Za czasów głębokiego PRL-u krążył dowcip: jaki jest sposób na podniesienie wartości złotówki? Należy po prostu wywiercić dwie dziury w monecie jednozłotowej i sprzedawać ją jako guziki po 1,5 złotego za sztukę.
Inflacja galopuje, jak szalona!
Ale wróćmy do teraźniejszości, do zjawiska rosnącej inflacji, która wymyka się spod kontroli – zarówno Narodowego Banku Polskiego, jak i rządu! Obecnie inflacja – rok do roku – kształtuje się na poziomie 5,5 procenta i nadal będzie wzrastać! Ale ile wynosi tzw. rolnicza inflacja. Gdy kilka miesięcy temu wymieniliśmy przedział między 20–30 procent, to sporo naszych Czytelników było wręcz wkurzonych. Według nich, poziom rolniczej inflacji przekroczył znacznie 50 procent. Ale wówczas poziom inflacji według NBP ledwie przekraczał 4 procent.
Wprawdzie ze strony rządowej płyną komunikaty typu: owszem inflacja jest nadmierna, ale przecież obywatele więcej zarabiają! Zastanówcie się drodzy Czytelnicy czy wyższe ceny skupu mleka, wołowiny czy też zbóż niwelują wzrastające koszty produkcji. Czy więcej zostaje realnie Wam w kieszeni gotówki na utrzymanie rodziny? A co mają powiedzieć rolnicy dotknięci plagą ASF, czy też producenci drobiu z obszarów ptasiej grypy albo producenci jabłek i warzyw! Wystarczy jedno słowo: masakra!
Jest drogo, ale będzie jeszcze drożej
W naszych czasach nie opłaca się oszczędzać? Trzeba żyć z dnia na dzień i wszystkie pieniądze „wypychać” na rynek. Należy albo wpaść w obłęd konsumpcyjny albo inwestować za wszelką cenę – w myśl zasady: jest drogo, ale będzie jeszcze drożej!
Nic więc dziwnego, że część rolników sięga po oszczędności domowników – emerytów, które stają się wkładem własnym w zaciągnięty kredyt i inwestuje – głównie w maszyny. Nie jesteśmy przeciwni racjonalnemu inwestowaniu, ale każdy kredyt trzeba spłacić!
W tym kryzysie jedno jest niezrozumiałe: brak rąk do pracy, nade wszystko w rolnictwie. Nic nie mamy przeciwko wspomaganiu najbiedniejszych i będących w kryzysie. Ale polityczny, bezmyślny „socjal” jest niewątpliwie hamulcem dla polskiej gospodarki!
Poseł Suski zaprosi Sylwię Spuerk na wegańskiego schabowego?
Premier Mateusz Morawiecki nie zamierza się spotkać z AgroUnią i jej liderem Michałem Kołodziejczakiem. Jednak Prawo i Sprawiedliwość jest mocno zaniepokojone utratą rolniczego elektoratu. Coraz bardziej przebijają się do opinii publicznej krytyczne słowa byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o zagrożeniach, jakie niesie nowa Wspólna Polityka Rolna czy też ostrzeżenia przeciwko ponownemu wprowadzeniu, także bocznymi drzwiami sławetnej Piątki dla Zwierząt. Ale z Ardanowskim oraz z innymi posłami Zjednoczonej Prawicy, którzy byli przeciw "Piątce" zaczął walczyć wybitny ekspert i jeszcze wybitniejszy polityk – poseł Marek Suski. Oficjalnie skrytykował ministra Zbigniewa Ziobrę, że głosował za Piątką dla Zwierząt. Zaś do innych polityków, w tym do Ardanowskiego, skierował złotą myśl: niektórzy rzeczywiście przymykają oko na okrucieństwo. Owe słowa mogą być zachętą do współpracy ponad politycznymi podziałami z europarlamentarzystką Sylwią S., co niewątpliwie dobije PiS wśród tych co orzą i sieją. Niewątpliwie tylko patrzeć jak poseł Suski zaprosi Sylwię S. na wegańskiego schabowego albo polędwicę z soi.
W Konstytucji RP powinien znaleźć się zapis o ochronie hodowli zwierząt i całego rolnictwa
Wypada przypomnieć w tym miejscu, iż Sylwia S. zgłosiła niedawno "Nową piątkę dla zwierząt". Postuluje w niej wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach, zakazu polowań, w tym wędkarstwa (od 2023 r.). Kolejne punkty nowej Piątki to zakaz otwierania nowych hodowli (od 2025 r.) i zakaz badań z wykorzystaniem zwierząt (od 2030 r.) oraz 100-procentowy zakaz hodowli zwierząt (od 2040 r.). Uważa, że już teraz - i to jest piąta propozycja – należy wpisać ochronę zwierząt do Konstytucji RP. Co do jednego to się z Sylwią Spurek zgadzamy, choć z pewną modyfikacją. Do konstytucji trzeba wpisać ochronę hodowli zwierząt, a nawet rozszerzyć ją na całe rolnictwo.
Nie wiadomo, czy ta prawniczka żyjąca w dość luksusowych warunkach (miesięcznie: pensja 31 tys. zł na rękę plus 20 tys. zł na biuro, 113 tys. zł na asystentów i 20 tys. zł na podróże, łącznie 184 tys. zł) zdaje sobie sprawę z tego, że np. nowe szczepionki testowane są najpierw na myszach. Zakaz badań z wykorzystaniem zwierząt sprawi, że przemysł farmaceutyczny nie będzie mógł tych szczepionek przetestować, a więc ich wyprodukować. Chyba że pani prawnik chce, aby testować je tylko na ludziach?
Zachodzimy też w głowę, czym Sylwii S. podpadli wędkarze? Taki pomysł z całą pewnością spotka się z ogromnym oporem we wszystkich krajach UE, w których żyją miliony wędkarzy. Nie mówi co począć ze zwierzętami z hodowli, kiedy zostanie ona w 2040 r. w 100 procentach zlikwidowana. Można je ubić, czy należy uwolnić? Wyobraźcie sobie drodzy Czytelnicy miliony krów, świń oraz dziesiątki milionów niosek grasujących w całej Polsce, a więc także przed sejmem. Wystarczą trzy słowa: totalna ekologiczna masakra.
Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
Redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Pixabay