"Sprzedaż hurtowa często jest poniżej kosztów produkcji"
– Oprócz prowadzenia jak najszerszego wachlarza produkcji staramy się też jak najwięcej sprzedać bezpośrednio konsumentowi, bo wtedy jest znacznie lepszy zarobek, a sprzedaż hurtowa często jest poniżej kosztów produkcji. Nasze owoce takie jak: jabłka, gruszki, czereśnie, wiśnie i śliwki oraz warzywa: ogórki gruntowe i ziemniaki sprzedajemy detalicznie albo prosto z gospodarstwa, albo na targowisku w Legionowie. Nasze gleby są słabe od IV do VI klasy bonitacyjnej i nie będzie na nich odpowiedniego plonowania, jeśli nie zastosujemy nawożenia organicznego obornikiem, stąd też utrzymujemy bydło opasowe. Mamy stałego odbiorcę opasów w wadze ciężkiej. Staramy się utrzymywać tylko sztuki w typie mięsnym, przy których obecnie można liczyć na cenę maksymalną 13,50 zł za kg żywca. Przy słabszych sztukach ceny zaczynają się od 11 zł za kg. Cielęta do opasu zakupujemy od pośredników – wyjaśnił Edward Szajkowski.
W tym roku w gospodarstwie Edwarda Szajkowskiego najlepszy dochód dały sady owocowe, a głównie jabłka. Wysokie ceny owoców były spowodowane ich małą podażą na rynku ze względu na przymrozki, a także gradobicia, jakie wystąpiły na terenie naszego kraju.
Sad dał bardzo dobry plon
– Na szczęście ominęły nas wiosenne przymrozki oraz inne kataklizmy i nasze sady dały bardzo dobry plon, przy jednoczesnych wysokich cenach rynkowych. Proszę sobie wyobrazić, że jabłka przemysłowe w tym roku skupowano po 1,20 zł za kg, kiedy były lata, że taką cenę płacono za jabłka eksportowe. Oczywiście ceny przemysłowe odpowiednio ukształtowały ceny jabłek konsumpcyjnych. Przykre jest to, że ceny są dobre tylko wtedy, gdy na rynku nie ma towaru. Jednocześnie należy pamiętać, że wielu sadowników w tym roku poniosło duże straty z powodu przymrozków i gradobić. W zasadzie już od 3 lat satysfakcjonujące ceny osiągają ogórki gruntowe, przy czym nie zwiększamy ich areału, uprawiamy ok. 0,5 ha, bo tyle jesteśmy w stanie sprzedać na rynku detalicznym, głównie stałym klientom. Przy uprawie ogórków przydaje się wiedza i doświadczenie, bo coraz trudniej jest utrzymać ich plon na odpowiednio wysokim poziomie jakościowym, jak i ilościowym, ze względu na suszę oraz coraz częściej występujące choroby – stwierdził rolnik.
Duże znaczenie w opłacalności produkcji warzyw i owoców ma samowystarczalność pod względem siły roboczej, jaką udaje się osiągnąć w rodzinnym gospodarstwie Edwarda Szajkowskiego.
Prace sezonowe ze wsparciem
– Tylko na czas wakacji w sezonie ogórkowym zdarza się, że do zbioru angażujemy młodzież szkolną, która chce sobie dorobić, a poza tym jesteśmy samowystarczalni, jeśli chodzi o siłę roboczą. Obecnie mamy czas mniejszego natężenia pracy, a jednocześnie zbliżają się święta Bożego Narodzenia, w związku z którymi życzę wszystkim rolnikom wielu błogosławieństw od narodzonego Jezusa Chrystusa – zaznaczył Edward Szajkowski.
Napływ miastowych
Wieś się zmienia w ostatnich latach, zwłaszcza jeśli mówimy o gminach podwarszawskich, a w takiej właśnie leży gospodarstwo Edwarda Szajkowskiego. Napływ ludności z miast na tereny wiejskie jest tu powszechny, co nie pozostaje bez wpływu na prowadzenie działalności rolniczej.
– Nasza gmina jest coraz mniej rolnicza, jest już więcej przybyłych mieszkańców niż tych rdzennych. Na szczęści ja mam ugodowych sąsiadów. Co prawda sprowadzili się z miasta, ale rozumieją, że my rolnicy musimy pracować i wieś to właśnie miejsce naszej pracy. Niestety, jest też wielu nowych mieszkańców, którzy tego nie rozumieją. Budują się na własne życzenie obok obory czy też sadu, a potem mają pretensje, że np. śmierdzi lub też wykonywane są zabiegi opryskiwania roślin. Dlatego jako izby rolnicze od lat próbujemy wpłynąć, aby władza uchwaliła odpowiednią ustawę, chroniącą zawód rolnika na terenach wiejskich. Musi być to prawnie usankcjonowane, inaczej trudno będzie naszym następcom prowadzić gospodarstwa. Niestety, żadna władza nie chce się podjąć wprowadzenia takiej legislacji – zaznaczył Edward Szajkowski.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski