Jestem stałym czytelnikiem „Tygodnika Poradnika Rolniczego". Czytanie każdego numeru rozpoczynam od tekstu Krzysztofa Wróblewskiego i Pawła Kuroczyckiego, gdyż trafnie i w wyważony sposób komentują różne problemy naszego życia i gospodarki. Jako naukowca najbardziej interesuje mnie przekazywanie wyników badań do praktyki i ich wpływ na poprawę wyników produkcyjnych. Szczególnie interesuje mnie tematyka nawożenia i ochrony środowiska. Z przyjemnością stwierdzam, że publikacje zamieszczane w Tygodniku cechuje wysoki poziom merytoryczny. Dobrze sie dzieje, że na łamach Waszego czasopisma głos zabierają zarówno naukowcy, doradcy i praktycy. Takie rozwiązania pozwalają czytelnikom na poznanie problemów z różnych punktów widzenia i na uniknięcie błędów. W 40 numerze „ Tygodnika Poradnika Rolniczego” szczególnie zainteresował mnie artykuł Grzegorza Tomczyka pod tytułem” Czy stać nas na palenie słomy. Uważam, że w przypadku wykorzystania słomy powinniśmy być wierni tradycjom. Przez wieki materia organiczna była przywożona z pól do gospodarstw, a następnie wracała na pierwotne miejsce. Słoma przekształcała sie w próchnicę. Dzięki temu gleby były dość stabilne pod względem zawartości substancji organicznej, po prostu nie ulegały degradacji. Jeśli słoma trafia do elektrowni, to zaburzony zostaje obieg materii organicznej w przyrodzie. Ponadto przy przetwarzaniu tony słomy na energię trzeba odparować 600 kg wody, która poprzednio trafiała do gleby. Jako przyrodnik uważam to za niekorzystne.
Bolesław Pilarek