Wczoraj rolników zelektryzowała wiadomość, że Komisja Europejska nie zaakceptowała polskiego wniosku o wypłatę dopłat do nawozów dla polskich rolników.
Brukselscy urzędnicy wskazali, że takie wsparcie powinno finansowane w ramach pomocy de minimis. W związku z tym minister rolnictwa Henryk Kowaczyk składa kolejny wniosek, tym razem w ramach pomocy „wojennej”, ogłoszonej przez UE w celu wsparcia gospodarki po agresji Rosji wobec Ukrainy.
Kołodziejczak: dopłaty do nawozów to podwójne kłamstwo wymierzone w rolników
Do sprawy odniósł się dziś podczas konferencji prasowej zorganizowanej pod ministerstwem rolnictwa Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.
- Przez kilka tygodni rząd uprawiał propagandę. Dopłaty te funkcjonowały tylko i wyłącznie w przekazach medialnych i wywiadach ministrów. W ten sposób karmiono ludzi w całej Polsce, że rząd pomoże rolnikom w zakupie bardzo drogich nawozów. Okazało się, że jest to nieprawda i same fake newsy wymierzone w polską wieś - powiedział Kołodziejczak.
W jego ocenie rolnicy zostali oszukani podwójnie.
- Pierwsze kłamstwo dotyczyło tego, że będą dopłaty. Drugie, większe oszustwo polega na tym, że rolnicy, którzy nie mieli pieniędzy, wydali ostatni grosz na bardzo drogie nawozy, bo żyli w przekonaniu, że rząd wspomoże ich dopłatami. Wielu z nich umówiło się ze swoimi dostawcami, że teraz biorą nawozy, a pieniądze za nie oddadzą, gdy otrzymają dopłaty – wyjaśniał lider AgroUnii.
AgroUnia: Kowalczyk powinien się spotkać z Wojciechowskim w oborze i dogadać
Kołodziejczak zwrócił też uwagę konsekwencje "konfliktu" między komisarzem ds. rolnictwa Januszem Wojciechowskim a ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem.
- Komisarz Wojciechowski i minister Kowalczyk dogryzają sobie w internecie, chcą pokazywać, kto jest ważniejszy, a zapłaci za to całe polskie społeczeństwo. Bo brak tych dopłat jest wymierzony najpierw w rolników, potem w konsumentów. To nie do pomyślenia, że komisarzem jest Polak, który nie potrafi uzgodnić z polskim ministerstwem tego, jak ma być skonstruowany wniosek. To jest kłamstwo, że tam są jakieś małe błędy. To jest ewidentny konflikt między komisarzem a polskim ministrem i jeszcze premierem Morawieckim – ocenił Kołodziejczak.
Zaznaczył, że panowie powinni natychmiast wyjaśnić nieprozumienia „przy wódce i papierosie”.
- Minister rolnictwa powinien jutro pędzić do tej wsi na Lubelszczyźnie w gminie Kłoczew, gdzie komisarz Wojciechowski odwiedzi gospodarstwo rolne. Powinni się tam spotkać i w tej w oborze dogadać – ocenił Kołodziejczak.
Jak AgroUnia rozwiązałaby problem nawozów?
Zdaniem Michała Kołodziejczaka dopłaty powinny wypłacone, bo to jest ostatnia rzecz, jaką rząd może zrobić dla rolników po wielu miesiącach zaniedbań.
Natomiast optymalnym rozwiązaniem w kwestii drastycznie wysokich cen nawozów według AgroUnii powinno być zgromadzenie nawozów przez państwo jeszcze na jesieni i odsprzedanie ich rolnikom po ówczesnych cenach.
Kolejnym działaniem, które poprawiłoby dostępność nawozów, powinien być, zdaniem rolników z AgroUnii, zakaz importu nawozów za granicę.
- Taki zakaz powinien być wprowadzony dawno temu. Dziś na Litwę wyjeżdżają tysiące ton nawozów azotowych – mówił Kołodziejczak.
Dodał, że AgroUnia przypilnuje, żeby dopłaty do nawozów trafiły jak najszybciej do rolników.
Kołodziejczak: przez brak dopłat Polacy zapłacą za żywność 10 mld zł więcej
W jego ocenie brak dopłat do nawozów spowoduje, że Polacy wydadzą na żywność 10 mld zł więcej.
- Dziś pośrednicy i supermarkety widzą, że za chwilę nie będzie żywności. I już szykują się na większe podnoszenie cen. Za każdą złotówkę, która nie trafi dziś do polskiego rolnika z tytułu dopłat do nawozów, polski konsument zapłaci 2,5 zł więcej za jedzenie. Skoro na dopłaty było przewidziane 4 mld zł, łatwo policzyć, że społeczeństwo zapłaci 10 mld więcej – wyliczał Kołodziejczak.
„Stopy procentowe nie powinny dotyczyć rolniczych kredytów”
Działacze AgroUnii odnieśli się także do rosnących stóp procentowych. W ich ocenie wzrost stóp nie powinien dotyczyć kredytów branych na produkcję żywności.
- To nie były brane kredyty na buty, na większy telewizor, na lepsze radio czy na ładniejszy samochód. To były kredyty na produkcję rolną. Wszystkie kredyty inwestycyjne powinny mieć zamrożony stopy procentowe – ocenił Kołodziejczak.
Kamila Szałaj