Historia jak z primaaprilisowego żartu: Panie policjancie, gdzie jest mój kogut?
Gdyby nie to, że informacja ta pochodzi od policji, można było się poważnie zastanowić czy to nie fake news. Nie jest to także dowcip primaaprilisowy, bo 1 kwietnia dopiero w piątek.
O niecodziennej interwencji poinformowała komisarz Anna Kamola z lubelskiej policji. – Obcokrajowiec poprosił o pomoc w poszukiwaniach koguta – relacjonuje pani komisarz. Stwierdził, że to cenny, wart tysiąc złotych okaz.
Mężczyzna zgłosił się w sobotę ok. południa do Drugiego Komisariatu. Oświadczył, że podjechał samochodem stację benzynową. Wypuścił koguta i rozsypał mu pożywienie.
- Po czym poszedł do pobliskiej galerii handlowej zostawiając koguta – kontynuuje Anna Kamola. - Gdy wrócił, po ptaku nie było śladu.
Policja z Lublina na tropie koguta
Policja nie zlekceważyła zgłoszenia. Na miejsce pojechał patrol. - Mundurowi w rozmowie z pracownikami stacji ustalili, że ci widzieli ptaka spacerującego po terenie stacji. Jak się później okazało, błąkającym się zwierzęciem zainteresował się najprawdopodobniej jeden z pracowników robót drogowych.
Ta przedziwna historia miała swój szczęśliwy finał. Kilka godzin później 43-latek odzyskał koguta. Jak informuje policja, jego chwilowy opiekun przywiózł go do Lublina i oddał właścicielowi. Jak do tego doszło? Policja nie informuje o szczegółach. Wiadomo, że na dowód, że odzyskał ptaka, uradowany mężczyzna osobiście stawił się z kogutem na komisariacie.
- Nie wiadomo, jakiej rasy był to kogut, ani skąd się w Lublinie wzięli obcokrajowcy, którym zaginął – mówi kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie.
Krzysztof Janisławski
Fot. KMP w Lublinie