Wilki zagryzły owce rolnika ze wsi Parowa
W tym przypadku drapieżniki – bo musiało być ich przynajmniej kilka, zaatakowały jesienią wewnątrz niewielkiego pomieszczenia dwadzieścia owiec. Zagryzły siedem. Trzy zostały ranne i te, na szczęście, udało się gospodarzowi przy pomocy weterynarza uratować. Teraz Wojciech Marczycki, rolnik ze wsi Parowa, drży o resztę swojej hodowli owiec i krów.
Rzeź zwierząt, jakiej dokonały drapieżniki w nocy, ciągle jest żywa w jego świadomości.
– Serce boli, jak o tym pomyślę. Szczególnie, że zagryzione owce były kotne – opowiada zdruzgotany rolnik. – Straty, jakie spowodowały wilki, są oczywiście duże. Ale najbardziej szkoda zwierząt, bo człowiek się przecież do nich przywiązuje, dba o nie, wychowuje, opiekuje się nimi, karmi je. Za to nie ma zapłaty, żadnego zadośćuczynienia.
Mimo zszarganych nerwów gospodarz próbuje zrozumieć i wyjaśnić całe zdarzenie. Pisze możliwe scenariusze przebiegu ataku.
Owce od dawna były bowiem hodowane na wybiegu, na pastwisku w wypasie wolnym, a na noc zaganiano je do budynku. I jak dotąd nie zdarzyło się w tym miejscu nic, co wskazywałoby na atak wilka. Pastwisko i zagroda są rzeczywiście blisko lasu, w niektórych miejscach zaledwie kilkadziesiąt metrów, ale… nic nie zapowiadało ataku.
Zabezpieczenia przeciwko wilkom nie pomogły
Co więcej, rolnik był niemal pewien zabezpieczeń, jakie stworzył dla hodowanych zwierząt, gdyż to potrójny płot (jeden drewniany, drugi z drutu, trzeci z drutu kolczastego). Wilki jednak w nocy zdołały wszystkie te zabezpieczenia pokonać. I zrobiły to jak doświadczony złodziej. W prosty, wręcz banalny sposób przedostały się do owiec przez podkop. Zaś drewniany płot musiały przeskoczyć. Następnie wdarły się do owczarni przez drzwi zamykane na prosty skobel.
Skoro doszło do takiego zdarzenia, nie ma już wątpliwości, że to bardzo inteligentne drapieżniki. Można przypuszczać, że były wygłodzone, skoro zdobyły się na tak desperacki krok i wejście do owczarni znajdującej się zaledwie kilkanaście metrów od budynku mieszkalnego człowieka, bo po drugiej stronie podwórka.
– Teraz naprawdę można się obawiać nie tylko o swoje zwierzęta, ale także i ludzi – komentuje Wojciech Marczycki.
Wilk już wcześniej zaatakował w innej części wsi
Swoją ocenę i daleko idącą ostrożność uzasadnia wcześniejszym zdarzeniem z 2022 roku, kiedy nie docenił drapieżnika, który zabił cielaka, zaledwie kilka dni po urodzeniu.
– Wtedy może uznałem to za incydent, bo zdarzył się w innej części wsi, gdzie pole dla bydła mięsnego w wypasie wolnym było otoczone podwójnym płotem z drutu. Tam hoduję kilkadziesiąt krów w wolnym wybiegu ras limousine i charolaise. Obecnie na pastwisku są już kamery – dodaje rolnik.
Ale mimo to martwi się o stado bydła mięsnego utrzymywane w wolnym wypasie na 60 ha łąki.
– Tam jałówki cielą się same, po naturalnym kryciu. Tam natura wszystko ustala, ale z wilkami nie było problemów. Teraz wiem, że ostrożności nigdy za wiele – komentuje pan Wojciech. – Choć do tamtego ataku wilki nie dawały rady sforsować podwójnej siatki, która ochrania pastwiska.
O skali problemu i jego niewątpliwym natężeniu świadczy fakt, że specjaliści z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która wypłaca odszkodowania, nie dyskutowali o przyczynach śmierci cielaka, tylko wpisali w rubrykę: Canis lupus. Podobnie było w przypadku owiec.
Wtedy za cielę rolnik otrzymał 566 zł, a teraz za każdą z zagryzionych owiec po 340 zł.
Czy gumowe kule mogą odstraszyć watahę wilków?
– Być może rozwiązaniem byłoby odstraszanie wilków strzałami z gumowych kul – twierdzi rolnik. – Skoro takie stosuje się wobec człowieka, to dlaczego nie wobec tak groźnego drapieżnika? Jeśli dostanie taką gumową kulą, to zapamięta, że to miejsce jest bronione przez człowieka, i więcej tam nie przyjdzie. Skoro nie pomogły podwójne, potrójne ogrodzenia z drutu, także kolczastego, to może kauczuk będzie lepszy.
Wilk gatunkiem chronionym
Mimo to przynajmniej na razie wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, gdyż wilk jako gatunek zagrożony wyginięciem jest pod ścisłą ochroną w Polsce (Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt), ale i na podstawie prawa europejskiego – Dyrektywy Siedliskowej.
Natomiast zgodnie z art. 56 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 r., jedynie Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska może zezwolić na odstrzał wilka. Bez tego zezwolenia można otrzymać karę grzywny, a nawet pozbawienia wolności. O skali ochrony drapieżnika może świadczyć fakt, iż nawet odstraszanie wilków bez odpowiedniego zezwolenia jest karalne.
Natomiast zgodnie z praktyką wiadomo już, że do zatrzymania wilka w bezpiecznej odległości od zwierząt hodowlanych na wsi nie wystarczy już płot z drutu, nawet kolczastego, flary czy elektryczny pastuch. Być może któryś z urzędników zrozumie, że można to zrobić tylko dwururką.
Artur Kowalczyk
fot. A. Kowalczyk