Tradycyjnie spora część elektoratu wiejskiego jest zrażona do wielkiej polityki oraz polityków i to niezależnie od opcji, którą reprezentują. Męczy go kampania wyborcza, drażnią wielkie bilbordy oraz politycy – ciągle ci sami – przekupujący potencjalnych wyborców obietnicami bez pokrycia. Od lat ci co głosują nogami wyznają zasadę: mój głos nic nie znaczy, bo Warszawa nas zawsze oszuka. Jest w tej postawie pewien pierwiastek mądrości ludowej. Ale nie jest to dobra postawa na obecne czasy. Uważamy, że każdy mieszkaniec wsi, każdy rolnik, powinien skorzystać umiejętnie i świadomie z kartki wyborczej. Tak, aby partyjni liderzy wiedzieli, że ich wybór do Sejmu i Senatu położonych nomen omen przy ulicy Wiejskiej, jest zależny także od wiejskich głosów. Ale i na wsi są wyborcy, którzy precyzyjnie wiedzą, na jaką partię oddadzą głos i jakiego kandydata z listy tej partii wybiorą do Sejmu RP i kogo konkretnie wybiorą na senatorski fotel. Owych przekonanych nie zamierzamy przekonywać do wyborów, bowiem w „Tygodniku Poradniku Rolniczym” nie ma miejsca na partyjną propagandę typu: polska wieś jest w ruinie albo polska wieś dzięki unijnym miliardom stała się oazą szczęścia i dobrobytu, a my te miliardy załatwiliśmy. Naszym zdaniem, na polskiej wsi jest jeszcze wiele do zrobienia. I są to konkrety typu: reelektryfikacja, bo bez jej przeprowadzenia będzie trudno tworzyć nowe miejsca pracy. Trzeba też się pilnie przyjrzeć modelowi wiejskiej oświaty, bo jest bardzo niedoskonały i pogłębia różnice między miastem i wsią. A na przyszłość polskiego rolnictwa trzeba spoglądać nie tylko w kontekście Unii Europejskiej. Powinny się bowiem pojawić też elementy Narodowej Polityki Rolnej. Nie sposób nie zauważyć, że te wybory odbywają się w bardzo złym dla rolnictwa roku. Koniunktura w rolnictwie jest zła, a klęska suszy podważyła i jeszcze podważy fundamenty ekonomiczne wielu gospodarstw. Natomiast pomoc gospodarstwom dotkniętym przez suszę okazała się owszem efektywna, ale tylko w telewizji. Tak. Opinia publiczna jest przekonana, że skutki tej klęski zostały dzięki działaniom rządu przynajmniej złagodzone. Ale każdy rolnik widzi, jaki jest koń. Bo ta susza dosłownie przeorała rolnicze kieszenie. A jakie będą koszty produkcji mleka, gdy pasza zdrożeje, a cena skupu mleka ustabilizuje się na poziomie poniżej złotówki za litr? Ale nie tylko susza przeszkodzi obecnie rządzącej ekipie.
W rolniczej Polsce duże wrażenie zrobiło zatrzymanie rolników ze Szczecina z powodu jakoby ustawiania przetargów na kupno ziemi z ANR. Ta sprawa jest bardzo zagmatwana i ma też podtekst polityczny – chociaż szczecińska prokuratura zapewnia, że nie miesza się do polityki i, że nie obchodzi jej wyborczy kalendarz. Szkoda jednak, że organy wymiaru sprawiedliwości nie wykazały tak zdecydowanej woli działania w ściganiu tych, którzy pomogli obcokrajowcom kupić tysiące hektarów państwowej ziemi – np. za pomocą metody na słupa. A ziemia ta trafiła w obce ręce, co było ewidentnym złamaniem prawa.
Na zakończenie: o ministrze Sawickim pisaliśmy obiektywnie, co oznacza, że przeważnie pisaliśmy źle. Ale chwalimy go za to, że poręczył za aresztowanych rolników z województwa zachodniopomorskiego. No cóż, pan prokurator ze Szczecina bardzo pomieszał szyki obecnej ekipie rządowej. Kompletne zaskoczenie.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki