Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli sprawdzili i ocenili działania 27 jednostek, od których zależą efekty gospodarki łowieckiej: Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego, 3 zarządy okręgowe PZŁ, 8 kół łowieckich, Dyrekcję Lasów Państwowych, nadleśnictwa, urzędy marszałkowskie i starostwa.
Jak czytamy w oficjalnej informacji NIK: „Minister Środowiska nie ma żadnych narzędzi do nadzorowania gospodarki łowieckiej ani Polskiego Związku Łowieckiego, a procedowana właśnie nowelizacja prawa zmierza w kierunku utrwalania starego porządku. Według obowiązujących przepisów nie ma organu, który nadzorowałby i kontrolował działalność Polskiego Związku Łowieckiego. Kompetencje Ministra Środowiska ograniczają się do zapisów ustawy Prawo o stowarzyszeniach i sprowadzają się jedynie do spraw mniejszej wagi (np. udział w postępowaniach skargowych). Żaden organ nie kontroluje także działalności biur polowań, organizujących przede wszystkim polowania dla zagranicznych myśliwych. Działania marszałków województw w tym zakresie ograniczały się do przyjmowania i sporadycznego sprawdzania dokumentów składanych przez biura”.
Inspektorzy mieli również zastrzeżenia co do sposobu prowadzenia księgowości w kołach łowieckich: „Brak rentowności w niektórych jednostkach może budzić wątpliwości. Wyniki kontroli pokazują, że sposób i zakres ewidencji przychodów i rozchodów często dają mylny obraz stanu finansowego gospodarki łowieckiej. Skontrolowane jednostki niejednolicie klasyfikowały koszty, co uniemożliwia porównanie zysków i strat pomiędzy obwodami” – wskazuje NIK.
Nieprawidłowości zauważono w rozliczaniu odszkodowań za szkody wyrządzone przez zwierzęta leśne w uprawach i płodach rolnych. Odszkodowania wypłacano z opóźnieniem, sięgającym nawet kilkunastu miesięcy, przy czym „żaden ze skontrolowanych podmiotów nie wypłacał poszkodowanym odsetek z tytułu opóźnień”. W raporcie pokontrolnym NIK zaleca poddanie PZŁ pod nadzór Ministra Środowiska.gt