O problemach rolników gospodarujących na terenach wchodzących w skład Natura 2000 Bagno Wizna informowaliśmy już niemal 2 lata temu, relacjonując protest przed Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Białymstoku. Użytkowanie przedmiotowych łąk stało się jednak realnie zagrożone po przeprowadzeniu ekspertyzy hydrologicznej dotyczącej modelu gospodarowania wodą w obszarze Natura 2000 Bagno Wizna. Podlaska Izba Rolnicza po wnikliwym zapoznaniu się z jej wynikami zorganizowała spotkanie, podczas którego rolnicy przedstawili swoje obawy dotyczące użytkowania łąk na terenie Bagno Wizna, a co za tym idzie dalszej egzystencji swoich gospodarstw specjalizujących się w produkcji mleka.
Woda tuż pod powierzchnią gruntu
Podlaska Izba Rolnicza i rolnicy sprzeciwiają się utrzymywaniu wody na głębokości 25 cm pod poziomem terenu, które utrudni gospodarkę rolną i użytkowanie łąk. Nie zgadzają się także na wprowadzenie opóźnionych terminów koszenia w związku z zalecanym dostosowaniem pierwszego pokosu do okresu lęgowego ptaków. Zdaniem rolników spowoduje to, że pasza stanie się bezużyteczna i nie będzie nadawała się do skarmiania bydła. Gospodarze sprzeciwiają się także planowanemu obowiązkowi pozostawiania nieskoszonych fragmentów kwater w pobliżu pasów zadrzewień jako stref bytowania ptaków. Ich zdaniem takie rozwiązanie spowoduje rozprzestrzenianie się chwastów na okoliczne pola. Rolnicy są też przeciwni pozostawianiu porośniętych roślinnością (w tym zakrzaczeniami i zadrzewieniami) brzegów i koryt rowów szczegółowych w przypadku sieci melioracyjnej. Uważają, że takie rozwiązanie uniemożliwi użycie odpowiedniego specjalistycznego sprzętu do pielęgnacji i konserwacji rowów, a zabiegi te będą mogły być wykonywane jedynie ręcznie, co w praktyce będzie oznaczało zarośnięcie, zamulenie i zablokowanie przepływu wody w rowach melioracyjnych.
Spotkanie otworzył Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej.
– Sprawa jest bardzo trudna, gdyż będzie na dziesięciolecia określała rodzaj gospodarowania na obszarze Natura 200 Bagno Wizna. Użytkują państwo te łąki i tak powinno zostać – powiedział na wstępie.
Dalsze obrady poprowadził Wojciech Łuba, przewodniczący Rady Powiatowej PIR w Zambrowie, który był głównym organizatorem spotkania.
Tylko półprawdy
– Ten dokument sporządzano około roku. Konsultowano z nami, rolnikami. Powołano zespół doradczy, pytano nas o opinię, zasięgano porad. Dokument został przedstawiony w urzędzie wojewódzkim i w ministerstwie rolnictwa. Uczestniczyłem w obu spotkaniach. Niestety, przy tej prezentacji mówione były tylko półprawdy. Nie przekazano nam najważniejszych informacji. Zapoznałem się z tą ekspertyzą i nie zgadzam się z wieloma zawartymi w niej rzeczami. Dlatego dzisiaj zaprosiliśmy państwa na spotkanie. Okazało się, że zmiany w niej proponowane doprowadzą do wyeliminowania produkcji rolniczej na tym terenie, który obejmuje 10 tys. ha. Obecnie zbieramy z niego pełnowartościową paszę dla bydła. Ten dokument mówi o wtórnym zabagnieniu naszych łąk, naszej własności, która stanie się bezwartościowa – powiedział Wojciech Łuba.
Przedstawił prezentację multimedialną, na której zaprezentował mapę przedmiotowego terenu z zaznaczonymi strefami, wyrażając swoje zastrzeżenia do omawianej ekspertyzy.
– Nie wiem, dlaczego czwarta strefa nie została objęta ekspertyzą. Łąki są tam użytkowane ekstensywnie, ale rolnictwo jest tam prowadzone. Ekspertyza powinna zawierać przynajmniej adnotację, że w strefie tej prowadzona jest działalność rolnicza. Strefa pierwsza nazwana jest użytkowaną najbardziej intensywnie, ale jest też napisane, że gleby w niej są zdegradowane i zmurszałe. W strefie tej niezasadne jest łączenie dwóch odmiennych siedlisk, gdyż znajdują się w niej obszar intensywnie użytkowany rolniczo oraz dwa rezerwaty przyrody. Trzecia największa strefa przez autorów tego dokumentu nazywana jest nieatrakcyjną rolniczo i według zaleceń powinna być zalana do głębokości 25 cm. Twierdzi się, że prowadzone jest w niej rolnictwo ekstensywne, a w zaleceniach do tego obszaru eliminuje się go kompletnie z produkcji rolnej – powiedział Wojciech Łuba.
Szymon Chmur z Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej Oddziału w Białymstoku opowiedział o przeprowadzonej ekspertyzie.
– Głównym jej celem było zapewnienie odpowiednich warunków wodnych w siedliskach przedmiotów ochrony Natura 2000, czyli ptaków, które na tych terenach są pod ochroną. Na przedmiotowym obszarze pod ochroną nie znajdują się gleby. Celem było także zapewnienie funkcjonowania użytkowania rolniczego na tym terenie, czyli gospodarki łąkowej, która jest tutaj prowadzona. Żeby osiągnąć ten cel, przez rok wykonaliśmy szereg badań, pomiarów i analiz i teraz chcemy podzielić się tym, co chcemy zaproponować – powiedział Szymon Chmur.
Dodał, iż na tak dużym obszarze nie jest możliwe zaproponowanie jednolitych działań, zaleceń.
– W związku z tym przeanalizowaliśmy różne scenariusze, w tym scenariusz gospodarczy, czyli maksymalizacja produkcji rolnej bez patrzenia na ochronę przyrody. Również rozpatrzyliśmy scenariusz ochronny, obejmujący zminimalizowanie gospodarki rolnej pod kątem ochrony ptaków. Jednak żaden z tych scenariuszy nie powinien czy nie może funkcjonować. Optymalny jest scenariusz zrówno-ważony, w którym szukamy kompromisu pomiędzy ochroną przyrody a produkcją rolną. Istotne jest to, żeby poprzez dyskusje i konsultacje wypracować kompromis – powiedział Szymon Chmur.
– Nie zgadzam się z przedstawionymi tutaj zaleceniami. Ogólnie to wszystko brzmi pięknie, ale w praktyce już niekoniecznie. To, co teraz przytoczę, dotyczy stref drugiej i trzeciej. „Zaleca się w strefie drugiej pozostawienie fragmentów niekoszonych”. Nie wiemy, ile swojej łąki musimy zostawić nieskończone. Nie jest powiedziane, czy 10, czy 15% waszej łąki musicie zostawić. Nie jest to dobrowolne, jak w dotychczasowych pakietach rolno-środowiskowych, tylko brzmi to jak nakaz i na waszej własności będziecie musieli to zrobić. „Dopuszcza się prace melioracyjne w postaci czyszczenia rowów i przepustów celem ułatwienia spływu wody pomiędzy strefami, jednakże generalnie należy spowalniać spływ wód”. Dotyczy to pierwszej strefy. Na tym terenie, szczególnie w okolicy miejscowości Ożary Wielkie, wodę doprowadza i zalewa okoliczne grunty rzeczka Śliwówka. Sami wiecie, jak od otwarcia drogi S8 pogorszyły się warunki na tym terenie po ulewach. Zbiornik retencyjny w ogóle nie spełnia swojej funkcji i woda spływa, tworząc wielkie rozlewisko, z którego potem płynie dalej, tworząc kolejne rozlewiska. Jeżeli wybudujemy progi spowalniające na wysokości 25 cm od poziomu gruntu, to woda nie będzie zalegała 2 tygodnie jak dotychczas, tylko 2 miesiące i skończy się nasze gospodarowanie na tym terenie. Jak ktoś nie zna tych łąk od lat, to na papierze może napisać wszystko – mówił Tomasz Gołaszewski, który jest rolnikiem i doradcą rolnym.
Przedstawił także kolejne niepokojące rolników fragmenty opracowania.
Rolniczo nieatrakcyjne
– „Argumentem za zwiększeniem nacisku na ochronę przyrody w tym obszarze jest głównie niska atrakcyjność pod względem rolniczym”. Zostało to określone i napisane, że wasze działki na tym terenie są nieatrakcyjne rolniczo. Pytał ktoś was o to? Czytajmy dalej: „Utrzymuje się zalecenie pozostawienia nieskoszonych fragmentów wzdłuż zadrzewień liniowych”. Znowu nie jest określone, ile trzeba zostawić – metr, 50 czy więcej. „Ilość stosowanych nawozów sztucznych powinna być mniejsza. Wskazane jest zaniechanie stosowania nawozów”. Co w przypadku zaniechania nawożenia będziemy mogli uprawiać na tych terenach? – pytał oburzony Tomasz Gołaszewski.
Podczas spotkania głos zabrał także Łukasz Rejt z Ministerstwa Środowiska i Klimatu.
– Rozumiem, że to dzisiejsze spotkanie jest właśnie po to, żeby państwo, jako ci, którzy od pokoleń są tutaj na miejscu, powiedzieli, w jaki sposób widzą możliwość prowadzenia tych działań. Kwestią podstawową jest to, że nie może być gorzej. Musimy wszyscy mieć świadomość, że to nie jest kwestia ptaszków, kwiatków, tylko kwestia zachowania tego, co jest wartością tego terenu. Wartością tego terenu jest gospodarowanie, które państwo prowadzą, bo ono gwarantuje zachowanie tej bioróżnorodności, na której nam zależy. Ta kwestia jest poza absolutną dyskusją. Pytanie, czy w porównaniu z tym, co było z wodą 100, 50 czy 20 lat temu, jest lepiej, czy gorzej? Pytanie, czy biorąc pod uwagę zmiany, które obserwujemy i chyba będziemy obserwować, możemy jakoś przeciwdziałać, czy nie? Bez państwa wkładu, bez państwa rad, a także wymagań, które państwo stawiają, nie będziemy mogli zrobić niczego, co będzie miało na celu poprawienie sytuacji. Nie jest tak, że sytuacja się nie zmienia. Wystarczy zauważyć, jakie są teraz opady, jaki jest ich rozkład. Wspominali państwo o wpływie powstałej drogi wokół tego terenu. To też ma wpływ na warunki wodne. Proponowałbym spojrzeć na tę ekspertyzę krytycznie i zobaczyć, co w jakim zakresie da się zrobić. Oczywiście ogólne sformułowania nie będą precyzyjne. Teraz jest ten moment, kiedy na konkretnej działce, na konkretnym terenie należy się zastanowić, czy coś tam robić, czy nie. Trzeba zobaczyć, czy coś, co zostało wykonane w oparciu o pewną metodykę naukową, da się zastosować, czy nie. Na taką dyskusję liczę i w imieniu Ministerstwa Środowiska i Klimatu gwarantuję, że państwa głos będzie uwzględniony. Nie wysłuchany, tylko uwzględniony, bo bez państwa nie można będzie niczego zrobić na takim terenie – powiedział Łukasz Rejt.
O utworzeniu nowych planów zadań ochronnych wypowiedziała się Marta Czołpik, zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku.
– Mam nadzieję, że szybko uda się stworzyć nowe plany zadań ochronnych, w których poniekąd będą widniały zapisy, które są w tym opracowaniu. Mam nadzieję, że powstanie ono w 2024 roku. Już teraz zachęcam gorąco, żeby podjąć próby znalezienia konsensusu, żeby jak najskuteczniej można było połączyć gospodarkę rolną z ochroną przyrody, bo jest to bardzo istotne – powiedziała Marta Czołpik.
Żywnościowe bezpieczeństwo
Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa, stwierdził, że bezpieczeństwo żywnościowe powinno być na pierwszym miejscu.
– Musimy brać pod uwagę bezpieczeństwo żywnościowe Polski, Polaków. Resort rolnictwa ma za zadanie to zrobić. Musimy podjąć działania, które sprawią, że rolnicy nie utracą nawet litra mleka. Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Widzę konieczność zorganizowania jeszcze jednej wizyty. Zapraszam w najbliższym czasie do ministerstwa rolnictwa przedstawicieli rolników, Podlaskiej Izby Rolniczej, samorządów z tego terenu… Podczas ostatniego spotkania w MRiRW powiedziałem, że rolnictwo nie może utracić swojej produkcji. Jeżeli będzie podejmowany program, to muszą w nim być uwzględnione sprawy rolnictwa i mieszkańców tej ziemi. Musi być uwzględniony byt ekonomiczny rolnika. Możemy chronić środowisko, ale musimy zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe. Nie ma innej możliwości – powiedział Lech Kołakowski.
Zarówno Grzegorz Leszczyński, jak i Wojciech Łuba zwrócili się do uczestniczących w spotkaniu rolników jak też do przedstawicieli samorządów z prośbą o wydanie opinii na temat omawianej analizy. Zwrócili się także do parlamentarzystów o wsparcie rolników w obronie łąk z terenów Bagno Wizna.
– Nie chcę tutaj rozwodzić się nad tym, co w przyszłości obejmie dyrektywa unijna. Mówimy teraz o ochronie ptaków, ale w przyszłości mają być chronione również torfy. Jest przygotowana dyrektywa, która w przyszłym roku będzie ukończona, a za dwa lub trzy lata wejdzie w życie. Zgodnie z jej propozycjami do roku 2050 planuje się zalać 70% torfów. To jest ideologia zielona, która postępuje, i na jej podstawie chce się nam odbierać ziemię. To jest dopiero początek drogi i proszę was, rolnicy, żebyście się tymi sprawami interesowali – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Józef Nuckowski
fot. J. Nuckowski