Rolnicy z Wielkopolski skarżą się na zalewanie pól przez Barycz i Kuroch
Rada Powiatowa Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Ostrowie 6 sierpnia br. wystosowała pismo do Zarządu Zlewni w Lesznie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wód Polskich z prośbą o podjęcie działań mających na celu obniżenie poziomu wody poprzez odpowiednie zarządzanie zastawkami oraz przywrócenie naturalnego przepływu rzek Barycz i Kuroch, o czym pisaliśmy w artykule pt. „4 tys. ha pól zalanych przez rzeki. Rolnicy skarżą się na brak reakcji Wód Polskich”.
O stanowisko w sprawie zapytaliśmy rzecznika prasowego PGW WP.
Rzecznik: „odpowiedzialność za utrzymanie rowów spoczywa na lokalnych podmiotach”
Jak informuje rzecznik prasowy Wód Polskich Jarosław Garbacz, rolnicy powinni zostać uświadomieni, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem wodnym, rowy melioracyjne należą do zasobów mienia Skarbu Państwa będących w zarządzie Wód Polskich.
– Zgodnie z tą ustawą, utrzymywanie urządzeń melioracji wodnych należy do zainteresowanych właścicieli gruntów, a jeżeli urządzenia te są objęte działalnością spółki wodnej, działającej na terenie gminy – to do tej spółki lub do zrzeszającego ją związku spółek wodnych. Mówiąc w skrócie – odpowiedzialność za utrzymanie rowów i ich odpowiednią drożność spoczywa na lokalnych podmiotach – czytamy w stanowisku.
Rzecznik: „pracownicy z posterunku w Miliczu nadzorują sytuację w gminach Odolanów i Przygodzice”
Zdaniem rzecznika Wód Polskich, pracownicy Nadzoru Wodnego w Miliczu, którzy administrują rzeką Barycz wraz z jej dopływami w rejonach Odolanowa i Przygodzic, nadzorują sytuację hydrologiczną w tym regionie bez względu na powyższe uwarunkowania prawne. Jak wynika z przeprowadzonej przez nich rewizji, wpływ Baryczy na obserwowane zjawisko jest „mało prawdopodobny”.
– Przeprowadzona 8 sierpnia wizja terenowa nie stwierdziła wystąpienia wody z koryt rzek, zaś zastoiska na terenach rolniczych znajdują się poniżej poziomu lustra wody w rzece Barycz i położone są na naturalnych terenach zalewowych. Sytuację potęguje fakt, że rowy odbierające wodę z gruntów rolnych są pozarastane i przepełnione. Dodatkowo podmokłe grunty oddzielone są od rzeki drogą oraz rowem opaskowym, więc bezpośredni wpływ Baryczy na obserwowane zjawisko jest bardzo mało prawdopodobny – stwierdza rzecznik.
Dlaczego Wody Polskie nie opuszczą zastawek?
Z relacji rzecznika wynika również, że Wody Polskie obsługują jazy Wróbliniec i Tarchały, które są otwarte i nie piętrzą wody, chroniąc pola przed zalaniem, czego chcą uniknąć rolnicy.
– Obsługiwane przez Wody Polskie jazy Wróbliniec i Tarchały Wielkie są otwarte, co oznacza, że nie piętrzą wody. To właśnie umożliwia swobodne przepuszczanie wód w dół zlewni i obniżanie się poziomu rzeki. Opuszczenie tych urządzeń mogłoby skutkować niekontrolowanym spiętrzeniem wód w korycie i w konsekwencji rozlaniem się jej na okoliczne grunty, przed czym właśnie rolnicy chcą się chronić. Nasze gospodarstwo nie zarządza w tym regionie innymi zastawkami – wynika ze stanowiska.
Czy można ubiegać się o odszkodowanie za zalane przez rzekę pola?
Jak informuje rzecznik Wód Polskich, każdy rolnik ma prawo do złożenia wniosku o odszkodowanie za poniesione straty w uprawach rolnych, który następnie zostanie rozpatrzony przez brokera ubezpieczeniowego stwierdzającego, z czyjej winy powstała szkoda.
– Niezależnie od tego każdy rolnik może zgłosić wniosek o odszkodowanie za poniesione straty w uprawach rolnych z powodu perturbacji w gospodarce wodnej na danym terenie. Takie wnioski są następnie kierowane do brokera ubezpieczeniowego Wód Polskich. Każdy taki przypadek jest weryfikowany i analizowany odrębnie, indywidualnie dla danej lokalizacji i cieku. Następnie ubezpieczyciel podejmuje decyzję czy wypłata w danej sprawie jest uzasadniona lub, czy zaistniał brak podstaw do odszkodowania ze względów niezależnych od naszego gospodarstwa – czytamy w podsumowaniu.
Przeczytaj również:
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: Stanowisko Wód Polskich, Jarosław Garbacz