Unia nie musi nawet wysilać się i szukać jakichś specjalnych pretekstów do tego, aby ukarać niepokorne kraje Europy Środkowej. Francja chce nas ukarać za to, że nie kupiliśmy jej śmigłowców. Jakby tego było mało, chcemy zgodzić się na przeniesienie jakiejś fabryki suszarek do prania. Niemcy patrzą na Polskę krzywo, bo chcieliby się podzielić problemem imigrantów, a nie mogą. Jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że ci imigranci jeden po drugim znikną z Polski i znów pojawią się w Niemczech. Przerabiają to właśnie Litwini, skąd uciekło już 80% przyjętych uchodźców. Czy mamy więc powsadzać nieszczęsnych imigrantów do zamkniętych obozów? Znów podniesie się lament, że Polacy nienawidzą obcych. Tak czy owak, sytuacja nie jest dla nas komfortowa. Zwłaszcza że na to nakłada się wspomniany już brak brytyjskiej składki. Phil Hogan, komisarz ds. rolnictwa, obkolędował już niemal całą Europę z wieścią, że w rolnictwie trzeba będzie zacisnąć pasa.
Dawno nie pisaliśmy o tym, co słychać na „froncie wschodnim”. Na razie Bruksela chce zwiększyć bezcłowy kontyngent na import ukraińskiego ziarna. Polska jest dla ukraińskiego ziarna pierwszym i naturalnym rynkiem zbytu. Nie mamy nic przeciwko rozszerzaniu Unii Europejskiej na wschód. Jednak nie rozumiemy dlaczego rachunek za to mają płacić polscy rolnicy. Już zapłacili za embargo na import żywności wprowadzone przez Rosję. Teraz dochodzi do tego zalewające nasz kraj ziarno z Ukrainy. Na dodatek, jak podkreślił Czesław Siekierski, szef Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego, skorzystają na tym przede wszystkim ukraińscy oligarchowie. Jest wśród nich Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, gospodarujący na 96 tys. ha.
Dziwne wieści docierają do nas z rynku mleka. Jak Polska długa i szeroka, zakładom mleczarskim brakuje mleka przerzutowego, choć kosztuje ono już 1,6 zł/l. W niedalekiej przeszłości wysokie ceny mleka przerzutowego zapowiadały kryzys. Do czego doprowadzi sytuacja, kiedy najlepiej na rynku płaci masło, znacznie lepiej od sera żółtego i galanterii mleczarskiej? Pamiętamy, że w kryzysie bywały okresy, kiedy twarogi były droższe od serów żółtych.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki