Bez nawozów naturalnych trudno prowadzić uprawę na słabszych glebach
Łukasz Mierzejewski z Bielska (pow. płocki, gm. Bielsk) prowadzi 48-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji roślinnej. Uprawia pszenicę, rzepak, kukurydzę i łubin. Jest także członkiem Mazowieckiej Izby Rolniczej.
– Gleby są zróżnicowane, jest i V klasa, trochę III, a przeważa IVa i IVb, dlatego na najsłabszych stanowiskach uprawiam łubin. Mozaikowatość gleby sprawia, że na stanowiskach o gorszej bonitacji stosuję gnojowicę lub obornik, które pozyskuję z gospodarstw hodowlanych na drodze wymiany za słomę lub też w zamian za pomoc w pracach polowych – mówi Łukasz Mierzejewski.
Rolnik uważa, że w dłuższej perspektywie na słabszych glebach nie da się prowadzić wydajnej uprawy bez nawożenia naturalnego.
Przez wysokie ceny nawozów, obornik jest na wagę złota
– Dziś pozyskać obornik jest trudno, gdyż jest na wagę złota ze względu na wysokie ceny nawozów sztucznych. Łatwiej o gnojowicę, która zakwasza glebę, ale i tak jest to bardzo dobry nawóz i daje bardzo dobre efekty przy jednoczesnym wapnowaniu – mówi Łukasz Mierzejewski.
Rynek zbóż jest nieprzewidywalny i nikt nie mógł przewidzieć jakie będą ceny zbóż
– Sprzedałem tylko małe ilości zbóż i rzepaku, większość ziarna mam do tej pory. Zrobiłem błąd, jak wielu innych rolników, nie mogąc przecież przewidzieć, że ten rok będzie tak wyjątkowy, wręcz na wariackich papierach, co do kształtowania się rynku zbóż. Do tej pory nie wiadomo, co będzie za chwilę – mówi rolnik z Mazowsza.
Najgorzej mają rolnicy, którzy po żniwach skupowali zboże, aby uciec przed inflacją
– Na szczęście nie zrobiłem takiego błędu, jak niektórzy rolnicy, co jeszcze dokupywali zboża po żniwach licząc na bardzo wysokie ceny na wiosnę i jednocześnie chcieli uciec z gotówką przed inflacją. Zupełnie im ten plan nie wyszedł. Ci co mieli zobowiązania kredytowe czy też planowali zakup, czy inwestycje, to sprzedali zboża od razu po żniwach i dziś wiedzą, że podjęli bardzo dobrą decyzję – dodaje gospodarz.
–Słyszę opinię od niektórych rolników, że rząd powinien regulować ceny, np. poprzez wystawienie ceny za pszenicę 1000 zł za tonę i wtedy inni, by musieli się do tego dostosować. Nic bardziej mylnego, bo to rynek światowy decyduje o cenach – powiedział Łukasz Mierzejewski.
Andrzej Rutkowski