23 maja Sąd Rejonowy w Mławie wydał wyrok w sprawie Marka K., rolnika oskarżonego o spowodowanie nieumyślnego wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Sąd uznał rolnika za winnego umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i skazał go na 5 lat pozbawienia wolności, 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, w tym maszyn rolniczych oraz na 30 tys. złotych zadośćuczynienia dla rodzin ofiar wypadku.
Daewoo Lanos wbił się w kombajn z podniesionym hederem
Decyzja sądu zapadła po trwającym niemal 3 lata procesie i dotyczyła wypadku do jakiego doszło 28 lipca 2013 roku. Wówczas, około godz. 21.40 na drodze między Mławą a Dzieżgowem w miejscowości Sławogóra Nowa doszło do czołowego zderzenia kombajnu zbożowego z Daewoo Lanos. Niestety kombajn miał zamontowany z przodu heder, który był uniesiony na wysokość około 1 - 1,5 metra. Daewoo dosłownie wbiło się w heder. W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniosło trzech mężczyzn w wieku: 24. 28 i 51 lat. Jak się okazało ofiarami byli m.in. były szef KP PSP w Mławie oraz jego syn, który prowadził Lanosa.
Prokuratura oskarżyła o spowodowanie wypadku Marka R. Uznano, że kombajnista przed wyjechaniem na drogę publiczną powinien zdemontować heder oraz włączyć kogut, aby był lepiej widoczny. Rolnik nie uczynił obu tych rzeczy.
Ustalenia TTV: jechali pod prąd, za szybko i są nieścisłości w badaniu krwi na alkohol
Jednak sprawa nie jest aż tak oczywista. Jak wynika z ustaleń telewizji TTV kierowca Daewoo Lanos miał jechać pod prąd, kiedy doszło do zderzenia. Nie było także żadnych śladów hamowania, a prędkościomierz auta osobowego w momencie wypadku zatrzymał się na 130 km/h. TTV dotarła także do świadków, którzy twierdzą, że dosłownie 2 kilometry przed miejscem wypadku mijali tego samego Daewoo Lanosa, który znajdował się... w rowie.
Z tego samego materiału wynika, że wstępne badanie krwi kierowcy Daewoo na zawartość alkoholu wskazało 0,85 promila alkoholu. Jednak na późniejszym etapie śledztwa biegły, który wykonywał badania zmienił swoją opinię. Najpierw stwierdził, że to mogło wynikać z procesów pośmiertnych ciała, a później zmienił wersje i przyznał, że pomylił fiolkę, co oznacza, że pod wpływem alkoholu był pasażer a nie kierowca samochodu osobowego. Dziennikarze TTV wskazywali także na fakt, że śledztwo z ramienia prokuratury prowadzi osoba, która była sąsiadem jednej z ofiar.
Mimo tych wątpliwości sąd uznał winę rolnika. Obrońca Marka R. już zapowiedziała apelację. pm
fot. TVN24.pl