Fotowoltaika zamiast uprawy
– W województwie warmińsko-mazurskim ziemie są słabszej klasy bonitacyjnej, a i okres wegetacji jest krótszy, przez co osiągamy znacznie niższe plony kukurydzy. Dlatego posiadane tam 70 ha postanowiliśmy wyłączyć z produkcji rolniczej i wydzierżawić pod farmę fotowoltaiczną – wyjaśnił rolnik.
Henryk Tuszyński utrzymuje konie, które są jego pasją oraz bydło rasy hereford, które w dużej mierze jest sposobem na zagospodarowanie ziemniaków odpadowych, wszak rolnik razem z synem produkuje ziemniaki skrobiowe, dostarczane do zakładu w Łomży.
Gospodarstwo bez zwierząt? To nie jest możliwe
– Trudno jest mi wyobrazić sobie gospodarstwo bez zwierząt, chociaż nie można mówić tu o opłacalności, nawet w przypadku bydła, a konie to z kolei dość drogie hobby. Ogólnie w ostatnim czasie zarówno w produkcji roślinnej, jak i zwierzęcej jest bardzo niska rentowność lub nie ma jej w ogóle. Oprócz rolnictwa zajmuję się też innymi branżami i proszę sobie wyobrazić, że na rolnictwo poświęcam 70% swojego czasu, a czerpię z niego tylko 10% dochodów, o ile w ogóle są. Bo w poprzednim roku do każdego hektara kukurydzy dopłaciłem 900 zł, a uprawiałem jej 200 ha. To pokazuje jak rolnictwo jest pod kreską. To musi się zmienić, bo inaczej gospodarstwa będą się likwidować. Już teraz widzę jak dużo okolicznych rolników zrezygnowało z produkcji mleka, która jest gałęzią najbardziej pracochłonną i obowiązkową – stwierdził Henryk Tuszyński.
Rolnik miał też okazję zwiedzać farmy mleczne w USA o powierzchni uprawnej od 2 do 20 tys. ha
– W USA w rolnictwie też nie jest kolorowo. Oczywiście mają imponujące maszyny i sprzęt rolniczy, ale to wszystko jest kupione za kredyty. Tam nie ma mowy o luksusie, nawet na farmach uprawiających tysiące hektarów i utrzymujących setki lub tysiące bydła. Domy mają o połowę mniejsze niż polscy rolnicy. Jeżdżą pickupami, które wykorzystują w codziennej pracy, a nie limuzynami. To, co podobało mi się w USA, to porządek w gospodarstwach oraz to, że nie ma tam żadnych zasiłków dla bezrobotnych. Jak nie pracujesz, to nie masz nic. Prosta i sprawiedliwa zasada. Dzięki temu jeden nie żyje kosztem drugiego, a w rolnictwie nie brakuje chętnych do pracy, nawet przy krowach mlecznych, gdzie ustawia się kolejka imigrantów, głównie Meksykanów – zakończył Henryk Tuszyński.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski