O Biedronce, która rolnikom zabiera chleb
Oczywiście u zarania dziejów tego urzędu nie było w Polsce sieci handlowych, a klienci i handlowcy uczyli się kapitalizmu w sklepach gminnych spółdzielni i sieci Społem. Jednak już wtedy było wiadomo, że owe sieci wejdą do Polski i będą chciały przejąć handel. Wszak w innych krajach takich jak Francja, Niemcy czy też Wielka Brytania, odebrały one chleb właścicielom tysięcy małych sklepów. Już wtedy było wiadomo, że ich dyktat źle wpływa na rolnictwo i przetwórstwo żywności.
Jednak zaczyna powoli powiewać lekki wiatr zwiastujący zmiany. UOKiK dostrzegł wreszcie, że w sklepach Biedronka na półkach są inne ceny, a na paragonie inne. Cieszymy się bardzo, że Urząd zauważył to, z czym Polacy robiący zakupy, spotykają się niemal codziennie (nie tylko w Biedronce). Szkoda, że zbyt rzadko dostrzega to z czym borykają się przetwórcy żywności, których sieci jednego po drugim wykańczają. Owszem, wspomniana Biedronka podpadła, bo przekombinowała z dostawcami owoców, ale jedna biedronka wiosny nie czyni. Polski przemysł przetwórczy i rolnicy – dostawcy surowców (mleka, żywca) co roku tracą miliardy złotych z powodu narzucanych im cen i warunków zbytu. Sam fakt, że ktoś pogroził największej w Polsce sieci handlowej surowymi konsekwencjami jest godny pochwały. Jednak naszym zdaniem, teraz przyszedł czas na kolejny krok.
Niedorzeczny rzecznik PFHBiPM
W oststnim numerze „Tygodnika Poradnika Rolniczego” ustosunkowujemy się do zarzutów, które postawił na łamach biuletynu Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka rzecznik tej organizacji. Zarzucił nam m.in. kłamstwo i wciskanie nieprawdy. Dowodem naszych win ma być rozporządzenie w sprawie stawek dotacji dla hodowców zwierząt.
Złota zasada dziennikarstwa mówi, że każdą informację trzeba sprawdzić dwa razy. Dobrze byłoby, gdyby pan rzecznik sprawdził choć raz. Istotnie zmniejszone zostały dotacje tylko dla PFHBiPM (z 49 mln zł do 21 mln zł) oraz na hodowców trzody (z 11,8 mln zł do 5,62 mln zł). Pozostałe zmiany są kosmetyczne. Na przykład, na prowadzenie ksiąg bydła mięsnego ministerstwo przeznaczyło 1,048 mln zł, wobec 1,12 mln zł (spadek o 72 tys. zł, czyli 6 tys. zł miesięcznie). No chyba jest różnica między 72 tys. zł a 28 milionami zł? Dotacje dla pozostałych związków (hodowców koni, owiec, drobiu) nie zmieniły się istotnie.
Sąd przyznał rację wyrzuconym rolnikom
Przypominamy, że minister rolnictwa, m.in. na łamach TPR podkreślał, iż skończyło się „dojenie państwowej kasy pod szyldem, że korzystają z tego rolnicy”. A dlaczego najbardziej poszkodowana jest PFHBiPM? To chyba pan rzecznik dobrze wie i żadne jęki na łamach organu Federacji ani podlizywanie się ministrowi nic tu nie pomogą.
To pan rzecznik łajał takich opozycjonistów w PFHBiPM jak Rafał Stachura czy Waldemar Plantowski, którzy chcieli załagodzić sytuację, reformować Federację i pisali listy do ministra, które zamieszczaliśmy na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Co do opozycjonistów, których szeregi rosną z tygodnia na tydzień, to Karol Faszczewski i Tomasz Bruliński – hodowcy z Podlasia – wyrzuceni z Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, wygrali sprawę w sądzie, który orzekł – mówiąc w skrócie – że ich wyrzucenie było bezpodstawne. Tak, to jest zwycięstwo rolników, choć na razie w pierwszej instancji. Jest więcej niż pewne, że będzie apelacja.