Od lat walczą o budowę nowej chlewni
– Wysoki sądzie, chciałem wybudować chlewnię, która zapewniłaby rozwój rodzinnego gospodarstwa. Chodziło o rozwój produkcji prosiąt. Ustalono, że fundusze europejskie będą skierowane do rolników, którzy postawią na znacznie mniejszą liczbę loch w swoich stadach. Chodziło o 150 szt. Postanowiłem, że rozbudujemy chlewnię do takiej właśnie liczby zwierząt – mówił, składając zeznania w sądzie w Bydgoszczy, Paweł Kaszkowiak.
Hodowca nawiązał do PROW 2014–2020, w którym przewidziano, że na obszar „Rozwój produkcji prosiąt” można było otrzymać nawet 500 tys. zł wsparcia. Właśnie z niego chciał skorzystać Paweł Kaszkowiak. To dlatego w 2014 r. rozpoczął procedurę uzyskania niezbędnych dokumentów pozwalających na rozbudowę budynku inwentarskiego przeznaczonego do utrzymania loch. Miał mieć 2250 m2 powierzchni. Plan zakładał powstanie obiektu na rusztach i ze zbiornikiem na gnojowicę o pojemności 1360 m3. Na początku września 2014 r. burmistrz Strzelna wydał decyzję środowiskową.
Nie było protestów
Nikt nie złożył skargi na decyzję burmistrza. Po 14 dniach decyzja się uprawomocniła. Wydaje się, że drzwi do budowy zostały otwarte, wszelkie dokumenty w gminie zatwierdzone, a ustalenie warunków zabudowy przez burmistrza to już tylko formalność.
Rolnikowi zaczęto rzucać kłody pod nogi
Niestety, dla producentów wtedy właśnie w urzędzie gminy rozpoczął się festiwal utrudnień. Półtora miesiąca po wydaniu prawomocnej decyzji środowiskowej urząd zawiadomił, że od mieszkańców wpłynął „zdecydowany sprzeciw przeciwko budowie chlewni”. Na liście widniało ponad sto nazwisk. Decyzja środowiskowa była już prawomocna. Brakowało pod nią tylko pieczątki, która by to potwierdzała. Burmistrz Strzelna uznał protestujących za stronę postępowania, mimo że decyzję środowiskową już wydał. Paweł Kaszkowiak odwołał się do samorządowego kolegium odwoławczego, które decyzję burmistrza uchyliło i nakazało ponowne rozpatrzenie wniosku o warunki zabudowy. Od tamtego czasu trwa nieustanna batalia w SKO oraz sądach administracyjnych. Najpierw rada miasta postanowiła zmienić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Na terenie wsi Łąkie dopuszcza możliwość prowadzenia jedynie mniejszej hodowli przyzagrodowej. Paweł Kaszkowiak nie pogodził się z tym. Zaskarżył uchwałę rady do sądu i wygrał. Sąd stwierdził, że rada miała prawo uchwalić nowy plan, jednak ze względu na toczące się postępowanie nakazał przywrócenie pierwotnego stanu wobec działki, na której miała powstać chlewnia.
Sprawa trafiła także do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, gdzie została złożona skarga na opieszałość urzędu. Sąd w lipcu 2017 r. stwierdził, że postępowanie przebiegło „z rażącym naruszeniem prawa, wymierza burmistrzowi Strzelna grzywnę w kwocie 1000 złotych”. Burmistrz Strzelna odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego – uznał, że o rażącym naruszeniu prawa można mówić, „gdy zwłoka w załatwieniu sprawy jest efektem działań czy zaniechań organów, które można zinterpretować jako unikanie podejmowania rozstrzygnięcia bądź lekceważenia praw stron domagających się czynności organu”.
Rolnik już 5 lat czeka na decyzję środowiskową przez bezczynność burmistrza
Wyrok zapadł w lipcu 2018 r. Do dziś jednak nie została wydana decyzja środowiskowa. Burmistrz Strzelna zaczął przewlekać procedurę. Wzywał Pawła Kaszkowiaka do doprecyzowania, „czy wniosek dotyczy kontynuowania postępowania (…), czy należy go traktować jako nowy”. Sprawa kolejny raz trafiła do SKO. Kolegium 21 marca 2022 r. orzekło, że burmistrz Strzelna, rozpatrując sprawę o wydanie warunków zabudowy dla budowy chlewni, „dopuścił się bezczynności”. Zobowiązało też burmistrza do załatwienia sprawy w terminie do dnia 30 kwietnia 2022 r. oraz stwierdziło, iż „bezczynność burmistrza Strzelna miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa”.
Rolnik jest rzetelnym kooperantem
– Z rolnikiem współpracowałem podczas pierwszej rozbudowy jego chlewni. Uczciwy inwestor wywiązał się ze wszelkich zobowiązań. Byliśmy słownie umówieni na budowę kolejnej chlewni. Moja firma specjalizuje się w stawianiu budynków inwentarskich. W latach 2013–2014 koszt prac wykonawczych bez materiałów wynosił około 150 tys. zł. Budowa trwałaby osiem miesięcy – zeznawał w sądzie świadek, który miał wykonać chlewnię we wsi Łąkie.
Rolnik kontra gmina. Sprawa trafiła do sądu cywilnego
Wobec braku możliwości uzyskania decyzji środowiskowej oraz ogromnych strat finansowych ponoszonych z tego powodu hodowca postanowił pozwać do sądu cywilnego Urząd Gminy w Strzelnie.
Sąd zapytał świadka, jakie koszty budowy chlewni byłyby obecnie.
– Minimum 450–500 tys. zł. Pieniądze to jednak niejedyny problem. Brakuje terminów. Nie bylibyśmy w stanie rozpocząć budowy niemal natychmiast, tak jak to mogło mieć miejsce osiem lat temu. Teraz, kiedy ustalam wykonanie obiektu inwentarskiego, wolny termin mam za dwa lata – zeznał świadek.
Po wyborach 2018 r. w Strzelnie zmienił się burmistrz. Z postanowień SKO wynika, że kontynuuje on postawę poprzednika wobec budowy chlewni.
– Jesteśmy w trakcie wydawania tej decyzji – powiedział nam Dariusz Chudziński, obecny burmistrz, po pierwszym posiedzeniu Sądu Cywilnego w Bydgoszczy.
Dopytywaliśmy, dlaczego sprawa trwa tak długo
– Bo to jest skomplikowana sprawa. Ja nie odpowiadam za to, co się działo przed listopadem 2018 r. – powiedział burmistrz.
Zwróciliśmy uwagę, że wyrok NSA nakazujący wydanie decyzji środowiskowej też zapadł w 2018 r. i mimo upływu 4 lat nadal nie ma wydanej decyzji, choć urząd ma na to 30 dni.
– Procedura trwa, a my wydamy decyzję zgodnie z prawem. Jesteśmy w trakcie. Dokładamy szczególnej staranności, aby ta procedura się zakończyła – powiedział nam Dariusz Chudziński.
Powoływanie się na prawo ze strony burmistrza zakrawa na hipokryzję. Paweł Kaszkowiak złożył zażalenie na przewlekłość postępowania na początku września 2021 r. Gmina miała obowiązek przesłania akt sprawy do sądu. Zrobiła to dopiero 1 kwietnia 2023 r. Podobnie było ze skargą składaną do SKO. Dokumenty do kolegium nie trafiły. Dlatego postanowienie zostało wydane bez akt sprawy. Rolnik pozwał urząd na kwotę niemal 1,2 mln zł. Obejmuje różnicę między kosztami postawienia chlewni w 2014 r. oraz obecnie. Urząd gminy do dziś nie wydał decyzji o warunkach zabudowy. Konsekwentnie przewleka sprawę.
Tomasz Ślęzak
fot. T. Ślęzak