Trzeba dodać, iż profesor Karski przyczynił się do przyjęcia przez Parlament Europejski czterech rezolucji, w których uznano, iż w przyszłym budżecie należy zrównać dopłaty dla polskich rolników z tymi, które otrzymują rolnicy w zachodniej części Unii Europejskiej.
Oddajmy głos profesorowi Karolowi Karskiemu:
– Polski rolnik dostaje nawet 6 razy mniej niż rolnik luksemburski czy duński. W gorszej sytuacji od nas są tylko Rumuni i Chorwaci. W 2017 roku, w kwotach bezpośrednich, Polska otrzymała 3,3 mld euro jako płatności bezpośrednie. Na pierwszy rzut oka byłby to świetny wynik. Byłby, gdyby w każdym z 28 państw Unii Europejskiej rolnictwo było na takim samym poziomie i gdyby każde z 28 państw miało taką samą liczbę mieszkańców i taką samą liczbę zatrudnionych osób w rolnictwie.
1 osobę zatrudnioną w sektorze rolnictwa:
Luksemburg | 13,9 tys. euro |
Dania | 12,8 tys. euro |
Irlandia | 11,3 tys. euro |
Szwecja | 11,0 tys. euro |
Francja | 10,6 tys. euro |
Niemcy | 9,7 tys. euro |
Wielka Brytania | 9,7 tys. euro |
Belgia | 9,2 tys. euro |
Polska | 2,1 tys. euro |
Chorwacja | 2,0 tys. euro |
Rumunia | 0,9 tys. euro |
Niewiele lepiej wypadamy, gdy przeliczymy te kwoty na jednego mieszkańca danego kraju. W przeliczeniu na obywatela najwyższe wartości płatności bezpośrednich przypadły Irlandii – 253,7 euro, Grecji – 181,1 euro i Litwie – 151,3 euro. Polska znowu plasuje się daleko z tyłu – 87,9 euro płatności bezpośrednich na obywatela.
Tak niskie dopłaty w stosunku do innych krajów powodują, że polski rolnik nie ma najmniejszych szans w rywalizacji na wspólnym, globalnym rynku. Już na starcie przegrywa z większością gospodarstw dotowanych w pozostałych państwach. I tylko jego upór, determinacja i pracowitość powodują, że nadal utrzymuje się na powierzchni.
Niepodlegający dyskusji jest fakt, że sektor rolniczy jest jednym z najważniejszych dla całej polskiej gospodarki. Bez silnej polskiej wsi, nie ma silnej Polski. Powyższe wyliczenia pokazują, w jaki sposób negocjowane były dopłaty przez koalicję PO – PSL i w jaki sposób Ludowcy „zadbali” o polską wieś. Dlatego tak istotne są nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego. To przede wszystkim szansa dla polskiej wsi, by ta dostała takie dopłaty, jakie dostają rolnicy duńscy, francuscy czy też niemieccy.
Polska potrzebuje sprawnych i oddanych POLSKIEJ sprawie reprezentantów w Parlamencie Europejskim. Potrzebuje silnej drużyny, która w pełni zadba o sprawy polskiego rolnictwa.
Jednak wybory do Parlamentu Europejskiego cieszą się w naszym kraju bardzo słabym zainteresowaniem. Szczególnie na wsi. Apeluję do wszystkich Czytelników „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, aby poszli do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Każdy bowiem głos oddany przez rolnika, jest głosem na wagę złota. Głosem, który może przeważyć szalę zwycięstwa polskiej wsi.
Argumentów prof. Karola Karskiego
wysłuchał Krzysztof Wróblewski
Prof. Karol Karski – Numer 1 do Parlamentu Europejskiego z podlasko-warmińsko-mazurskiej listy Prawa i Sprawiedliwości.Prawnik, nauczyciel akademicki, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego oraz Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku. Od lat walczący w Parlamencie Europejskim o wyrównanie szans dla polskich rolników.