N
a początek chcę was o jedno prosić. Nie dajcie się zwodzić pseudoprzywódcom, że jesteśmy w latach 90. i możemy gwarantować ceny minimalne i wprowadzać skup interwencyjny na rynkach! – Tymi słowami minister rolnictwa Marek Sawicki przywitał rolników.
Podczas prawie trzygodzinnego spotkania z rolnikami najwięcej gorzkich słów szef resortu usłyszał z ust producentów trzody chlewnej. Pytania dotyczyły najczęściej problemów związanych z ASF i bioasekuracją.
– Miałem w latach 90. ubojnię i płaciłem 5 zł za kilogram. Dzisiaj mój syn za kilogram tucznika dostaje 3,50 zł, na jednej świni jest 100 zł stratny! Tego minister nie powie w telewizji, tylko mówi, że do rolników z Unii spływają miliardy. Ciągniki, jak do Unii weszliśmy, zdrożały o 100%, drożeją środki ochrony roślin, a dzisiaj się mówi, że nam Unia dopłaca! – mówił z ogromnym rozgoryczeniem Henryk Ogiński z miejscowości Potachy.
Dodał jeszcze, że jego zdaniem rozwiązaniem byłoby wstrzymanie eksportu wieprzowiny z Danii, Niemiec i Holandii.
Piłeczkę od razu odbijał szef resortu.
– Też bym chciał, żebyśmy zablokowali granicę dla wieprzowiny. Tylko pytanie, co zrobimy z 30% mleka, które musimy sprzedać za granicę i 40% drobiu i 50% nadwyżki owoców? – pytał Sawicki.
Padła też ironiczna sugestia rozwiązania problemu niskich cen trzody chlewnej. Jeden z rolników głośno zaproponował sprowadzenie dzika z ASF do Wielkopolski. Wówczas trzeba byłoby zlikwidować wszystkie chlewnie i po problemie!
Rozmawiano też na temat tuczu kontraktowego. Szef resortu poinformował o rozpoczętym naborze wniosków na prywatne przechowalnictwo mięsa.
Podczas spotkania minister mówił też o ostatniej decyzji Komisji Europejskiej, która zgodziła się na rozłożenie na raty opłat za przekroczenie kwot mlecznych. Raty mają być nieoprocentowane, a spłata rozłożona na trzy lata.
Zapytała o to Maria Czwojdrak, prezes spółdzielni Jana ze Środy Wielkopolskiej. Chciała się dowiedzieć, kto będzie ponosił koszty tych rat: budżet państwa, mleczarnia czy producenci mleka? Przytoczyła informacje, jakie wynikają z listu otwartego ministra, że to właśnie spółdzielnie będą obciążone tymi kosztami.
– To przecież niemożliwe i bardzo niesprawiedliwe, chociażby w stosunku do tych, którzy nie przekraczają kwot – mówiła prezes spółdzielni mleczarskiej Jana.
Czwojdrak domagała się od ministra ustawy dotyczącej działalności sieci handlowych. Sawicki w odpowiedzi podkreślił, że dawniej funkcjonowały firmowe sklepiki przy mleczarniach. Dzisiaj już ich nie ma.
– To nie Sawicki je pozamykał. Dla spółdzielni były niewygodne. Sprzedawały w nich produkty o 30% taniej niż w sieciach handlowych. Woleliście je pozamykać i wejść w układy z dużymi sieciami – podkreśla minister.
Do dyskusji włączył się również jeden z siedzących na sali rolników.
– W ostatnim czasie dał pan pokaz lekceważącego i obraźliwego traktowania rolników. Napuszczania miasta na wieś. Czegoś takiego dawno nie doświadczyliśmy! (na sali rozległy się oklaski – przyp. red.) Mam nadzieję, że pana środowisko polityczne zorientuje się, jak bardzo pan im szkodzi i w końcu pana odwołają – mówił Antoni Grzebisz.
Minister z sarkazmem podziękował mu za bardzo życzliwe słowa.
Kolejny rolnik powiedział, że mimo wszystko Ziemia Wielkopolska przyjęła ministra godnie.
– A jak pan nas przyjął, kiedy niedawno przyjechaliśmy na protest do Warszawy? Nawet pan do nas nie wyszedł – mówił.
Sporo emocji budził również temat prywatyzacji gruntów z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych. Prywatnym folwarkiem nazwał rolnik Marek Rezler działania oddziału ANR w Poznaniu. Przedstawił on konkretne zarzuty. Jedna z firm dzierżawiących ziemię kupowała od ANR duże areały, korzystając z prawa pierwokupu, a następnie odsprzedawała je z zyskiem. Rezler zażądał przetargów ograniczonych dla rolników z danych sołectw.
– Jeśli zachodzi podejrzenie malwersacji czy nieuczciwego zakupu, to od tego jest Izba Rolnicza, aby wstrzymać przetarg – informował Sawicki.
Odniósł się do propozycji nowych rozwiązań prawnych, które dotyczą zniesienia pierwszeństwa zakupu dla byłych właścicieli i jednorazowego zakupu przez nabywcę do 300 ha ziemi, a spółce do 500 ha ziemi.
Następnie głos zabrał Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu, który odniósł się do problemu, o którym wspomniał Marek Rezler. Choć Izba nie wyraziła zgody na tę sprzedaż, to ANR sfinalizowała transakcję.
Ewelina Hahnel