Do gospodarstwa tylko traktorem
– Do mojego gospodarstwa nie prowadzi żadna utwardzona droga. Są to najczęściej wąskie ścieżki gruntowe. Trudno przejechać po nich szerokimi maszynami. Niestety drogi stają się kompletnie nieprzejezdne, kiedy pada deszcz lub śnieg. Przejechać można tylko traktorem z przednim napędem. Maszynami rolniczymi jakoś do swoich gruntów potrafię się dostać. Kłopot pojawia się, kiedy kurierzy mają dostarczyć zamówione części lub inne towary. Nieraz musiałem ich wyciągać. Gorzej będzie, kiedy tymi drogami będzie musiała do któregoś z gospodarstw dojechać karetka pogotowia albo straż pożarna. To może zakończyć się tragedią – mówi Wojciech Szczęsny.
Kwestie dróg reguluje w naszym kraju ustawa o drogach publicznych. Drogi dojazdowe do gruntów rolnych i leśnych, są drogami wewnętrznymi, zaś ich budowa, remont, utrzymanie i oznakowanie należą do zarządcy terenu, na którym jest zlokalizowana droga, a w przypadku jego braku – do właściciela terenu. W sytuacji zatem gdy władającym nimi jest gmina, to do niej należy odpowiedzialność za drogę.
Urząd głuchy na apel rolnika
Rolnik wielokrotnie upominał się o doprowadzenie dróg do stanu przejezdności, a tym samym zagwarantowanie bezpieczeństwa ludzi i pojazdów. Domagał się ich napraw, podejmował liczne interwencje. Urząd Miasta i Gminy w Okonku na te apele konsekwentnie pozostawał głuchy. Rolnik zlecił także upoważnionemu ekspertowi z Wielkopolskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa w Poznaniu przeprowadzenie kilku ocen technicznych stanu dróg dojazdowych do swojego gospodarstwa i prowadzących do jego gruntów. Dokumenty sporządzane były w latach 2013, 2018 i 2021.
Odroczenie przez drogi?
„Drogi te w pewnych okresach stają się nieprzejezdne. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest woda, która niszczy powierzchnię drogi, rozmiękcza grunty. Tworzą się wówczas głębokie koleiny i kałuże. Urząd Miasta i Gminy w Okonku nie uznaje tych dróg za swoją własność, choć dokonuje wizji lokalnych” – czytamy w ocenie z 2013 roku, w której została podana także sygnatura korespondencji z urzędem.
Rzeczoznawca stwierdził również ponadprzeciętne zniszczenie dróg. Wymienił brak jakichkolwiek robót utrzymaniowych ze strony administratora, brak rowów przydrożnych oraz umocnionej nawierzchni z właściwym spadkiem, które mają powodować fatalny stan. Równie krytyczna była ocena z 2018 roku. Rzeczoznawca ustalił, że drogi „od momentu wykonania zostały pozostawione siłom przyrody. Świadczą o tym na jednej z dróg śladowe pozostałości po byłej nawierzchni brukowcowej – przykrytej warstwą pylastego piasku z domieszką humusu naniesioną przez wody opadowe i pojazdy”.
Ostatnia ocena dotyczy stanu dróg w warunkach zimowych 2020/2021. Rzeczoznawca stwierdził brak możliwości przejazdu samochodów osobowych.
„Dojazd karetki pogotowia, listonosza itp. jest całkowicie uniemożliwiony. Taki stan dróg nie pozwala na normalną egzystencję (…) nie jest związany z katastrofalnymi opadami śnieżnymi, a jedynie normalnym okresem zimowym, a brak odśnieżania powoduje dodatkowo uszkodzenia konstrukcji drogi (…) i pogorszenie bezpieczeństwa ruchu” – czytamy w ocenie sporządzonej w lutym br.
Prośby i składane do gminy pisma nie przynosiły żadnego efektu. Urząd Miasta i Gminy w Okonku odpowiadał już w 2013 roku, że po wizji lokalnej dróg dojazdowych stwierdzono, że te, które prowadzą do gospodarstwa, są przejezdne. Urząd poinformował także, że drogi dojazdowe do pól „stanowią drogi, które niezaliczane są do kategorii dróg gminnych, w związku z czym nie ma zastosowania ustawa o drogach publicznych”.
– Ostatnie lata były trudne. Susze dziesiątkowały uprawy. Ponosiłem dotkliwe straty finansowe. Poprosiłem w 2019 roku o odroczenie płatności podatku rolnego. Urząd gminy był jednak bezwzględny – opowiada Wojciech Szczęsny.
Wniosek i wezwanie do zapłaty podatku
Rolnik złożył wniosek 18 marca 2019 roku. Tego samego dnia wystawiono upomnienie i na podstawie przepisów egzekucyjnych wysłano wezwanie do uregulowania należności. 22 marca dostał wezwanie do przedłożenia „wszelkich dowodów obrazujących aktualną sytuację finansową i majątkową”. 3 kwietnia naczelnik urzędu skarbowego poinformował o zajęciu kwoty podatku na koncie rolnika. Urząd gminy 23 maja postanowił odmówić odroczenia płatności. Sytuacja powtórzyła się w przypadku płatności drugiej i trzeciej raty podatku. Urząd uruchamiał postępowanie egzekucyjne krótko po upływie terminu płatności. Zajmowane były wierzytelności z rachunku bankowego. Prośby o odroczenie płatności odrzucano. Sytuacja powtórzyła się w tym roku. 16 maja Wojciech Szczęsny złożył wniosek o odroczenie płatności. Dzień później wystawiono upomnienie. Po 7 dniach wszczęto egzekucję. 23 kwietnia komornik dokonał wpłaty zaległości. 6 lipca urząd umorzył rozpatrywanie wniosku o odroczenie płatności podatku, bo wierzytelność wygasła.
– Mam ogromne problemy finansowe w gospodarstwie. Udało mi się wytrwać do żniw. Na pomoc urzędu nie mam co liczyć. Chciałbym jednak, aby o drogi dbali tak skutecznie, jak egzekwują podatek rolny – żali się Szczęsny.
Burmistrz Okonka zapewnia, że gmina o drogi prowadzące do jego gospodarstwa dba tak samo jak o inne
– Do niego prowadzi droga o długości ponad 3 km. Zrobienie drogi takiej, jak życzy sobie pan Szczęsny, wymagałoby dużych środków. Gminy na to nie stać. Droga na całej długości jest dobrze przejezdna. Były na niej duże dziury, które miesiąc temu zostały załatane. To, że użytkownik jest niezadowolony, to już jego problem – powiedział nam Andrzej Jasiłek, burmistrz gminy Okonek.
Burmistrza zapytaliśmy też, czy egzekucja podatku rolnego prowadzona jest tak intensywnie tylko wobec Wojciecha Szczęsnego, czy dotyczy wszystkich rolników.
– Dotyczy to wszystkich. Pan Szczęsny jest specyficzny, bo on nagminnie pisze o odroczenie, co jest z jego strony złośliwe, ponieważ na koncie ma pieniądze, zakupy też czyni, chwali się drogim samochodem. Komornik normalnie ściąga pieniądze z jego konta. Wnioski o odroczenie składa złośliwie, a my robimy to, co jest w naszych obowiązkach – i to wobec wszystkich. Nie ma tak, że komuś pobłażamy. Służby ściągają należności wobec gminy – powiedział burmistrz.
Tomasz Ślęzak
fot. T. Ślęzak, arch. prywatne