Rolnicy gospodarujący na części terenu gminy Kotuń oraz częściowo na terenie gminy Skórzec mają duże zastrzeżenia do współpracy w Kołem Łowieckim Juniorów z Warszawy, które dzierżawi obwód łowiecki nr 423 na terenie tych gmin. Gospodarze tłumaczą, że próbowali robić wszystko, aby nie dopuścić do wydzierżawienia ich ziemi Kołu Juniorów na kolejne 10 lat. Jednak ich starania okazały się nieskuteczne.
Rolnicy z gmin Kotuń oraz Skórzec z Dariuszem Stopą, starostą siedleckim oraz Maciejem Tymosiakiem, kierownikiem wydziału rolnictwa, spotkali się w kwietniu. W spotkaniu uczestniczył także Grzegorz Góral, wójt gminy Kotuń.
– Chcieliśmy zapytać o to, co skłoniło ostatecznie pana starostę do podpisania umowy dzierżawnej.
Od roku chodzimy po urzędach, chcąc zmienić dzierżawcę obwodu. Panie starosto, przedłożyliśmy panu nasze opinie: negatywną z Izby Rolniczej, negatywną od wójta, oraz siedem negatywnych z sołectw. Przedłożyliśmy petycję zawierającą szczegółowe zastrzeżenia zgłaszane pod adresem Koła Juniorów. Po drugiej stronie wagi miał pan starosta jedynie oświadczenia Koła o rozliczeniu się z rolnikami za ostatnie dziesięć lat i deklaracje, że od tej chwili będzie idealnie. Wybrał pan przedłużenie dzierżawy dla niechcianych na naszej ziemi gości – powiedział Sławomir Anusz, delegat Mazowieckiej Izby Rolniczej z gminy Kotuń, posiadający na terenie obwodu łowieckiego gospodarstwo rolne.
Sławomir Anusz
Jednak starosta stwierdził, że nie miał podstaw do nieprzedłużenia umowy.
– Do 31 marca br. byłem zobowiązany do podpisania z kołami łowieckimi kolejnych umów dzierżawy.
Ja chciałbym państwu pomóc, ale państwo musicie także pomóc mnie. Żeby mi pomóc, musicie dostarczyć mi pewne rzeczy na papierze. To, że ja w tej chwili przedłużyłem temu kołu dzierżawę, nic nie znaczy. Ja tę umowę mogę w każdej chwili wypowiedzieć. Ale żeby to zrobić, muszę mieć ku temu argumenty. W momencie kiedy wypowiem ją bez żadnego argumentu, koło łowieckie pójdzie do sądu i tam wygra. Potrzebna jest mi informacja, kiedy złożony był wniosek o szacowanie, kiedy odbyło się szacowanie. Jeżeli ja będę miał dokument, że ktoś zgłosił szkodę i koło łowieckie tej szkody nie wyszacowało w ciągu 7 dni od zgłoszenia lub nie wyszacowało jej w ogóle, to po jednym lub dwóch takich przypadkach rozwiążę umowę z kołem – wyjaśnił starosta Dariusz Stopa.
Dariusz Stopa, starosta siedlecki
Rolnicy uważają, że członkowie koła łowieckiego działającego na terenie ich miejscowości celowo doprowadzają do sytuacji, że gospodarze nie posiadają stosownych dokumentów świadczących o niewywiązywaniu się koła z obowiązków wynikających z umowy zawartej ze starostą.
– W kole łowieckim powiedziano nam, że warunkiem zgłoszenia szkody łowieckiej jest dołączenie uproszczonego lub szczegółowego wypisu z rejestru gruntu. Łącznie z dojazdem po ten wypis do Siedlec, na jego uzyskanie trzeba wydać około 100 zł. Jeżeli ktoś ma otrzymać 200 czy 300 zł odszkodowania, to nie będzie się o nie starał. Jeżeli przyjedzie rzeczoznawca szacować szkody, to protokół wypisuje tylko w jednym egzemplarzu i nam nie zostawia żadnego dokumentu.
Nie mając dokumentu z szacowania, nie możemy walczyć dalej o swoje sprawy. Ponadto dopiero 3 miesiące temu dowiedziałem się, że starostwo powiatowe jest stroną w tej sprawie. Dotychczas nikt tych dokumentów nie chciał w starostwie od nas przyjmować – powiedział Dariusz Michałowski z Marysina w gminie Kotuń.
Dariusz Michałowski
Maciej Tymosiak poradził, aby złożyć wniosek o szacowanie bez wypisu, koło musi go przyjąć.
–
Gdy przyjechali na szacowanie 10 ha zniszczonego owsa to usłyszałem: „Nie będzie tak, że ty będziesz spał, a ja ci będę pilnował dzików” – dodał Andrzej Rybak z Kłódzia w gminie Skórzec.
Andrzej Rybak
Rolnicy tłumaczyli, że przyjmujący zgłoszenia mówił, żeby o szkodach informować telefonicznie. Teraz na to wszystko nie ma żadnych dokumentów. Grzegorz Góral, wójt gminy Kotuń zapowiedział pomoc rolnikom w walce o zmianę dzierżawcy koła łowieckiego.
– To, że umowa została podpisana, nie znaczy, że jest to już koniec walki o zmianę dzierżawcy. Trzeba teraz będzie, tak jak mówił pan starosta, złapać koło na nierzetelnym wypełnianiu obowiązków wynikających z umowy. Czy potrwa to pół roku czy rok, to zależy od nas. My w tej kwestii przeszkolimy sołtysów i w razie zainteresowania zorganizujemy takie szkolenia w każdej miejscowości – powiedział Grzegorz Góral, wójt gminy Kotuń.
Tak, po siewach, wyglądała plantacja owsa Andrzeja Rybaka
Piotr Michałowski z Marysina pytał, czy brak reakcji koła na pisemne zawiadomienie o szkodzie złożone przed 8 dniami będzie podstawą do rozwiązania umowy z kołem.
– Proszę przesłać do mnie pismo o tym, że koło nie wywiązuje się z terminowego szacowania szkód i potwierdzenie wysłania takiego zgłoszenia listem poleconym.
Informacja o kilku takich przypadkach niewywiązywania się koła ze swoich obowiązków będzie dla mnie podstawą do rozwiązania umowy z zachowaniem okresu wypowiedzenia wynoszącego 3 miesiące – powiedział Dariusz Stopa, starosta siedlecki.
W opinii Sławomira Anusza, starosta podejmując decyzję nie ma prawa żądać od rolników udowadniania nieuczciwości myśliwych. Jedynymi przesłankami wymaganymi przepisami są opinie z Izby Rolniczej i właściwego terytorialnie Wójta.
–
Co więc stoi za podjętą decyzją? Na pewno nie problem ze znalezieniem innego dzierżawcy, bo – jak informują rolnicy – do starosty zgłosili się myśliwi z innego koła o przejęcie spornego obwodu – zastanawiał się Anusz.
Józef Nuckowski