Mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie z dziennikarzem TPRKrzysztof Janisławski
StoryEditorInterwencja TPR

470 ha paneli fotowoltaicznych zakryje siedem wsi. "Kto by chciał mieć takie sąsiedztwo?"

11.05.2023., 17:00h
Krzysztof JanisławskiKrzysztof Janisławski
Magazyny energii za oknami, do tego setki hektarów paneli fotowoltaicznych. Mieszkańcy gminy Ćmielów sprzeciwiają się inwestycjom w fotowoltaikę na wielką skalę w swoim otoczeniu. Mają pretensje do gminy o politykę informacyjną w tej sprawie.

Siedem sołectw na północy gminy Ćmielów

– Mamy tu siedem sołectw. W sześciu mają być zlokalizowane wielkoobszarowe farmy fotowoltaiczne, w siódmym magazyny energii – informuje Barbara Sęderowska z Wiktoryna.

– Wiktoryn, Stoki Duże, Stoki Małe, Stoki Stare, Ruda Kościelna, Podgórze – wylicza Dariusz Maruszczak, radny miasta i gminy Ćmielów. – W sumie około 470 ha paneli. W większości przypadków, w tym dla magazynów energii w Borii, burmistrz Ćmielowa wydała już pozytywne decyzje o warunkach zabudowy. Mamy sygnały, że będą wpływać kolejne wnioski.

Mieszkańcy, z którymi rozmawiałem, mają pretensje do Joanny Suskiej, burmistrz Ćmielowa, i do urzędników gminy. Uważają, że samorząd nie zadbał, aby wszyscy zainteresowani z terenów, które wybrali inwestorzy, poznali szczegóły tych planów.

– Wielu z nas dowiedziało się w różny sposób, ale nie z gminy. Zgodnie z ustawą powiadamiane są tylko osoby będące stronami. Jednak były przypadki, gdy strony zostały nieprawidłowo poinformowane. W informowaniu lokalnego społeczeństwa o skali tych inwestycji zabrakło nam ze strony urzędników pierwiastka ludzkiego. Znaczenie ma nie tylko litera, ale także duch prawa. I nikogo nie powinno dziwić, że wielu mieszkańców ma wrażenie, że to wszystko miało się odbyć po cichu - mówi Barbara Sędrowska.

I dodaje, że podczas spotkań z mieszkańcami urzędnicy twierdzą, że nie da się powiadomić każdego z osobna. Podaje przykład świadczący o tym, że można troszczyć się o interes mieszkańców. Wskazuje na gminę Pionki i inwestycję w Suskowoli.

Gmina Pionki przykładem na to, że można inaczej

– W gminie Pionki chodziło o niewielką farmę, mimo to w gminnym obwieszczeniu wytłuszczono, że każdy z mieszkańców może zapoznać się z dokumentacją i wnosić uwagi. Zapytaliśmy urzędników z Pionek, dlaczego tak postąpili, skoro ustawa tego nie nakazuje. Odpowiedzieli, że w przypadku tak znaczącej inwestycji należało powiadomić wszystkich - kontynuuje pani Barbara.

– Wystarczyło dać znać sołtysom. Przekazaliby tę informację dalej do ludzi – mówi Katarzyna Budzeń. – Ale to się odbywało za naszymi plecami. Nikt z naszych sąsiadów nie wiedział, że będą mieszkać w pobliżu potężnych magazynów energii. Dowiedzieli się od nas. Boli, że pani burmistrz nas tak lekceważy.

Barbara Sęderowska tłumaczy, że jeśli te inwestycje zostaną zrealizowane, radykalnie wpłyną na życie mieszkańców. Zasadniczo zmienią też charakter tego obszaru. Mieszkanka Wiktoryna przekonuje, że na terenach wybranych przez inwestorów znajdują się cenne zasoby przyrodnicze, kulturowe, krajobrazowe.

– Chcemy je ocalić i tu żyć. Dlatego się zorganizowaliśmy i działamy.

Farmy fotowoltaiczne starają się zablokować w Samorządowym Kolegium Odwoławczym

Mieszkańcy, którzy sprzeciwiają się budowie wielkich farm, starają się o formalne uniemożliwienie ich lokowania na terenie gminy. Odwołują się od poszczególnych wydanych przez burmistrz Suską decyzji o warunkach zabudowy do Samo-
rządowego Kolegium Odwoławczego. Starają się też o powołanie parku kulturowego.

– Znajdują się tu neolityczne kopalnie krzemienia, wpisane kilka lat temu na listę UNESCO, stąd park. Jego powołanie uniemożliwiałoby lokowanie wielko-
obszarowych farm fotowoltaicznych, kopalni i składowisk odpadów na jego obszarze – tłumaczy Barbara Sęderowska.

Radny Dariusz Maruszczak zwraca uwagę na aspekt dotyczący rolnictwa.

– Choć gleby w tej części gminy nie są specjalnie żyzne, to nie brakuje tu rolników. Część z nich dzierżawi pola po dawnym PGR w Rudzie Kościelnej od obecnych właścicieli tych ziem, często tu niemieszkających. Jednym z takich rolników dzierżawców jest mój sąsiad. Zainwestował w park maszynowy, a teraz straci źródło utrzymania, bo właściciel ziemi woli wydzierżawić ją pod farmę fotowoltaiczną.

– Takich rolników jest więcej – dodaje Justyna Szot ze Stoków Dużych, która prowadzi gospodarstwo rolne, zajmuje się m.in. hodowlą bydła i kóz. – Mają kredyty i rodziny na utrzymaniu. Nie zgadzamy się, żeby tereny rolnicze, na których mieszkamy, przekształcać w przemysłowe. Wszystkie nasze plany trafią do kosza.

image

Mieszkańcy sprzeciwiają się planom budowy wielkopowierzchniowych farm fotowoltaicznych

FOTO: Krzysztof Janisławski

– Proszę popatrzeć, co się dzieje z opłacalnością produkcji zbóż – mówi Aleksandra Kowalczyk z Borii. – Mimo to wchodzą w życie maksymalnie wyśrubowane wymagania określone przez Zielony Ład. W tej sytuacji rolnicy będą coraz częściej dochodzić do wniosku, że produkcja rolna im się nie opłaca. I będą wydzierżawiać ziemię pod takie i podobne projekty. Powstanie jedna wielka strefa przemysłowa.

Rolnictwo, w tym ekologiczne, i agroturystyka - to pożądane kierunki rozwoju

Mieszkańcy, z którymi rozmawiałem, podkreślają, że w okolicy przybywa inwestycji o charakterze turystycznym i rozwoju w takim właśnie kierunku sobie życzą i oczekują.

– Działa tu znana w całej Polsce Farma Świętokrzyska skupiająca producentów ekologicznej żywności. Taki kierunek rozwoju nas interesuje. Nie gigantyczne farmy fotowoltaiczne – mówi Katarzyna Budzeń. – Farma jest jednym z większych polskich producentów bio. Uprawia warzywa tuż obok miejsc planowanych inwestycji – dodaje Aleksandra Kowalczyk.

Katarzyna Budzeń mieszka z mężem i dziećmi w Ostrowcu Świętokrzyskim.

– W Borii mamy działkę, tu jest ojcowizna mojego męża. Planowaliśmy tutaj budowę domu dla dzieci. Teraz okazuje się, że będziemy mieć po sąsiedzku magazyny energii. Mamy być w tzw. strefie buforowej magazynów energii, na naszej ziemi praktycznie nic nie będziemy mogli zrobić. Jesteśmy załamani. Kto by chciał mieszkać w takim sąsiedztwie?

– Są i tacy, którzy specjalnie kupili tu ziemię, żeby zbudować domy i żyć w spokojnej okolicy wśród niezniszczonej przyrody. Okazuje się, że wyrzucili pieniądze w błoto – podkreślają mieszkańcy.

Pana Katarzyna twierdzi, że z gminy nie otrzymali informacji na temat skali inwestycji planowanej w pobliżu ich nieruchomości.

– W 2021 roku w Urzędzie Miasta i Gminy w Ćmielowie powiedzieli nam tylko, że farma będzie miała nie więcej niż 2 ha. Uznaliśmy, że skoro tak, to nie będziemy się odwoływać i stawać na drodze sąsiadowi, który wydzierżawi ziemię pod farmę. Dopiero po dwóch latach dowiedzieliśmy się, że chodzi także o ogromne magazyny energii o pojemności do 1 GW. Nie pozwolimy zniszczyć tych terenów.

Radny Jerzy Sykała jest jednocześnie stroną w jednym z toczących się postępowań.

– Decyzję o warunkach zabudowy wydaną przez burmistrz Ćmielowa zaskarżyliśmy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – mówi. – Przy okazji kolegium wyłapało, że urząd korygował błędy wniosko-
dawcy na mapie dołączonej do wniosku. To jest niedopuszczalne i pokazuje, że Urząd Miasta i Gminy w Ćmielowie nie jest w tej sprawie bezstronny.

Nic złego nie zrobiłam, a jestem postawiona w dramatycznej sytuacji

Monika Sikorska mieszka w gminie Bałtów. I choć nie jest stroną w postępowaniu, to magazyn energii ma mieć tuż za oknem.

– Wszystko przez to, że nasz dom od gminy Ćmielów i planowanego magazynu oddziela wąska droga będąca granicą obu gmin. Przepisy są takie, że to wystarcza, żebyśmy nie mieli prawa do odwołania w żywotnej dla nas sprawie. Nie pracuję zawodowo, opiekuję się dwojgiem niepełnosprawnych dzieci z chorobami współistniejącymi. Nie wyobrażam sobie mieszkania w takim miejscu. W nocy wszystko ma być oświetlone, do tego dochodzi obawa przed pożarem. Gdy niedawno zapalił się samochód elektryczny, był gaszony kilkanaście godzin. Jak wyglądałby pożar nieporównywalnie większego magazynu energii? Nic złego nie zrobiłam, a jestem postawiona w dramatycznej sytuacji.

Mieszkańcy mają także pretensje do gminy o to, że nie potraktowała wniosków inwestorów jako jednej dużej inwestycji.

– Bo zgłaszanie do urzędu wielu inwestycji przez te same firmy, ale podzielone na mniejsze zadania ma jeden cel. Ukrycie skali inwestycji i uniknięcie pokazania rzeczywistego ich wpływu na środowisko – stwierdza Aleksandra Kowalczyk. – Są wyroki sądów dotyczące podobnych spraw, mówiące, że gmina powinna traktować te zgłoszenia jako jedną inwestycję.

– Jedna z firm złożyła dwa odrębne wnioski, ponieważ formalnie to dwie różne spółki z różnymi adresami. Ale mają tę samą nazwę, jedną stronę internetową – dodaje Barbara Sęderowska.

W mailu, który otrzymałem z Urzędu Miasta w Ćmielowie, ta kwestia została potraktowana następująco: „Do sugestii autora zapytania, czy jest to celowe działanie mające na celu uniknięcie przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko, nie będę się odnosić. Jako organ jesteśmy związani wnioskami, a jak widać wnioski składają różne firmy”.

Burmistrz Ćmielowa Joanna Suska odwołuje spotkanie

Na początku kwietnia Rada Miasta w Ćmielowie przyjęła dwie uchwały. Pierwsza dotyczy przygotowania i przyjęcia w ciągu 12 miesięcy planów zagospodarowania przestrzennego na terenach, które interesują inwestorów. Na ten czas procedowanie dotyczące ich wniosków miałoby być zawieszone. A po przyjęciu planów nie byłoby już możliwe procedowanie ich wniosków tylko na podstawie tzw. wuzetek. Druga uchwała dotyczy rozpoczęcia prac nad powołaniem do życia parku kulturowego.

– Jednak z opinii prawników, z którymi się konsultowałem, wynika, że pierwsza uchwała, wbrew informacjom przekazanym radnym przez panią burmistrz, nie blokuje procedowania – mówi radny Jerzy Sykała.

Na spotkanie z Joanną Suską, burmistrz Ćmielowa, umówiłem się z kilkudniowym wyprzedzeniem za pośrednictwem jej sekretariatu. W wyznaczonym dniu okazało się, że nie ma czasu na rozmowę i udzielenie odpowiedzi na przekazywane za moim pośrednictwem pytania mieszkańców. Zostałem „przekierowany” do Tomasza Neymana, sekretarza miasta Ćmielów, który, jak się wydaje, próbuje uspokajać nastroje.

– Na terenach, gdzie są warunki do lokalizowania farm fotowoltaicznych, tzn. tam, gdzie klasy bonitacyjne gleb są słabe i jest jednocześnie dobry dostęp do linii energetycznych, występuje duży opór społeczny – mówi Tomasz Neyman. – Między innymi z tego powodu na tych terenach z inicjatywy oddolnej planowane jest utworzenie parku kulturowego roboczo nazwanego Rudzkim Parkiem Kulturowym. W granicach parku lokowanie dużych inwestycji fotowoltaicznych ma być niemożliwe.

image

Banery takie jak ten wiszą na ogrodzeniach domów w Borii

FOTO: Krzysztof Janisławski

– Uchwała Rady Miasta Ćmielów w sprawie zamiaru utworzenia parku została podjęta na początku kwietnia – dodaje sekretarz miasta.

Pytany o stanowisko Urzędu Miasta i Gminy w Ćmielowie wobec protestów mieszkańców odpowiada:

– Protesty mieszkańców zawsze są uzasadnione, mają w tym wypadku swoje racje. Mieszkają w pięknych przyrodniczo okolicach, nie brakuje tam rolnictwa ekologicznego. Ale nie tylko w tym rzecz. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się obszary wpisane na listę UNESCO. To tereny, na których kilka tysięcy lat temu był wydobywany krzemień pasiasty. UNESCO narzuca formy ostrzejszej ochrony tych obszarów. Dlatego z mocniejszą formą ochrony wkracza wojewódzki konserwator zabytków w Kielcach. Ma to być wpis do rejestru zabytków nieruchomych województwa świętokrzyskiego zabytku „Region górniczo-osadniczy eksploatacji, obróbki i przetwórstwa kopalin nad rzeką Kamienną”.

Czy to wszystko oznacza, że protestujący mieszkańcy gminy Ćmielów mogą spać spokojnie?

– Tworzenie parku kulturowego to proces, który dopiero się rozpoczął – zastrzega Tomasz Neyman. – Reguły obowiązujące w parku nie będą wykluczać każdej inwestycji w fotowoltaikę. Chodzi o zablokowanie możliwości lokalizacji wielkoobszarowych farm. Na tym etapie nie mogę jeszcze powiedzieć, jaka moc farmy bądź jaka jej powierzchnia będzie granicą między dużymi farmami a tymi, których lokalizowanie na terenie parku będzie możliwe. Jesteśmy na etapie konsultacji.

My tylko przestrzegamy przepisów

Sekretarz miasta Ćmielów informuje, że utworzenia parku można się spodziewać w perspektywie, jak dodaje na etapie autoryzacji wypowiedzi, „być może” roku, półtora. Informuje też, że jego powołanie będzie równoznaczne z przystąpieniem do tworzenia planów zagospodarowania miejscowego dla obszarów wchodzących w skład parku. A to oznacza, że ułatwiony tryb starania się o pozwolenie na budowę nie będzie już tam dopuszczalny.

Co do pretensji mieszkańców dotyczących informowania o planach inwestorów – gmina powtarza znane argumenty o postępowaniu zgodnie z przepisami. Sekretarz miasta odpowiada, że wszelkie wymagane prawem informacje dotyczące tych kwestii były publikowane w BIP bądź informowano bezpośrednio strony postępowania.

Mieszkańcy, z którymi się spotkałem, mówią, że inwestorzy starający się o uruchomienie farm fotowoltaicznych nie organizowali spotkań informacyjnych.

image

Panele zamiast upraw i siedlisk? Takiego scenariusza chcą uniknąć mieszkańcy kilku sołectw w gminie Ćmielów

FOTO: Krzysztof Janisławski

– Słyszałem zapowiedź pani burmistrz, że takie spotkanie czy spotkania zostaną zorganizowane – mów radny Sykała. – Tylko dlaczego teraz, gdy są już wydawane decyzje? Od informowania ludzi, organizowania spotkań należało zacząć.

Do firm zainteresowanych inwestycjami w fotowoltaikę w gminie Ćmielów skierowałem pytania z prośbą o ustosunkowanie się do protestów mieszkańców. Do momentu opublikowania tego artykułu na portalu TPR nie otrzymałem odpowiedzi. Wojewódzka konserwator zabytków w Kielcach także nie odpowiedziała na pytanie, co może zrobić w sprawie lokowania farm fotowoltaicznych w pobliżu prehistorycznych kopalni krzemienia. W sekretariacie usłyszałem, że „pani konserwator ma trzydzieści dni na odpowiedź”.

Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. listopad 2024 02:23