W jednym z poprzednich wydań TPR pisaliśmy o projekcie PSL, który był przedmiotem posiedzenia sejmowej podkomisji ds. obrotu ziemią. 12 maja br. po burzliwej wymianie zdań między posłami PSL i opozycji, posiedzenie zakończyło się wstrzymaniem prac do czasu uzyskania stanowiska rządu. Posłowie opozycji zarzucili, że ustawa będzie kolejnym prawnym bublem uchwalonym w ramach wyborczych obietnic. Swoje stanowisko uzasadnili m.in. negatywnymi opiniami ekspertów na temat projektu, do którego zgłosili aż 25 uwag. Twierdzą, że rozwiązania podobne do proponowanych wprowadziły Bułgaria, Litwa czy Węgry i Bruksela natychmiast je zakwestionowała.
Projekt zawiera m.in.: zakaz zakupu państwowej ziemi o powierzchni powyżej 300 hektarów, konieczność udokumentowania źródeł pochodzenia pieniędzy na zakup ziemi, konieczność osobistego prowadzenia gospodarstwa czy zakaz sprzedaży kupionej ziemi przez kilka lat. Znajdują się w nim również zapisy doprecyzowujące zasady przetargów ograniczonych.
Mimo iż rząd nie zajął stanowiska w sprawie, już 14 maja w trybie pilnym zwołane zostało kolejne posiedzenie nadzwyczajnej podkomisji. Zasiadający w niej posłowie nie kryli zaskoczenia, gdyż dowiedzieli się o nim na 2 godziny przed jego rozpoczęciem.
Oburzenia nie kryli posłowie Romuald Ajchler (SLD) oraz Krzysztof Jurgiel (PiS). Domagali się przerwania posiedzenia, uznali je za bezprawne, skoro wcześniej większość zdecydowała o wstrzymaniu prac nad ustawą. Na sali i tym razem nie znalazł się żaden oficjalny przedstawiciel rządu, który mógłby się wypowiedzieć w jego imieniu. I tym razem Stanisław Kalemba nie mógł przedstawić opinii Biura Legislacyjnego na temat projektu ustawy. Jak tłumaczył, dokumenty trafiły tam już po godzinach pracy i biuro nie mogło się jeszcze tym zająć.
– Oszukujecie rolników, przed którymi będziecie roztaczać wizje, jakie to możliwości stwarza przed nimi ta ustawa – grzmiał Ajchler.
Mimo tych sprzeciwów prace nad projektem kontynuowano. W programie posiedzenia znalazło się rozpatrzenie 15 zgłoszonych poprawek. Jak się okazało, projektodawcy mieli nadzieję jeszcze tego samego dnia skierować ustawę do Biura Legislacyjnego, pod obrady komisji i do drugiego czytania w Sejmie. W ciągu 4 godzin udało się jednak rozpatrzyć tylko trzy ze zgłoszonych poprawek, gdyż jak łatwo było przewidzieć, posłowie opozycyjni opóźniali prace, jak mogli. W działaniach tych prym wiódł poseł Romuald Ajchler. Poruszył m.in. kwestię uznania praw do zakupu ziemi dla „gospodarstw wielorodzinnych”, czyli np. spółdzielni czy spółek pracowniczych.
W równie nadzwyczajnym trybie sejmowa podkomisja zebrała się również następnego dnia, czyli 15 maja br. Posiedzenie, co rzadko się zdarza, nie było transmitowane na żywo w Internecie, zdecydowano również go nie protokołować. Jego przebieg miał zostać jedynie utrwalony na nagraniu dźwiękowym. Wobec obietnicy uwzględnienia w ustawie praw spółek pracowniczych i spółdzielni, poseł Ajchler ograniczył swoją aktywność.
Posłowie PiS i SLD w obliczu determinacji koalicjantów zdecydowali nie wstrzymywać prac.
Rząd zapowiedział tymczasem nowelizację Ustawy z 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców. Nowa ustawa ma m.in. uszczelnić system nadzoru nad obrotem gruntami rolnymi nabywanymi przez cudzoziemców i usprawnić monitoring zawieranych transakcji. Zmiany dotyczą rozszerzenia katalogu dokumentów nadsyłanych przez notariuszy oraz sądy i objęcia ich wnikliwym nadzorem.
Organy administracji publicznej będą zobowiązane do przesyłania ministrowi decyzji administracyjnych, na mocy których cudzoziemcy zakupią nieruchomości. Do przesyłania dokumentów będą również zobligowani polscy konsulowie. Zmiany przewidują także kary pieniężne dla notariuszy za nieterminowe przekazanie aktu notarialnego czy innego dokumentu poświadczającego transakcję z udziałem cudzoziemca.