Co nas czeka po epidemii koronawirusa?
Rolnictwa te rozterki dotyczą w mniejszym stopniu niż miasta. Podczas wakacji są żniwa, więc rolnicy nie korzystają z dobrodziejstwa letniego odpoczynku jak miastowi. A ci, którzy zajmują się produkcją zwierzęcą są do niej przywiązani przez cały rok. Czy zatem wyciągniemy wnioski z tego co nas spotkało?Nasze wnioski po epidemii koronawirusa - wniosek pierwszy: Unia Europejska
Pierwszy z naszych wniosków po epidemii dotyczy Europy i Unii Europejskiej. Gdy na Starym Kontynencie wybuchła epidemia, Brukseli przez miesiąc nie było ani widać ani słychać. Każdy kraj walczył z chorobą samotnie, rywalizując o dostawy maseczek i fartuchów.Pozamykano granice i wstrzymano ruch lotniczy, przerwane zostały łańcuchy dostaw. Na kilka tygodni Unia zniknęła, jakby jej nigdy nie było. To bardzo zły znak, bo choć UE ma wiele wad i dręczą ją różne przypadłości, to niczego lepszego w Europie do tej pory nie wymyślono. Przeciwnicy integracji mają dowód: jest życie w Europie bez Unii. Choć nas również nie zawsze ona zachwyca, to pamiętamy, że zwolennikiem europejskiej integracji był także św. Jan Paweł II.
Nasze wnioski po epidemii koronawirusa - wniosek drugi: samowystarczalność żywieniowa
Drugi wniosek z epidemii, to dążenie do żywnościowej samowystarczalności. Od Nowej Zelandii po Wielką Brytanię trwa liczenie. Wszyscy zastanawiają się, czy są samowystarczalni. Czy nie muszą zdawać się na import, który dziś jest, a jutro może go nie być. Ci, których na to stać, starają się ratować swoje rolnictwo, jak Stany Zjednoczone, które na wykup mleka, masła i mięsa przeznaczyły 15 mld dolarów. Chcą w ten sposób ratować swoich farmerów przed likwidacją gospodarstw.I tu wracamy do Europy, bo w UE coraz mocniejszy staje się głos krajów nawołujących do oszczędzania, także na interwencyjnych zakupach. Te kraje mogą stać się grabarzami Unii i piszemy to z wielką troską o tę organizację i jej przyszły los.
Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Pixabay