Niewielu znam tak zaangażowanych i oddanych swojej pracy dziennikarzy jak Krzysztof Wróblewski
Słowo „praca” nie jest tu zresztą najbardziej właściwe, gdyż w przypadku Redaktora mówimy raczej o misji, a nie pracy. Znam go od kilku dekad i przez te kilkadziesiąt lat pasja, z jaką wykonuje swój zawód, pozostaje niewyczerpana.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Krzysztof Wróblewski to orędownik polskich rolników, od lat walczący o ich podmiotowość, interes i dobro. Czasami jest to walka bezkompromisowa, wymagająca zręcznej i dosadnej szermierki słownej. Ale kto regularnie czyta słowo wstępne Redaktora Wróblewskiego, wie, że typowa dla niego szczerość aż do bólu, to broń skuteczna i zawsze zawierająca rzeczowe i racjonalne argumenty; to broń, z której wyłania się prawdziwa miłość do polskiego rolnictwa, ze szczególnym uwzględnieniem „konika” Redaktora, czyli sektora mleczarskiego.
Gdy trzeba stanąć w obronie polskiego rolnictwa, chronić je przed groźnymi pomysłami, przed nieprzemyślanymi decyzjami czy modnymi ideologiami, które rolnictwo atakują i najchętniej w ogóle zlikwidowałyby produkcję rolną, zawsze można liczyć na wsparcie Redaktora Wróblewskiego.
Redaktor Wróblewski pomagał przekonać rolników do wstąpienia Polski do UE
Osobiście także z tego wsparcia korzystałem i do dziś jestem za nie wdzięczny. Pamiętam zwłaszcza bardzo trudny czas, gdy dwadzieścia lat temu stała przede mną – jako wicepremierem i ministrem rolnictwa oraz moimi koleżankami i kolegami z ministerstwa politycznie odpowiedzialnymi za polskie rolnictwo – trudna misja przekonania do idei Unii Europejskiej nieufnych wobec niej polskich rolników. To się udało między innymi dzięki merytorycznym i mądrym argumentom dziennikarzy i ekspertów, wśród których był Krzysztof Wróblewski.
To dzięki wyważonemu stanowisku i krzepiącemu słowu takich ekspertów polscy rolnicy dali się przekonać, zagłosowali na „tak” w referendum akcesyjnym, przeważając szalę na korzyść zwolenników przystąpienia do Unii, i dziś bez wątpienia są największym wygranym polskiej obecności we Wspólnocie.
Kalinowski: dziękuję, Redaktorze, że zawsze jesteś zwrócony w stronę Czytelnika – Rolnika.
Jako rolnik z dziada pradziada – myślę, że nie tylko w swoim imieniu – serdecznie dziękuję Redaktorowi Wróblewskiemu za setki interesujących, edukujących i pasjonujących materiałów, felietonów, rozmów dotyczących branży rolnej, bez której przecież nie wyobrażamy sobie życia, i na rozwoju której zależy nam wszystkim. Mam nadzieję, że wciąż będziesz dzielił się z nami swoją ogromną wiedzą i jakże wartościowymi przemyśleniami. Oczekując na ciąg dalszy, dziękuję, Redaktorze, że zawsze jesteś zwrócony w stronę Czytelnika – Rolnika.
Jarosław Kalinowski,
Poseł do Parlamentu Europejskiego
Wróblewski: Zostawiam „Tygodnik Poradnik Rolniczy” w dobrych rękach
Jak już napisałem, 31 stycznia 2023 roku kończę pracę w Polskim Wydawnictwie Rolniczym, która polegała na kierowaniu wspólnie z redaktorem Pawłem Kuroczyckim „Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym”. W wyniku podpisanego z zarządem PWR porozumienia, przechodzę na emeryturę. Nie rezygnuję jednak z pracy zawodowej. Czuję się jeszcze w pełni sił i mam poczucie, że moja misja jako dziennikarza ugorowego, która trwa od prawie 42 lat, nie jest jeszcze zakończona. Co najważniejsze, wiele osób z rolniczej branży utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Dla mnie najważniejszy jest fakt, że zostawiam „Tygodnik Poradnik Rolniczy” w dobrych rękach. Redaktor Paweł Kuroczycki, który szlify dziennikarskie zdobywał w polskich gazetach, podobnie jak ja, jest bardzo dobrym mistrzem ugorowej prasy. Podobnie jak zarządzający warszawską redakcją Marek Kalinowski, z którym współpracuję od końca 1993 roku.
W numerze piątym TPR datowanym na 29 stycznia będzie nieco więcej o mnie, o przebiegu mojej pracy zawodowej. Bohaterem tego wydania będzie także św. pamięci redaktor Wiesław Nogal i inni dziennikarze z naszej ekipy, którzy odeszli do Domu Ojca. Drodzy Czytelnicy, zachęcam Was do przesłania opinii zarówno w formie listownej, jak i mailowej na temat „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, „Poradnika Rolniczego”, a nawet „Gromady – Rolnika Polskiego”. Mogą to być zarówno dobre, jak i złe opinie. Najważniejsze, aby były prawdziwe.
Krzysztof Wróblewski
redaktor naczelny TPR
Zdjęcie: Ireneusz Oleszczyński