Przez suszę zboże wręcz zwija się w rulonik
Kazimierz Sobotka ze wsi Łomia (pow. mławski) prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji roślinnej. Uprawia żyto, jęczmień oraz łubin. Jest także członkiem Mazowieckiej Izby Rolniczej.
– Gospodarujemy na słabych glebach V i VI klasy bonitacyjnej, gdzie susza dokucza najbardziej, zboże wręcz zwija się w rulonik, a prognozy, co do opadów nie są optymistyczne. U nas susza występuje już od lat. W poprzednim roku na niektórych siedliskach nie było co zbierać. Do niskich plonów doszły też niskie ceny zbóż. Gdyby nie wsparcie z budżetu państwa, to byłoby tragicznie – uważa rolnik spod Mławy.
Przez suszę rolnicy zaorywali zboże, żeby już nie płacić za kombajn
– Łubin praktycznie usechł na pniu, natomiast żyto hybrydowe oddało jedynie 30% plonu uzyskanego w roku 2022. Jeszcze słabiej od żyta plonował jęczmień jary. Część rolników z naszego terenu nawet nie zbierała jarych zbóż tylko je zaorali, bo jedynie powiększyliby stratę płacąc za usługę zbioru kombajnem. Obawiam się, że w tym roku sytuacja może się powtórzyć. Rolnik gospodarujący na V i VI klasie bonitacyjnej nigdy nie może się porównać z tym, który gospodaruje na III i IV klasie gleb, ponieważ plony są diametralnie różne, a nakład robocizny i finansowy ten sam – dodaje gospodarz ze wsi Łomia.
Dopłaty do zbóż skłócają rolników
Chociaż Kazimierz Sobotka przyznaje, że wsparcie z budżetu państwa pozwoliło uniknąć tragedii w poprzednim roku, to jest krytycznie nastawiony do pomocy w tym roku.
– Co do dopłat do zbóż, to jest to kolejna decyzja rządu, która tylko dzieli i skłóca rolników. Jak można proponować dopłaty, że ten co sprzedał zboże 1 stycznia i później dopłaty dostanie, a ten co sprzedał do 31 grudnia już nie. Przecież jest to zboże z tego samego sezonu. Jeśli mają zbyt mało środków na te dopłaty, to niech obniżą stawkę i dadzą wszystkim – mówi rolnik z Mazowsza.
Najpierw politycy głosowali za Zielonym Ładem, a teraz rozkładają ręce
Gospodarz nie jest też zachwycony działaniem obecnej ekipy rządzącej i całej klasy politycznej, chociaż sam jest działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Jestem PSL-owcem, ale to co robi PSL od lat, a zwłaszcza teraz, w tym rządzie, to na pewno rolnictwu i rolnikom nie służy. Przykre jest też to, że premier Donald Tusk nie ma czasu rozmawiać z rolnikami, chyba że z podstawionymi, gdzie scenariusz rozmów już wcześniej jest znany. A to co wyprawia wiceminister Kołodziejczak, to w głowie się nie mieści. Jeszcze w październiku robił szum, krzyczał głośno i protestował i miał konkretne rozwiązania, to dlaczego teraz ich nie wprowadza będąc ministrem. Wszyscy nasi politycy mówią jedno, że nic nie mogą, bo decyduje Bruksela, a kto zasiada w Europarlamencie – Azjaci? Nie m.in. Polacy. Prawie wszyscy nasi przedstawiciele w UE zgodzili się na Zielony Ład, a teraz rozkładają ręce, że nic nie mogą, to gdzie byli wcześniej zatwierdzając przepisy niszczące rolnictwo i gospodarkę – powiedział Kazimierz Sobotka.
Andrzej Rutkowski