, słychać głosy organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, żeby zakazać planowanej rzezi dzików.
Sztuczne hodowle ochronią środowisko
Wobec bezradności europejskich lekarzy weterynarii los świń będzie nie do pozazdroszczenia. Chmury gromadzą się też nad bydłem, choć z innego powodu. Niedawno profesor Jorgen Olesen z Uniwersytetu w Aarhus stwierdził, że nie da się zmniejszyć emisji gazów cieplarnianych bez redukcji pogłowia bydła. Profesor roztacza wizję rolnictwa bez zwierząt gospodarskich. Mięso i mleko mają pochodzić ze sztucznych hodowli.
Warto dodać, że w Aarhus studiuje 40 tys. studentów. Uniwersytet jest 65. na tzw. Liście Szanghajskiej – 500 najlepszych uniwersytetów na świecie. Najlepsza uczelnia z Polski (Uniwersytet Jagielloński) jest tam sklasyfikowana w czwartej setce. Głosy takie jak profesora Olesena słychać od około 10 lat. W zakaz produkcji mięsa angażują się gwiazdy takie jak Paul McCartney, jeden z Beatlesów, który m.in. w 2009 r. zawitał do Parlamentu Europejskiego w ramach akcji „Heat is meat”, czyli „Gorąco to mięso”.
Mamy nadzieję, że rządy pójdą po rozum do głowy i nie ulegną propagandzie ekologicznych oszołomów, a idee Olesena skończą jak pomysły innego lepiej znanego na świecie Duńczyka – Egona Olsena, znanego z popularnego niegdyś serialu „Gang Olsena”. Nie lekceważymy jednak Olesena, bo jego wystąpienie zacytowały poważne instytucje zajmujące się rolnictwem oraz media z Europy Zachodniej.
I jak nie mówić o spekulacjach na GDT?
Producenci mleka mają dość zmartwień na głowach nawet bez pomysłów „naukowców” od globalnego ocieplenia. Pokazuje to m.in. ostatnia sesja giełdy Global Dairy Trade, na której masło podrożało o 2,4%. Niejako wbrew temu co działo się dotychczas, a więc spadkowi cen w Europie i nadprodukcji na Nowej Zelandii. I jak tu nie mówić o spekulacjach? Podobnie rzecz ma się z odtłuszczonym mlekiem w proszku. Na giełdzie jego cena nie zmieniła się. Stało się to niejako wbrew temu, czego świadkami jesteśmy w Europie. Na ostatnim przetargu UE sprzedała ok. 2500 ton odtłuszczonego proszku mlecznego po 1230 euro/tonę (ze starych zapasów interwencyjnych). W poprzednim przetargu sprzedano niespełna 9000 ton, a jeszcze wcześniej ponad 30 tys. ton. Widzimy więc, że zainteresowanie tymi zapasami spada. W unijnych magazynach pozostało jeszcze ponad 200 tys. ton OMP. To wszystko wpływa i będzie wpływać na sytuację polskiego mleczarstwa i na ceny skupu mleka.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
(fot. Unsplash)
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
(fot. Unsplash)