StoryEditorWiadomości rolnicze

Kołodziejczak: PiS zarżnął produkcję żywności w Polsce. Upadło 200 tys. gospodarstw

08.03.2023., 12:03h
W trakcie zorganizowanej przy warszawskiej Hali Mirowskiej konferencji prasowej AgroUnia po raz kolejny wyraziła zaniepokojenie poziomem bezpieczeństwa żywieniowego w Polsce. Michał Kołodziejczak przedstawił niepokojące statystyki z ostatnich lat, demonstrując, jak szybko postępuje upadek rolnictwa.   

Kołodziejczak: Sałatę będą jedli tylko najbogatsi

Podczas konferencji prasowej 8 marca lider AgroUnii Michał Kołodziejczak nie pozostawił wątpliwości co do swojego stanowiska, rozpoczynając spotkanie z prasą od stwierdzenia, że rynek żywności w Polsce uległ załamaniu. Zdaniem Kołodziejczaka, obecnej drożyzny można było uniknąć, a teraz należy jak najszybciej podjąć działania, by ocalić bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce. 

- Nie ma czegoś takiego w Polsce jak bezpieczeństwo żywnościowe, ono jest zagrożone, bo bezpieczeństwo żywnościowe jest wtedy, kiedy konsumenta stać na normalne zakupy, a za chwilę sałatę będą jedli tylko najbogatsi - mówił Kołodziejczak. Na poparcie swoich słów przedstawił mediom skrzynkę z zakupami z targowiska na Hali Mirowskiej, deklarując, że zapłacił za warzywa, owoce i jajka 120 zł. 

AgroUnia przedstawia tragiczne statystyki: ile sklepów upadło w Polsce?

Zdaniem AgroUnii, obecny rząd przyczynił się do zniszczenia rolnictwa i produkcji żywności w Polsce. 

- PiS zarżnął produkcję żywności w Polsce i polskie rolnictwo - oświadczył Kołodziejczak. 

AgroUnia przedstawiła tragiczne statystyki, wiele mówiące na temat kondycji polskiego rolnictwa i handlu. W ciągu ostatnich 10 lat liczba gospodarstw rolnych w Polsce zmalała o 200 tys. Powierzchnia uprawy ziemniaków zmniejszyła się o 40 proc. Z kolei w ciągu 15 lat ubyło 90 tysięcy sklepów. Tylko w ciągu jednego roku zamknięto lub zawieszono działalność 500 tysięcy polskich firm. Jak podkreślił Kołodziejczak, to zjawisko jest karygodne, bo pokazuje skalę rozwoju monopolu wielkich sieci handlowych, który zagraża zdrowej konkurencji na polskim rynku.

“TAK dla bazarów, NIE dla deweloperów” 

Chcąc ocalić zdrową konkurencję w handlu i zapewnić konsumentom możliwość wyboru, AgroUnia podjęła walkę o ocalenie lokalnych targowisk. Tylko w ubiegłym roku w dużych miastach zlikwidowano aż 27 bazarów. 

- Kiedy zabierany jest lokalny targ, niszczy się konkurencję, nie ma wyboru, nie można zrobić zakupów na targu, na drodze wyrastają nam supermarkety. Powinna istnieć zdrowa konkurencja, powinniśmy mieć wybór - mówili przedstawiciele AgroUnii podczas spotkania z mediami. 

W celu przeciwdziałania likwidacji targowisk AgroUnia zapoczątkowała akcję “TAK dla bazarów, NIE dla deweloperów”. W ramach tego przedsięwzięcia, działacze obkleili plakatami ogrodzenie wokół działki na warszawskiej Sadybie, gdzie jeszcze do niedawna istniał bazar, a dziś powstaje tam osiedle. 

- AgroUnia będzie stała na straży bazarów. W każdej gminie powinien być bazar i godne warunki dla osób, które tam handlują. Będziemy pilnować, żeby to było - zapowiedzieli w trakcie konferencji. 

AgroUnia chce ocalić rodzinne gospodarstwa w Polsce

Podczas konferencji prasowej AgroUnii głos zabrali także rolnicy. Ewa Szydłowska, współwłaścicielka rodzinnego gospodarstwa, zajmującego się hodowlą trzody chlewnej, podkreślała, jak istotna dla rynku jest zdrowa konkurencja. 

- To nie jest łatwe prowadzić dziś rodzinne gospodarstwo. Jesteśmy zależni od wahań cen na rynku, od przepisów, od reżimu bioasekuracyjnego w związku z ASF. W dodatku mamy doświadczenie z korporacją: wykorzystała ona swoją dominującą pozycję na rynku, przez co o mało nie zbankrutowaliśmy. Z trudem musieliśmy odbudować swoją pozycję na rynku, żeby dalej funkcjonować. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby w naszym kraju gospodarstwa rodzinne miały zapewnione bezpieczeństwo - mówiła rolniczka z województwa mazowieckiego. 

- Małe gospodarstwa przy obecnej koniunkturze nie są w stanie konkurować, bo produkcja jest bardzo droga. Przy obecnej sytuacji trzeba byłoby sprzedać produkt w dużo większej cenie niż on się sprzedaje - mówił Grzegorz Domagała, rolnik ze świętokrzyskiego.

- Gospodarstwa padają jedno za drugim, ludzie wycofują się z rolnictwa. Małe gospodarstwa nie są rentowne i nie widać możliwości, by się rozwijały i konkurowały, były opłacalne dla ludzi, którzy tam pracują. To jest duży problem, rząd nie przykłada uwagi do tego, żeby wspomagać małe przedsiębiorstwa - dodawał.

Hodowla owadów także trafi w obce ręce?

W ostatnich dniach AgroUnię poruszyła także informacja o tym, że Ministerstwo Rolnictwa jest patronem honorowym konferencji poświęconej hodowaniu owadów na cele żywieniowe. Zapytany o to, lider ugrupowania skomentował:

- Wyrzucono z Polski ludzi, którzy hodowali żywność, więc teraz chcą ich zastąpić hodowlą robaków, a co najgorsze to będą je hodowały wielkie firmy.

Zdaniem Kołodziejczaka, nie ma wątpliwości co do tego, że nawet hodowla jadalnych owadów może trafić w ręce dużych korporacji. W tej sytuacji ceny zwykłych produktów rolnych będą niebotyczne i będą mogli sobie pozwolić na nie tylko najbogatsi oraz... złodzieje. 


Zuzanna Ćwiklińska
fot. AgroUnia/Facebook

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. listopad 2024 07:41