Justyna Czupryniak/Canva
StoryEditorkomentarz naczelnego

1 mld zł rocznie tracą spółdzielnie mleczarskie i rolnicy przez sieci handlowe

30.08.2024., 15:30h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Dla konsumenta 5 groszy nie ma znaczenia. I tak można liczyć różnice dla serka wiejskiego, jogurtu, sera żółtego, twarogu itd. Suma jednak robi kolosalne znaczenie.

Nasi wschodni sąsiedzi coraz intensywniej przygotowują się do integracji z Unią Europejską

Rozmowy mają rozpocząć się wiosną 2025 r. Bać się czy nie bać? Oto jest pytanie. Jak wynika z wypowiedzi przedstawicieli tamtejszego ministerstwa rolnictwa, Ukraińcy zdają sobie sprawę z tego, że system dopłat bezpośrednich na poziomie 300–400 euro do hektara jest nie do przeforsowania przy ich 40 mln ha użytków rolnych, których większość funkcjonuje w olbrzymich agroholdingach. Kosztowałoby to 12–16 mld euro rocznie, podczas gdy cały budżet UE na rolnictwo to ok. 50 mld euro.

Ukraińcy mają spory problem z regulacjami dotyczącymi ochrony roślin. Dostosowanie w ochronie roślin oznacza eliminację większości stosowanych w Ukrainie pestycydów. Liczą więc na okres przejściowy, który będzie trwał co najmniej pięć a najlepiej siedem lat. Przywołują starania akcesyjne swojego zachodniego sąsiada, czyli Polski. Zauważają, że Polska miała dwa i pół roku, co dla ukraińskich farmerów jest „skrajnie niewystarczające”.

Początek negocjacji zbiegnie się z polską prezydencją w Unii. Pozostaje mieć nadzieję, że wyciągnęliśmy właściwe wnioski z tego, jak my byliśmy traktowani w Brukseli i wykorzystamy te pół roku z korzyścią, zwłaszcza dla polskiego rolnictwa.

Przejęcia prawdziwe, ale na fałszywych papierach

A teraz trochę o klimacie w tamtejszym rolnictwie, ale nie tym związanym ze słońcem i deszczem. Plagą ukraińskiego rolnictwa jest siłowe przejmowanie mienia, gruntów, plonów i innego majątku na podstawie sfałszowanych dokumentów. W polskiej rzeczywistości dochodzi co najwyżej do uniemożliwiania zasiewów dzierżawcom pozbawionym prawa do dzierżawionej ziemi. Przed rosyjską inwazją, w Ukrainie takich bezprawnych przejęć było około 50 miesięcznie. Po inwazji ta liczba spadła do 10 na miesiąc. W 2023 r. wzrosła do 30 miesięcznie, a w 2024 r. (do 1 czerwca) wynosi średnio 37 na miesiąc. Czyli jak widać, sytuacja pod tym względem się stabilizuje.

Przy naszym ministerstwie rolnictwa powstaje grupa ekspertów do spraw branży spożywczej

Grupa będzie na bieżąco analizowała sytuację i „pracowała nad konkretami, co w danej sytuacji można zrobić” – stwierdził Czesław Siekierski, szef resortu. I bardzo dobrze, bo jeszcze niedawno Czesław Siekierski na pytanie „Tygodnika Poradnika Rolniczego” o przewagę kontraktową, jaką nad przetwórcami żywności, a zwłaszcza mleka, mają sieci handlowe, odpowiedział, że „spółdzielnie mleczarskie muszą się jednoczyć. W przeciwnym wypadku będą rozgrywane przez sieci handlowe.” Problemami przetwórstwa, a zwłaszcza mleczarstwa, nikt nie zaprzątał sobie głowy także podczas protestów zimą i wiosną tego roku.

Niemal równocześnie jedna z sieci handlowych rozesłała po redakcjach informację o tym, jak to świetnie rozwijają się jej marki własne, a zwłaszcza ta, pod którą sprzedawane są produkty mleczne. O szkodliwości marek własnych w tej rubryce było wiele razy. To prosta droga do wykończenia naszych przetwórców, bo pod marką własną sprzedać można nabiał wyprodukowany gdziekolwiek. A jeśli przyzwyczai się konsumentów do marek producentów, to nie będzie już ich tak łatwo zastąpić czymkolwiek, a może raczej – byle czym z importu. Niewielu ludzi zada sobie trud, aby sprawdzić czy w numerze weterynaryjnym na opakowaniu jest PL, DE, czy może FR. Efekt finalny jest taki, że nabiał pod marką sieci jest tańszy np. o 20 groszy od wyrobu w marce producenta. I to jest pierwszy temat dla grupy ekspertów.

Dla jednych 5 gr, dla drugich miliony!

Szanowny Czytelniku, warto zdawać sobie sprawę z tego, że różnica 5 groszy na litrze mleka spożywczego w sklepie, to w skali kraju ponad 150 mln zł rocznie. Podobnie jest z pozostałymi produktami nabiałowymi. Rocznie produkujemy ok. 250 tys. ton masła. To 1,2 miliarda 200-gramowych kostek, 5 groszy na kostce daje 60 mln zł. Dla konsumenta 5 groszy nie ma znaczenia. I tak można liczyć różnice dla serka wiejskiego, jogurtu, sera żółtego, twarogu itd. Pewnie bez problemu uzbierałby się z 1 miliard złotych albo i więcej dodatkowych przychodów dla mleczarstwa bez dodatkowych kosztów. Miliard, który zasiliłby fundusze spółdzielni mleczarskich i pozwolił zwiększyć cenę skupu mleka. Ta sama zasada dotyczy w zasadzie całej żywności przetworzonej, sprzedawanej w sieciach handlowych. Skupiam się na mleku, bo sieci wyjątkowo upodobały sobie sprzedaż taniego nabiału (promocje) uznając, że przynosi najlepszy efekt.

Czy miliard to dużo?

Wartość sprzedaży tylko w trzech największych sieciach handlowych to ok. 190 miliardów złotych rocznie. Ten miliard to 0,5% ich sprzedaży. Przykład z innej sfery życia. Państwo polskie wydało na dotacje związane z występem naszych sporowców i działaczy sportowych na igrzyskach olimpijskich 470 mln zł, czyli niemal pół miliarda. Wychodzi 47 mln zł na jeden medal w Paryżu.

Paweł Kuroczycki

fot. Justyna Czupryniak/Canva

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. wrzesień 2024 06:37