Kamil Barczyński prowadzi 20-hektarowe gospodarstwo we wsi Ochle Kolonia w gminie Widawa. Zajmuje się produkcją roślinną i hodowlą bydła. Młody gospodarz za cel postawił sobie modernizację gospodarstwa, w tym wymianę parku maszynowego. W lipcu 2015 r. zdecydował się na zakup nowego ciągnika, by skorzystać z dofinansowania w ramach unijnego programu wsparcia dla młodych rolników. Dysponując niewielkim kapitałem, szukał prostego i trwałego traktora, który sprawdzi się zarówno w polu, jak i w obsłudze obory i chlewni.
Usterka za usterką
– Mój wybór padł na ciągnik MTZ Belarus 920.3, głównie za sprawą sprzedawcy z firmy pod Kutnem – przyznaje Kamil Barczyński. – Tak zachwalał te maszyny, że wreszcie przekonał mnie do zakupu. Gdy tylko traktor znalazł się na moim podwórzu, handlowiec przestał odbierać telefony, a ja pożałowałem pochopnej decyzji.
Najpierw pojawił się problem z zarejestrowaniem pojazdu, bo numery na maszynie i na fakturze się różniły. Akurat ten problem jednak szybko udało się rozwiązać. Gorzej było z usterkami technicznymi, które zaczęły ujawniać się już po kilku dniach użytkowania ciągnika.
Najpierw zaczął pękać dach, szczególnie wokół uchwytu do jego podnoszenia. Potem rolnik zauważył, że odpryskuje farba w kabinie i pękają obudowy kierunkowskazów. W trakcie przejazdu po równej drodze urwał się reflektor na dachu i o mało nie wybił szyby. Lewa przednia felga okazała się krzywa i ciągnikiem rzuca podczas jazdy. Poza tym schodzi z niej farba i pojawia się korozja. Komin wydechowy też zaczął pękać. Jakby tego było mało – spod głowicy silnika zaczął wyciekać olej, a układ paliwowy zaczął się zapowietrzać. Ciągnikiem nie można wyjechać na drogę publiczną, bo w każdej chwili może stanąć, np. na przejeździe przez tory kolejowe. Nie można też go normalnie użytkować w polu, bo nie da się przecież bezpiecznie do niego zapiąć sprzętu.
– Dach obiecali wymienić, ale dotąd nie wymienili. Reflektor na dachu sami naprawiliśmy – skarży się Grzegorz Barczyński, ojciec młodego gospodarza. – Serwisanci nie mogli znaleźć przyczyny zapowietrzania. Wymienili pompę paliwową, ale nic to nie dało, podobnie jak przedmuchiwanie przewodów. Założyliśmy z synem przezroczysty przewód paliwowy i sami wskazaliśmy przyczynę. Wtedy wymienili filtr, a wreszcie odstojnik. Ta naprawa zajęła im sześć miesięcy, bo wszystkie części zamawiali u producenta. Tymczasem taki odstojnik w sklepie w Sieradzu kupić można od ręki za 58 zł!
Ciągnik ma przepracowane dopiero 183 mtg, a trzeba go było odpowietrzać już 250 razy. Grzegorz Barczyński ubolewa, że to wpłynie na żywotność silnika.
– Mimo czterech wizyt serwisu pozostałych usterek dotąd nie usunięto. Wielokrotnie dzwoniliśmy do firmy pod Kutnem, pisaliśmy monity, ale odpowiedzi żadnej. Syn spłaca kredyt, nowy ciągnik stoi na podwórzu, a wciąż jeździ w pole starym, bo nie można się doczekać napraw. Najwyraźniej sprzedawcy i producentowi chodzi o to, żeby okres gwarancyjny minął, a wtedy umyją ręce od odpowiedzialności – opowiada Grzegorz Barczyński.
Kłopot z polisami
Stan techniczny i usterki pojazdu to niejedyny problem nabywcy ciągnika. Drugim okazało się ubezpieczenie traktora.
– Gdy tylko ciągnik pojawił się w naszym gospodarstwie, zjawił się też agent ubezpieczeniowy z PZU – opowiada ojciec gospodarza. – Zaproponował nam polisę na korzystnych warunkach, bo w tej samej firmie mamy ubezpieczone inne pojazdy. Podpisaliśmy umowę na polisy OC, AC i NNW, ale okazało się, że to był błąd. Nie zdawaliśmy sobie bowiem sprawy, że traktor jest już ubezpieczony w firmie, w której syn zaciągnął kredyt, czyli Siemens Finance. Nie doczytaliśmy, a nikt nam o tym nie powiedział. W umowie był zapis o obowiązkowym ubezpieczeniu pojazdu w firmie Siemens jako zabezpieczeniu bankowym pożyczki. Ponieważ jest to część umowy kredytowej, rezygnacja z ubezpieczenia w tej firmie okazała się niemożliwa. Zwróciliśmy się więc do PZU, aby zerwać umowę.
Okazało się jednak, że agent w umowie wpisał datę wcześniejszą niż faktyczny dzień jej podpisania, i minął już 30-dniowy termin, w którym można zrezygnować z ubezpieczenia. PZU zgodziło się jedynie na rozwiązanie umowy NNW. W przypadku polis OC i AC umowy mają obowiązywać do 5 sierpnia br.
– Syn nie dość, że spłaca kredyt, to jeszcze płaci niepotrzebnie podwójne składki za ubezpieczenie traktora. Nie jest w stanie finansowo podołać tym zobowiązaniom – ubolewa nasz rozmówca. – W dodatku z ciągnika nie ma pożytku, bo wciąż czeka na naprawy usterek, a dealer nas zbywa i odwleka serwis. Boli mnie to, bo sam doradzałem synowi zakup. Nie takiego startu na gospodarstwie mu jednak życzyłem...
Mówią firmy
Poprosiliśmy dealera ciągników – firmę Agrohandel – o ustosunkowanie się do tej sprawy i odpowiedź na pytanie, kiedy zostaną usunięte usterki w ciągniku Kamila Barczyńskiego. Odpowiedzi się jednak nie doczekaliśmy. Zadzwoniła do nas Marta Skorupska, przedstawicielka firmy MTZ Belarus Polska w Sokółce, do której, jak się okazało, trafiło nasze pismo w tej sprawie.
Z udzielonych przez nią wyjaśnień wynika, iż zwłoka w naprawie ciągnika wynikała wyłącznie z faktu, iż firma Agrohandel w międzyczasie przestała być dealerem marki MTZ. Przedstawiciel producenta nie był zaś na bieżąco informowany o działaniach w tej sprawie. Przedstawicielka MTZ Belarus Polska zapewniła jednocześnie, iż firma wyśle do rolnika swoich serwisantów, dokona napraw i usunie wskazane przez nabywcę usterki.
W imieniu rolnika zwróciliśmy się również do rzecznika Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń SA. Szczegółowo opisaliśmy przypadek Kamila Barczyńskiego i problemy, z jakimi boryka się na skutek zawarcia umowy ubezpieczeniowej. Spytaliśmy, czy w tej sytuacji PZU nie mogłoby iść rolnikowi na rękę i odstąpić od umowy.
W odpowiedzi, którą przesłano z biura prasowego PZU w Warszawie, czytamy: „Niestety, nie możemy udzielić szczegółowej informacji w tej sprawie. Zabrania nam tego art. 35 ust. 1 Ustawy z 11 września 2015 r. o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej (Dz. U. poz. 1844). Stanowi on, że zakład ubezpieczeń i osoby w nim zatrudnione, a także osoby i podmioty, za pomocą których zakład ubezpieczeń wykonuje czynności ubezpieczeniowe, są obowiązane do zachowania tajemnicy o poszczególnych umowach ubezpieczeń”. Ubezpieczyciel obiecał jednak ponownie zbadać sprawę i znaleźć rozwiązanie.
Okazuje się, że nasza interwencja odniosła skutek.
– PZU zgodziło się skrócić umowę – informuje Grzegorz Barczyński. – MTZ Belarus Polska też przysłał serwis. Dach już został wymieniony, zdiagnozowali ciągnik i resztę obiecali naprawić przy następnej wizycie. Negocjujemy teraz wydłużenie gwarancji na maszynę i darmowy przegląd, bo uważamy że producent jest nam to winien.
Grzegorz Tomczyk
Nowy ciągnik miał popchnąć do przodu gospodarstwo, które niedawno przejął od ojca Kamil Barczyński. Zamiast lokomotywą napędzającą rozwój, nabytek stał się raczej kulą u nogi, za sprawą której rolnik utknął w miejscu na wiele miesięcy. Na uwagę zasługuje podejście producenta traktora do klienta, którego można życzyć wielu międzynarodowym koncernom.