Cena płodów rolnych jest niezadowalająca
– Konflikt na Wschodzie bardzo negatywnie wpływa na ceny płodów. Polski rolnik nie jest w stanie konkurować, bo rynek zalewa niskiej jakości surowiec adekwatny do niskiej ceny. W Ukrainie są znacznie większe gospodarstwa posiadające najurodzajniejsze gleby w naszym rejonie. Ponadto, oni mogą stosować substancje czynne, które u nas już dawno zostały zakazane. Co więcej, w przyszłym roku w maju planowane jest kolejne wycofanie bardzo dużej ilości chemicznych środków ochrony roślin. To utrudni nam ochronę, zwłaszcza kukurydzy oraz buraków cukrowych. My wrócimy do średniowiecza, jeśli chodzi o ochronę roślin, a w Ukrainie nie ma żadnych norm jakościowych i standardów, po prostu mogą stosować wszystko, nikt ich nie sprawdza i te płody rolne trafiają do nas – stwierdził Łukasz Lewandowski.
Obecnie rolnik może uzyskać stawkę 800 zł za tonę pszenicy, 650 zł za tonę pszenżyta i 1650 zł za tonę rzepaku, pod warunkiem, że znajdzie rynek zbytu, ponieważ magazyny są zapełnione.
Drogie koszty produkcji
– Płody rolne, które teraz sprzedajemy po bardzo niskich cenach, produkowaliśmy stosując bardzo drogie środki do produkcji, płacąc ponad 4 tys. zł za tonę saletry czy mocznika, drogie są także środki ochrony roślin oraz paliwo – powiedział Łukasz Lewandowski.
W tym trudnym roku dla rolnictwa, jedyną opłacalną rośliną uprawną wydaje się być burak cukrowy, jednak jego dalsza uprawa nie będzie łatwa.
– Ograniczenie stosowania substancji chemicznie czynnych w maju przyszłego roku, o czym już mówiłem, dotknie szczególnie plantatorów buraka cukrowego. Nie będziemy mogli skutecznie ochronić tych plantacji przed chwastami. Przecież nie wrócimy do metod konwencjonalnych stosowanych np. w rolnictwie ekologicznym. To wpłynie w znaczący sposób na ograniczenie produkcji buraka cukrowego. Szkoda, bo jest to jedyna roślina, która przy dobrych warunkach pogodowych daje dochód. W tym roku wiele gospodarstw borykało się z suszą i plony buraków były na niektórych plantacjach wyjątkowo niskie, na poziomie 35 ton i poniżej. Przejście na rolnictwo ekologiczne powinno być dobrowolnym wyborem rolnika, a nie efektem narzucanych mu wymogów – podkreślił rolnik.
W tym roku Łukasz Lewandowski wyjątkowo nie zbierał kukurydzy na ziarno, tylko sprzedał ją na pniu.
– Na szczęście znalazłem klienta na kukurydzę w celu sporządzenia kiszonki i tylko dzięki temu nie dołożyłem do tego interesu. Inaczej sprzedając na ziarno na pewno poniósłbym stratę – oznajmił rolnik.
Zdaniem Łukasza Lewandowskiego kolejnym dużym problemem rolników jest zmieniający się klimat.
– Musimy w nowy sposób spojrzeć na planowanie płodozmianów oraz uprawę, głównie pod kątem zatrzymania w glebie jak największej ilości wody. Musimy skupić się na magazynowaniu wody, bo opady są niewystarczające bądź przypadają nierównomiernie w ciągu roku. Jeśli są obfite, to poza okresem wegetacji, a w okresie intensywnego wzrostu roślin, zazwyczaj jest ich deficyt, dlatego tak ważna jest retencja – zakończył rolnik.
Andrzej Rutkowski
fot. evanto