
Lista obecności na posiedzeniu Rad Powiatowych Mazowieckiej Izby Rolniczej
Obrady otworzyła i poprowadziła Katarzyna Szymaniuk z zarządu Mazowieckiej Izby Rolniczej. Wśród zaproszonych gości byli: Marek Sawicki – poseł na Sejm RP, Wiktor Szmulewicz – prezes MIR i prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, Jacek Sadoch – zastępca dyrektora OR ARiMR w Warszawie, Anna Sikora – kierownik Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Siedlcach, Agnieszka Kosz – dyrektor Biura Regionalnego TUW w Warszawie, Maciej Tryboń – dyrektor TUW Oddział Siedlce, Witold Konarski – wiceprezes MIR, Jadwiga Czaplicka – delegat MIR do KRIR, Sławomir Błażejczyk – dyrektor Biura MIR, Maciej Tymosiuk ze Starostwa Powiatowego w Siedlcach, Jan Antonowicz – członek zarządu MIR.
Aktywny rolnik i dopłaty
Podczas spotkania poruszono temat definicji aktywnego rolnika i potrzebie doprecyzowania komu należą się dopłaty – właścicielowi gruntu czy dzierżawcy, który tę ziemię faktycznie uprawia. Do tej kwestii odniósł się między innymi Marek Sawicki – poseł na Sejm RP, były minister rolnictwa.
– Już wiele razy mówiłem ministrowi Czesławowi Siekierskiemu, że nie trzeba żadnej nowej ustawy w tej kwestii. Prawo unijne jasno mówi, że należą się one tym, którzy użytkują, faktycznie uprawiają ziemię i zajmują się rolnictwem, a nie właścicielom. W związku z tym dziwię się sytuacjom, w których pracownicy Biur Powiatowych Agencji występują z zapytaniem do rolników składających wnioski o płatności na nieswoje działki, czy mają prawo własności bądź umowy dzierżawy. To nie jest sprawa Agencji, tylko rolnika. Jeśli w kontroli krzyżowej wyjdzie, że właściciel i użytkownik złożyli wniosek na tę samą działkę, to niech idą do sądu i ustalą kto powinien otrzymać płatność. Agencja powinna płacić temu kto ma faktyczną produkcję i powiem, jak to zrobić. Przy następnym naborze Agencja powinna zażądać wykazu faktur środków do produkcji rolnej za ostatnie 3 lata. Naprawdę nie trzeba żadnych ustaw, bo jest to proste rozwiązanie – powiedział Marek Sawicki.
Wiktor Szmulewicz poruszył także kwestię definicji aktywnego rolnika.
– Wszyscy mówimy o tym, że potrzebne jest określenie kto jest aktywnym rolnikiem, ale nie wszyscy mówią o tym, że jest zapis unijny, według którego nikogo nie można wykluczyć z otrzymywania płatności na podstawie braku sprzedaży, czy innych rzeczy. Jedynym warunkiem jest utrzymanie ziemi w kulturze, a nic nie mówi się o obowiązku sprzedaży płodów rolnych – powiedział Wiktor Szmulewicz.
Biogazownie rolnicze z korzyściami dla rolników
Poseł Marek Sawicki poruszył także temat korzyści wynikających z budowy małych biogazowni rolniczych.
– Jakiś czas temu pojawiały się mity dotyczące biokomponentów w paliwie. Dzisiaj mamy walkę związaną z biogazem. Chcę powiedzieć, że biogazownie rolnicze do 0,5 MW są zwolnione z obowiązku wykonania operatu środowiskowego. Moim zdaniem, potencjał polskiego wsadu rolniczego do biogazowni jest nie mniejszy niż w Niemczech. Obecnie w Niemczech biogazownie rolnicze wytwarzają 16 GW, a w Polsce około 300 MW. Dzisiaj przedstawiciele dużych koncernów energetycznych jeżdżą do was i namawiają na budowę biogazowni o mocy 3 MW, a czasami nawet 5 MW oferując, że skupią od was energię. Mówię wam, nie czekajcie, tylko budujcie biogazownie sami dla siebie. Biogazownia rolnicza do 0,5 MW taka 450 KW daje roczny przychód nie mniejszy niż 3,5 mln zł. Odliczając koszty obsługi kredytu i koszty związane z obsługą pracownika w gospodarstwie pozostaje około 1,5 mln. zł. Jako rolnicy mamy okienko dwóch lat, w ciągu których albo wyposażymy swoje gospodarstwa w małe instalacje i będziemy mieli z tego tytułu dochody, albo firmy nam je zbudują, a my będziemy tylko dostarczycielami naszego biosubstratu i odbiorcami biofermentu – powiedział poseł Marek Sawicki.
Marek Sawicki podkreślił, że bioferment nie ma ograniczeń odnośnie terminu wywożenia na pola i nie jest objęty dyrektywą azotanową. Np. producent trzody chlewnej nie musi mieć odpowiedniego areału pól uprawnych, żeby wywieźć na nie gnojowicę.
Wiktor Szmulewicz potwierdził, że biogazownie rolnicze są przyszłością i że na realizację tych inwestycji nie ma zbyt dużo czasu. Zadeklarował także gotowość do szerzenia tej idei i udzielenia pomocy.
– Odnośnie biogazowni chciałam jeszcze powiedzieć, że polityka UE i naszego rządu zmusza rolników do zrezygnowania z produkcji rolnej. Po prostu produkcja jest nieopłacalna, a wieś ubożeje. W mojej miejscowości z 50 czynnych rolników zostało około 10. Skąd w takim razie mamy brać wsad do biogazowni – powiedziała Lilla Sabak.
Podczas spotkania głos zabrał między innymi Tomasz Dąbrowski z gminy Skórzec, który zwrócił uwagę na to, że biogazownie są dobrym rozwiązaniem, ale koszty tej inwestycji są porażające.
Umowa z Mercosur dużym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa
– Powinniśmy się teraz zająć bieżącymi problemami, wśród których jest między innymi ustawa łańcuchowa oraz słynna umowa z krajami Mercosur – powiedział Tomasz Dąbrowski.
– Kilka lat temu stoczyliśmy bój o „piątkę Kaczyńskiego”. Potrzebujemy na to jeszcze trochę czasu, ale prawdopodobnie w styczniu złożymy projekt nowelizacji tej ustawy – odpowiedział Marek Sawicki – poseł na Sejm RP.
Marek Sawicki dodał, że jest szansa na to, że kraje UE w głosowaniu nie przyjmą umowy z krajami Mercosur.
Także Wiktor Szmulewicz, prezes MIR i KRIR, potwierdził, że obecnie najważniejszym problemem dla rolników jest umowa KE z krajami Mercosur.
– Umowa z krajami Mercosur podpisana bez żadnych obostrzeń dotyczących importu sprawi, że polscy i europejscy rolnicy staną na pozycji przegranej. Wyraziliśmy sprzeciw przeciwko podpisaniu tej umowy. Wysłaliśmy do premiera pismo w imieniu polskich rolników, aby nie podpisywał tej umowy. Drugim zagrożeniem jest tzw. ustawa łańcuchowa, która jest jakby rozłożoną na etapy „piątką Kaczyńskiego”, której rolnicy stawili opór. Teraz podchodzi się do tej ustawy w inny sposób. Poruszając ten temat mówi się głównie o psach i kotach, co zyskuje poparcie społeczeństwa mieszkającego poza wsią – powiedział Wiktor Szmulewicz.
Plany zagospodarowania dla mniejszych gmin nie są korzystne dla rolników
Jednym z punktów obrad posiedzenia było prawo budowlane w odniesieniu do inwestycji w rolnictwie. Temat ten przedstawiła Anna Sikora – kierownik Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Siedlcach.
Podczas dyskusji o budownictwie poseł Marek Sawicki stwierdził, że plany zagospodarowania dla mniejszych gmin nie są korzystne dla rolników.
– Nie wiem po co wymyślono ogólne plany zagospodarowania dla gmin. Dla mnie gminy do 10 tys. mieszkańców nie powinny mieć żadnych planów zagospodarowania przestrzennego ani szczegółowych, ani ogólnych. Od tego jest rada gminy i wójt i te organy w przypadku niedużej liczby inwestycji w gminie poradzą sobie w tej sprawie. Jeśli my rolnicy w gminach nie obronimy terenów pod działalność i inwestycje rolnicze, to za 50 lat wieś będzie tylko sypialnią dla ludzi pracujących poza rolnictwem i w dużym mieście. Jeśli się mówi, że nie można prowadzić odstrzału dzików w Wilanowie, na Białołęce, w Koszalinie, bo to człowiek wszedł w ich środowisko, to według mnie nie można odstrzeliwać nas rolników z naszego naturalnego środowiska, gdzie od 10 tys. lat prowadzimy działalność rolniczą. Mamy osadnictwo miejskie na wsi, które mówi, że ciągnik jest za głośny, kombajn wieczorem nie może pracować i że produkcja rolnicza śmierdzi. Niech więc nie przychodzą i nie osiedlają się w naszych miejscowościach. Wiem, że dla wójta, burmistrza, mieszkanie takiej osoby, która ma dobre dochody i płaci podatek jest ważnym elementem. Wójt, burmistrz gminy wiejskiej powinien dbać najpierw o utrzymanie charakteru produkcyjnego gminy wiejskiej, a są nim rolnictwo i usługi – powiedział Marek Sawicki.
Sławomir Dudek z powiatu węgrowskiego poruszył problem skomplikowanych procedur związanych z budową obiektu inwentarskiego.
– Powinno się przepisy budowlane zmienić na korzyść rolników. Chcąc uzyskać pozwolenie na budowę nowej obory, przez 5 lat nie wychodzi się z urzędów. Uzyskanie pozwolenia i wybudowanie np. sklepu w pobliżu obory trwa 2 miesiące – powiedział Sławomir Dudek.
Józef Nuckowski
fot. J. Nuckowski