Krzysztof PędrakKrzysztof Janisławski
StoryEditorInterwencja

Sąsiad od lat nasyła na rolnika kontrolerów. "Mam znowu jeździć w kółko ciągnikiem?"

15.06.2024., 18:00h
Mam znowu załadować przyczepy zbożem, podpinać je do ciągnika i jeździć po podwórku w kółko na najwyższych obrotach? Tylko dlatego, że ktoś ma obsesję na punkcie mojego gospodarstwa? – zżyma się Krzysztof Pędrak, rolnik z Lubelszczyzny.

Czytelnikom „Tygodnika Poradnika Rolniczego” trwające od wielu lat problemy rolnika z Hrubieszowa nie są obce. To nasza redakcja pierwsza zdecydowała się opisać jego kłopoty w prowadzeniu działalności rolniczej. Biorą się one stąd, że sąsiad rolnika nie akceptuje jego działalności. Chodzi o bazę gospodarstwa rolnego Krzysztofa Pędraka znajdującą się kilka kilo-
metrów od Hrubieszowa.

Kontrola goni kontrolę. WIOŚ, PIORiN, ARiMR i inni

Na przestrzeni lat efektem konfliktu były liczne, powtarzające się, a inspirowane przez sąsiada kontrole z instytucji, takich jak WIOŚ, PIORiN czy ARiMR. Częstymi gośćmi w bazie gospodarstwa byli też urzędnicy i policjanci. Przyjechała nawet straż pożarna, bo sąsiad uznał, że legalnie kupione i przechowywane przez Krzysztofa Pędraka nawozy grożą wybuchem.

W tej bulwersującej sprawie 7 maja Małgorzata Gromadzka, posłanka KO, wystąpiła z pismem do KP PSP w Hrubieszowie. Chce się dowiedzieć, czy sąsiad Krzysztofa Pędraka został obciążony kosztami nieuzasadnionej interwencji straży pożarnej w 2021 r., a wspomnianej wyżej. Pyta też o podstawę prawną „licznych kontroli” straży w gospodarstwie państwa Pędraków.

Kwestia przechowywania nawozów miała też inne niespodziewane konsekwencje. Grupa Azoty, po artykule w TPR i interwencji Lubelskiej Izby Rolniczej, zmieniła instrukcję przechowywania nawozu Pulan. Była ona sprzeczna z zasadami dobrych praktyk rolniczych, a sąsiad i WIOŚ w Lublinie wykorzystali to przeciw rolnikowi.

Pomiary hałasu nie potwierdziły podnoszonych przez skarżącego uciążliwości

O co chodzi tym razem? Sąsiad pana Krzysztofa uważa, że z terenu należącego do rolnika dobiegają odgłosy uprzykrzające jemu i jego rodzinie życie.

WIOŚ się już zajmował tą sprawą. W 2021 r. tak informował o wynikach pomiarów: „Zarówno wyniki analiz pobranych próbek gleby, jak również pomiarów hałasu nie potwierdziły podnoszonych przez skarżącego uciążliwości i nadmiernego zanieczyszczenia gleby. Ustalenia dot. uciążliwości immisji oddziałujących pośrednio i bezpośrednio na teren skarżącego, tzn. zapylenia pyłem zbożowym, odoru ze składowanych nawozów i środków chemicznych oraz ze spalania paliw (...) i odoru z wykonywania czynności związanych z używaniem farb i rozpuszczalników po raz kolejny nie zostały potwierdzone w dniach, w których prowadzone były czynności kontrolne”.

Dlaczego więc sąsiad domaga się nowych pomiarów?

Sąsiad Krzysztofa Pędraka zastrzega sobie, żeby nie podawać jego imienia i nazwiska. Przekonuje, że w czasie pomiarów dokonanych przez WIOŚ w 2021 r. nie zostały uwzględnione wszystkie źródła hałasu i że już po ich przeprowadzeniu pojawiły się nowe.

Oskarża urzdników o zafałszowanie badań z 2021 r. Twierdzi też, że w czasie, gdy badania były przeprowadzane, obowiązywały inne normy. Sąsiad Krzysztofa Pędraka obstaje przy tym przy stanowisku, że jest gotów do kompromisu i że „wyciąga dłoń do zgody”, ale oczekuje ograniczenia hałasu. Jednocześnie w 2023 r. zwrócił się do Starostwa Powiatowego w Hrubieszowie o „wydanie decyzji ustalającej dopuszczalny poziom hałasu emitowanego do środowiska poza teren działki Krzysztofa Pędraka”.

Starostwo 12 lutego 2024 r. odmówiło, powołując się na wyniki wspomnianych pomiarów z 2021 r. Wnioskodawca odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zamościu, które 12 kwietnia 2024 r. w całości odrzuciło decyzję starostwa i skierowało ją do ponownego rozpatrzenia.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze powołało się na zmiany w prawie. Skutkują one tym, że badania Inspektoratu Ochrony Środowiska nie mogą być podstawą do wydania decyzji w postępowaniach wszczętych po 23 września 2021 r.

Należałoby rozważyć zmianę przepisów, tak aby chronić rolników

Tomasz Zając, wójt typowo rolniczej gminy, jaką jest Hrubieszów, mówi, że zna sprawę konfliktu. Informuje, że Krzysztof Pędrak został w tym roku zaproszony na posiedzenie jednej z komisji rady gminy, na której mógł przedstawić swoje stanowisko i na której zastanawiano się, czy i jak można mu pomóc.

– Jednak ta konkretna kwestia dotycząca poziomu hałasu znajduje się w gestii Starostwa Powiatowego w Hrubieszowie – zaznacza wójt.

Przyznaje, że przypadków konfliktów między rolnikami a – najczęściej – nowymi mieszkańcami wsi przybywa.

– Ludzie wyprowadzają się z Hrubieszowa na wieś. Dalej pracują w mieście, a gdy wracają do domu odpocząć, przekonują się, że przeszkadzają im rzeczy, z którymi wcześniej się nie stykali – mówi Tomasz Zając

Zdaniem wójta, który sam z rolnictwem ma do czynienia w praktyce, ponieważ hoduje konie, należałoby rozważyć zmiany w przepisach. Miały by polegać na uniemożliwieniu budowy nowych domów w bezpośrednim sąsiedztwie gospodarstw prowadzących intensywną produkcję rolniczą. 

Starosta: "Nic nie wiem, pierwsze słyszę"

Józef Kuropatwa, starosta hrubieszowski, w przeciwieństwie do wójta nie był zainteresowany sprawą ani rozmową na jej temat. Mimo że został – za pośrednictwem sekretariatu – z wyprzedzeniem poinformowany o przedmiocie rozmowy. Stwierdził, że o problemie słyszy ode mnie i że nie wie, o co chodzi. Twierdził też, że nie wie, jaka była decyzja starostwa w kwestii ewentualnego sprzeciwu do WSA od decyzji SKO. Nie potrafił też odpowiedzieć na pytanie, czy starostwo, którym kieruje jest przygotowane do prowadzenia pomiarów natężenia hałasu.

Odpowiedział dopiero na pytania zadane na piśmie. Z pisma wynika, że starosta nie wniósł do WSA sprzeciwu wobec decyzji SKO wydanej 12 lutego 2024 r. Poinformował też, że w starostwie do 27 maja nic nowego w sprawie dotyczącej ustalania poziomu hałasu się nie wydarzyło, ponieważ jej akta nie wróciły jeszcze z kolegium w Zamościu.

To jest normalne gospodarstwo rolne. A tylko na nie są skargi

Krzysztof Pędrak ma serdecznie dość ciągnącej się od lat historii. Nie zamierza już tańczyć, jak mu zagrają.

Moja cierpliwość po tylu latach się wyczerpała. Chcą ustalać poziomy hałasu na sąsiedniej działce na życzenie jej właściciela? Proszę bardzo, niech tam siedzą z całą aparaturą aż do skutku. Czyli aż do momentu, kiedy to ja będę miał rzeczywisty powód, żeby uruchomić ciągnik, przenośnik albo inną niezbędną w pracy rolnika maszynę. I z takim poziomem dźwięku, jakiego dana czynność wymaga. A nie z maksymalnym, bo tak sobie ktoś wymyślił.

I dodaje, odnosząc się do tego, co mówi jego sąsiad:

Normy dotyczące hałasu się nie zmieniły. Jedyna zmiana jest taka, że teraz starostwo, a nie WIOŚ, ma się zajmować pomiarami. A w kwestii twierdzeń o zafałszowanych badaniach najlepszą odpowiedzią będzie fragment stenogramu zeznania złożonego w sądzie przez urzędniczkę inspekcji, która w tych badaniach uczestniczyła:

„(…) To, co robi pan Pędrak, jest to normalne prowadzenie gospodarstwa rolnego. Mamy firmy rolnicze z olbrzymim parkiem maszynowym, duże gospodarstwa przejęte po PGR-ach, tam nie mamy żadnych skarg” – czytamy w stenogramie.

Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 14:42