Nie można wjechać w pole, bo stoi woda
- Nie można wjechać w pole i cokolwiek robić, bo teren po inwestycji nie został właściwie wyrównany. Obniżenie sięga pół metra i zamiast łagodnego spadku jest teraz dół. Na dodatek na polu stoi woda, ziemia się zapada. Ten obszar, ok. 0,5-1 ha, nie nadaje się do uprawiania, tylko do wyłączenia z uprawy – mówi Antoni Bystrowski z Żelazówki.
Rolnik od lat siał tu m.in. kukurydzę i nigdy nie miał problemu z nadmiarem wody.
– Podczas odbiorów zgłosiłem to wszystko. Obiecali, że wyrównają teren i poprawią meliorację. Podpisałem odbiór, bo obiecali poprawić. Po drugie mówili, że niepodpisanie opóźni procedurę odszkodowawczą. Teraz żałuję, że dałem się namówić – mówił w grudniu ub. roku rolnik.
Jest zdania, że za sytuację odpowiada zarówno wykonawca inwestycji jak i miejscowa Gminna Spółka Wodna.
Gazociąg przez wieś. Na mocy specustawy
Co się tu wydarzyło? Przez ostatnie lata w Żelazówce trwały prace budowlane linii gazociągu Pogórska Wola-Tworzeń. Inwestorem jest firma Gaz-System. 4 listopada 2021 r. dokonano odbioru końcowego całego gazociągu o łącznej długości 134 km, obejmującego m.in. wieś Żelazówkę.
Od momentu, gdy ta inwestycja ruszyła, odłogiem stoi też pole za domem rodziny Wiatrów. Gazociąg przeszedł z dwóch stron ich domu, ponieważ skręca w pobliżu pod kątem prostym.
– Z jednej strony mamy do rury 100 m, z drugiej zaledwie 40 m – mówi Terasa Wiatr. – Jak można poprowadzić gazociąg tak blisko budynków?
Antoni Bystrowski mówi, że jeszcze na etapie projektowania inwzestycji mieszkańcy próbowali namówić inwestora, żeby poprowadził gazociąg nieco dalej, w większej odległości od domów. – Nie zgodzili się, bo by to ich drożej wyniosło – mówi rolnik. Dodaje, że jego córka zrezygnowała z budowania się w pobliżu inwestycji.
Na pole za domem Teresy Wiatr nie da się teraz wjechać. Po robotnikach zostały koleiny i grunt podchodzący wodą. – Mąż siał tu pszenicę, z której piekłam ekologiczny chleb. Nigdy wcześniej nie było problemu ze stojącą na działce wodą. A teraz? Zostało pobojowisko.
Jeszcze się nie spotkałem z takim dziadostwem
Ze swojej położonej po sąsiedzku własności nie może także korzystać Władysław Walczak prowadzący w Żelazówce gospodarstwo szkółkarskie. Gdy przed świętami Bożego Narodzenia zaczynał się sezon na choinki, on nie mógł dojechać do miejsca, gdzie rosły jego świerki.
– Jeszcze nie spotkałem się z takim dziadostwem – mówi bez owijania w bawełnę. Opowiada, ze na własny koszt wykonał komisyjnie odkrywkę na swojej działce. Sądził, że uda mu się naprawić meliorację na własną rękę. Co się okazało?
- Woda z błotem zamuliła poprzerywane i niezabezpieczone podczas inwestycji rurki melioracji. Teraz drenaże są zatkane, nie ma odpływu. Wykonawca wymienił je, po zgłoszeniu sąsiada, że zalewa mu pole. Tyle, że zrobił to tylko w pasie montażowym. To co poza nim to go nie interesuje. – wyjaśnia. – Tak więc naprawa u mnie nic nie zmieni, skoro drenaże są pozapychane wszędzie.
Władysław Walczak podkreśla też, że zgodnie z przepisami specustawy musi czekać na odszkodowanie od wojewody aż na zakończenie inwestycji. – Gazociąg przeciął mi kilka działek, biegły wyliczył mi potężne szkody. Robotnicy przyjechali, zniszczyli mi towar, a ja doi dziś nie zobaczyłem ani złotówki.
Co na Gminna Spółka Wodna?
Maria Bondal z Gminnej Spółki Wodnej w Dąbowie Tarnowskiej mówi, że sieć drenarska została zniszczona na etapie kopania rowu pod gazociąg. Jednak następnie sieć ta powinna zostać odtworzona zgodnie z uzgodnieniami poczynionymi z projektantami gazociągu jeszcze na etapie przygotowań do inwestycji. Uważa, że zadanie prawidłowego odtworzenia sieci drenarskiej przerosło wykonawcę.
- W uzgodnieniach z projektantami zaznaczyliśmy, że chcemy sprawdzić, jak ta naprawa została wykonana. Tymczasem choć Gminna Spółka Wodna w Dąbowie Tarnowskiej administruje siecią drenarską, to została pominięta przy odbiorach odtworzenia sieci drenażu. Odbywały się one bezpośrednio między wykonawcą inwestycji a właścicielami poszczególnych działek. My dowiedzieliśmy się po fakcie - mówi Maria Bondal.
- Z nieoficjalnych informacji docierających od mieszkańców wynika – kontynuuje - że sieć drenarska została odbudowana inaczej niż w uzgodnieniach, a efektem są podtopienia pól. Jednak, zgodnie z przepisami, nie możemy sami, jako spółka wejść na pas montażowy, żeby to potwierdzić czy cokolwiek tam robić. Mamy związane ręce.
Spółka czeka więc, aż wykonawca monitowany przez mieszkańców dotrze na plac budowy, aby naprawić sieć drenażu. – Gdy przyjedzie, zamierzamy sprawdzić, jak ta odbudowa sieć drenażu została wykonana. Jeśli przeprowadzenie odkrywek potwierdzi przypuszczenia, że odbudowa sieci drenarskiej została wykonana niewłaściwie, będziemy interweniować u inwestora. To powinna być naprawione zgodnie ze sztuką i uzgodnieniami, bo ludzie będą interweniować do skutku i trudno im się dziwić. Przecież ponoszą wymierne straty.
Gaz-System ma swoje zdanie na ten temat
Tymczasem już teraz inwestor w odpowiedzi na nasze pytania, argumentuje m.in., że Gminna Spółka Wodna w Dąbowie Tarnowskiej przecież odebrała inwestycję. – Odbiór nie dotyczył odtworzenia sieci drenarskiej a tzw. przekroczenia czterech rowów melioracyjnych. To nie to samo – zaznacza Maria Bondal. – Rowy zostały odtworzone prawidłowo, choć akurat w Żelazówce, mieliśmy zastrzeżenia i tu ten odbiór był warunkowy.
Sołtys Żelazówki od 1994 r., Kazimierz Pinas, jest w zarządzie spółki wodnej. Mówi, że wielokrotnie skutecznie interweniował w związku z różnymi problemami, jakie występowały ze wsi w związku z inwestycją Gaz-Systemu. Dotyczyły m.in. odtworzenia dróg czy dostarczania wody do gospodarstwa jej pozbawionego. Jest zdania, że wykonawca gazociągu zlekceważył zalecenia spółki wodnej a mieszkańcy przy odbiorach zostali wprowadzeni w błąd.
Rzeczniczka Gaz-Systemu Iwona Dominiak informowała w grudniu, że zaplanowana w terenie wizja pozwoli wyjaśnić, co jest przyczyną podnoszonych przez mieszkańców problemów. Według niej część z mieszkańców wskazuje na zaniedbania spółki wodnej w bieżącym utrzymaniu systemu drenarskiego.
Niektóre prace w terminie późniejszym
Iwona Dominiak napisała też m.in., że „Niektóre prace, z uwagi na konieczność ustabilizowania się gruntu, zostaną zrealizowane w terminie późniejszym. Dokumenty spisane podczas czynności odbiorowych potwierdzają poprawne wykonanie prac i dokonanie odbioru zarówno przez właścicieli jak i przez Gminną Spółkę Wodną (w zależności od zakresu).
Na okoliczność powstania zastrzeżeń co do wykonania tej inwestycji informuję, że gazociąg objęty jest trzyletnią gwarancją, obejmującą między innymi wszystkie prace ziemne, w tym odtworzenie systemu drenarskiego. Mając na względzie koordynację spraw związanych z udzieloną gwarancją, prosimy aby właściciele gruntów zgłoszenia dotyczące usterek i jakości wykonanych prac kierowali na adres:
Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A. Oddział w Tarnowie; Pogórska Wola 450; 33-152 Pogórska Wola; tel. 14 622 53 00 ; email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Firma zapewnia, że „(…) Właścicielom nieruchomości zostaną wypłacone odszkodowania z tytułu ustanowienia strefy kontrolowanej gazociągu oraz za szkody wynikłe z prowadzenia prac budowlanych w obrębie pasa budowlano – montażowego. Wysokość odszkodowania, w drodze decyzji administracyjnej, ustala właściwy miejscowo Wojewoda na podstawie operatów szacunkowych sporządzanych przez niezależnych rzeczoznawców, między innymi w oparciu o protokoły opisu stanu nieruchomości. Odszkodowania, na podstawie prawomocnych decyzji o wysokości odszkodowania, wypłaci GAZ‑SYSTEM.”
W Żelazówce popękały ściany domu
Niedziałająca melioracja to jedno. Teresa Wiatr ma drugi, jeszcze poważniejszy problem. Kobieta pokazuje pęknięcia na ścianach domu.
– Tuż przy naszym budynku w czasie robót związanych z budową gazociągu były składowane potężne rury i hałdy ziemi z wykopów. Jeździł i pracował ciężki sprzęt, a transport odbywał się drogą gminną zamiast technologiczną, tuż pod naszymi oknami. Wiązało się to z hałasem, a przede wszystkim z wstrząsami. Wtedy na ścianach domu pojawiły się pęknięcia. Dodatkowo pompowanie wody z wykopu doprowadziło do obniżenia poziomu zwierciadła. A to spowodowało wytworzenie leja depresyjnego. W nim znalazł się nasz dom mieszkalny, co potwierdza wykonana opinia – mówi pani Teresa.
Zwracała się do nadzoru budowlanego, Gaz-Systemu i wojewody małopolskiego. Mówi, że jest zbywana.
– Radzą, żebym założyła cywilną sprawę w sądzie. A to przecież oznacza potężne koszty z naszej strony i lata oczekiwania na rozstrzygnięcie.
W tej sprawie rzeczniczka Gaz-Systemu nie odpowiedziała na nasze pytania.
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski