Na granicy opłacalności
– Produkcja mleka w moim przypadku jest na granicy opłacalności, dlatego tniemy koszty, gdzie tylko się da. Najwyższy udział mają koszty żywienia, dlatego zrezygnowałem z zakupu pasz treściwych z wyjątkiem niezbędnych dodatków mineralno-witaminowych. Najważniejsze jest przygotowanie w gospodarstwie jak najlepszej jakości kiszonek, wtedy dodatek pasz treściwych nie musi być aż tak duży. Jednocześnie staram się spasać jak najwięcej własnych zbóż, bo ceny, delikatnie mówiąc, nie są zadowalające. Są po prostu sprzed 20 lat, a koszty produkcji wzrosły kilkukrotnie. Dlatego od kilku lat właściwie nie mamy już nadwyżki zbóż. Ceny mleka też nie zachwycają i niedużo odbiegają od stawek sprzed wielu lat. Coraz mniejsza opłacalność w rolnictwie oraz trud pracy na roli sprawiły, że na 350 domostw w naszej wsi tylko dwaj rolnicy produkują mleko, a przecież jeszcze 30 lat temu krowy były u każdego. Jedyną zaletą takiej sytuacji dla aktywnych rolników z naszej gminy jest to, że nie ma problemów z dzierżawą ziemi – podkreślił Tadeusz Błoński.
Susza dała się we znaki
W tym roku w gospodarstwie Tadeusza Błońskiego, jak i w wielu okolicznych, mocno dała o sobie znać susza.
– Plony były bardzo niskie z powodu suszy. Zarówno ziarno zbóż, jak i słoma plonowały na poziomie 50% normalnych zbiorów. Zatem będę musiał dokupić zarówno słomy, jak i ziarna, co do tej pory się nie zdarzało. Kiszonek wystarczy na styk, a wcześniej zawsze mieliśmy zapas. Słomę to właściwie już zakupiłem z pokosu w czasie żniw. Chociaż przyznam, że coraz trudniej zdobyć ją od innych rolników, bo wielu z nich weszło w ekoschematy i przyoruje słomę – stwierdził hodowca.
Tadeusz Błoński trzy razy startował w konkursie bezpieczne gospodarstwo i zajmował miejsca od 4 do 5 na terenie podległym pod KRUS w Ostrołęce. Był wyróżniany głównie za porządek i estetykę, które tym bardziej trudno utrzymać przy produkcji zwierzęcej.
– Dziś trudno liczyć na młodych następców w rolnictwie, gdyż praca jest ciężka, a opłacalność słaba. Ponadto społeczeństwo okazuje coraz mniejsze zrozumienie dla pracy rolnika, skąd pojawiają się zgłoszenia na policję na rolników podczas wywożenia obornika, czy też prac żniwnych. Sam mam 17-letniego syna, ale obecna perspektywa zastania na gospodarstwie nie jest dla niego zachęcająca – zakończył Tadeusz Błoński.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski